rozwiń zwiń

Niespodziewane odloty. Radosław Kotarski i „Mężczyzna, który uderzy dziecko”

Adam Horowski Adam Horowski
24.10.2022

Na początku była szklana kula, a w szklanej kuli pocięte karteczki z hasłami. Wokół kuli Podsiadło i Kotarski, niczym dwaj pozornie rywalizujący ze sobą demiurgowie polskiej sceny rozrywkowej, rzucali kośćmi o prawo do bycia sierotką Marysią. Padło na tego drugiego, który sięgnął dłonią i wyciągnął kartkę z napisem „Częściowo udane samobójstwo”. Na podstawie tego tematu Dawid Podsiadło stworzył projekt muzyczny, Radosław Kotarski natomiast napisał opowiadanie o takim tytule. Niespełna rok później stało się ono częścią debiutanckiego zbioru opowiadań twórcy „Polimatów”.

Niespodziewane odloty. Radosław Kotarski i „Mężczyzna, który uderzy dziecko” Materiały wydawnictwa

W „Możliwości wyspy” Michel Houellebecq opisał jednosekwencyjną fikcyjną reklamę prezerwatyw, w której kilkuletnie dziecko w supermarkecie, nie godząc się z odmową rodziców kupna dodatkowej paczki cukierków, rozpoczyna festiwal jęków i wrzasków przeradzających się w przypominające atak apopleksji wściekłe tarzanie się po ziemi. Rodzice, z początku nieprzejednani, pod presją nie tylko małego monstrum, ale i oburzonych klientów czy nawet zaniepokojonych sprzedawców, zaczynają poddawać się szantażowi mentalnemu, by w końcu całkiem złamani chwytać będące w zasięgu ręki paczki cukierków i składać je, niczym fałszywemu bożkowi, u drobnych stópek jako kolejne ofiary.

Z tą houellebecqowską reklamówką w pewien sposób koresponduje tytułowe opowiadanie Kotarskiego „Mężczyzna, który uderzy dziecko”. Oto bowiem mężczyzna, który nigdy nie uderzył dziecka, wraz ze swoim synkiem, którego przecież kocha, udaje się do KFC niedaleko lotniska Warszawa–Okęcie. Ma w pamięci, co stało się kilka lat wcześniej, kiedy trzylatek w niezwykle uroczy sposób zamówił w samolocie u stewardesy apple juice. Przestało być uroczo po trzeciej szklance – młody potężnie beknął i zwymiotował, obdzielając sokiem jabłkowym nie tylko rodziców, ale i dwa sąsiednie rzędy pasażerów.

Później okazało się, że młody nie zwymiotuje, jeśli zje porządny posiłek przed odlotem. Kłopot polega jednak na tym, że tym razem młody wybrzydza. Że chce zestaw z zabawką, który w KFC nie sprzedają. Że nie chce jeść. Że mężczyzna musi go wozić raz w tygodniu do matki do Szczecina, gdzie ta wiedzie nowe lepsze życie u boku niejakiego Maćka. Że bilety lotnicze i alimenty pożerają większość jego pensji. Że mężczyzna ma dziś wybitnie zły dzień. Brakuje zaledwie kilku kropel goryczy, by czara się przelała, lont się wypalił, nastąpiła erupcja. Tak jak w filmie „Upadek” z Michaelem Douglasem, kiedy pewnego wyjątkowo kiepskiego, upalnego dnia, w środku ulicznego korku, z zepsutą szybą samochodową i irytującą muchą w środku, bohaterowi po prostu puściły nerwy. A wraz z nimi wszelkie hamulce.

Dzieci były kiedyś mniej zauważalne. Gdybym ja mojemu staremu przerwał czytanie porannej gazety, to wystarczyłoby, żeby na mnie spojrzał. Nie musiałby powiedzieć słowa. Bałem się go nie tylko dlatego, że czasem dostawałem parę szybszych na podkoszulek, ale po prostu wiedziało się o świętym prawie ojca do poczytania gazety w spokoju. Bez negocjacji.

Ja za to negocjuję z młodym każdą sprawę. Założenie kurtki, zjedzenie czegokolwiek, nieskakanie po kiblu w czasie mycia zębów. Negocjuję, chociaż George W. Bush wyraźnie powiedział, że z terrorystami się nie negocjuje.

Podróż z Okęcia planują także bohaterowie innych opowiadań Kotarskiego. Na północ, do Norwegii, Jacek Matczak, nomen omen pilot, absolwent Lotniczej Akademii Wojskowej, którą ukończył z pierwszą lokatą, a teraz leci na prestiżowe szkolenie, gdzie będą ze sobą rywalizować najlepsi absolwenci najlepszych wojskowych akademii z różnych zakątków świata. Na miejscu nastąpi jednak niefortunna pomyłka, którą Matczak nie będzie potrafił odkręcić („Barzo Milou”). Na południe, do Turcji, Kasia i jej mąż lecą na pierwszy od dwunastu lat wspólny urlop („Mój niezastąpiony mąż”). Na wschód, do Moskwy, rosyjski prawnik, który miał w Polsce do wykonania zadanie i wywiązał się z niego pierwszorzędnie („Trzeba myśleć głową, Yuri”). Na zachód, do Lizbony, całkiem zwyczajny gość z branży IT, niezbyt dumny właściciel gekona („Kolorowa sukienka”).

Lizbona nie była jego wielkim marzeniem, po prostu postanowił coś w życiu zmienić, by zmniejszyć szansę na śmierć w drodze między pracą a domem. Idea city break okazała się jego wyborem – wyszukujesz promocji lotniczych do jakiegoś dużego europejskiego miasta, bierzesz dzień lub dwa urlopu i spędzasz dłuższy weekend w pięknym miejscu. Siatka połączeń w mariażu z aktualnymi promocjami i godzinami odlotów wybrała dla niego właśnie stolicę Portugalii.

Kłopot polega na tym, że zwiedzanie bywa rozczarowujące. Muzea pełne martwych przedmiotów. Wymuskane zdjęcia kluczowych dla każdego turysty punktów na mapie miasta – kiepskie dowody, do wykorzystania po powrocie, na to, że nie jest się kompletnym nudziarzem. Obowiązkowe wino wypite w pośpiechu i samotności w jednej z kawiarenek. Może lepiej byłoby umrzeć w drodze z domu do pracy?

Nieoczekiwanie nie dopada go śmierć, a życie. Oto bowiem najpiękniejsza na świecie kolorowa sukienka prosi go o zrobienie jej zdjęcia, po czym udaje się raźnym krokiem w swoją stronę. Po kilku minutach oszołomiony zwyczajny gość z branży IT rusza w pościg. Mija place, uliczki, kawiarenki, gubi się w mieście, krąży niczym pies po lesie, zawraca. Nareszcie, może po raz pierwszy w trakcie swojej szarej egzystencji, jest wystarczająco zdeterminowany, by przeżyć chwilę.

Przeniosła wzrok z ulicy na mnie i stres momentalnie odpuścił, bo wymierzyła we mnie swój uśmiech masowego rażenia. Dalej się do niego nie przyzwyczaiłem. Stałem tak przez chwilę, rozmawialiśmy, nie pamiętam o czym, aż ona powiedziała słowa, które dla odmiany pamiętam świetnie:

– Trochę mi chłodno.

Musisz wiedzieć, że od zawsze grałem w pierwszej lidze facetów, którzy nie potrafią odczytać ukrytego znaczenia w słowach kobiet, więc niech cię nie zdziwi, że w tamtej chwili byłem przekonany, że chodzi o to, żebym zamknął okno. Ekipa ratunkowa do zamykania okna, w mojej tępej postaci, poczłapała w jej stronę, chwyciła za oba skrzydła, po czym profesjonalnie je zamknęła.

Dobra robota, baranie.

Gdy miałem się odsunąć, kolorowa sukienka zatrzymała mnie nogą i powiedziała:

– Dalej mi chłodno.

Okej, to zrozumiałem nawet ja.


Lotnisko to jednak nie tylko pasażerowie szykujący się do odlotów, ale także pracownicy. Studentka Ala, która dorabia, sprzątając po podróżnych, pewnego dnia zauważa, że wiekowy już sprzątacz, pan Henryk, mówi do siebie. By nie powiedzieć, że prowadzi ze sobą ożywioną konwersację. Skrzętnie się jednak z tym ukrywa, jakby wiedział, że może zostać uznany za wariata, co jeszcze bardziej rozbudza ciekawość współpracowniczki („Jestem po prostu ciekawa”). Kierownik w sieciowej restauracyjce, który nigdy nie mówi tego, co myśli, w końcu dostaje niepowtarzalną szansę, by odważnie wyjść poza ten smutny schemat („Kierownik sali”). Stewardesa Basia oraz sześćdziesięcioletni pasażer, których atomy spotkały się właśnie teraz, prawdopodobnie jedyny raz w historii świata, rozpoczynają konwersację na pokładzie samolotu („Zatopiona katedra”). Jureczek, pracownik bagażowy, tłumaczy wujkowi, dlaczego pod czujnym okiem kamery programu „Sprawy dla reportera” polizał czyjąś brudną bieliznę („Niepotrzebnie polizałeś te majtki”). Kelnerka Ania z Ukrainy musi obsłużyć klienta Rosjanina („Jej wojna”). Jest koniec lutego 2022 roku, z portali informacyjnych można wyczytać, że wojska rosyjskie właśnie przypuszczają szturm na Kijów.

Ania od rana czyta wszystkie wiadomości, ale najbardziej przykuło jej uwagę zdjęcie Oleny, nauczycielki z obwodu charkowskiego. Kobieta stoi z zakrwawionymi blond włosami przed domem, którego już nie ma. Ania jest w pracy, ma obowiązek obsłużenia klienta. Ma obowiązek uczynienia tego z uśmiechem na twarzy. Ma obowiązek sprawić, by klient wyszedł z restauracji zadowolony. Jednak prowokujące i aroganckie zachowanie Rosjanina to dla niej zbyt wiele. Ania nie jest już w pracy, lecz na wojnie. Postanawia osobiście dokonać zemsty.

Nie ruszył orzeszków, chociaż prawie każdy je jadł. Może myślał, że trzeba za nie dodatkowo zapłacić; nie trzeba, ale mógł też mieć alergię albo się brzydzić, co też się zdarzało. Nie odrywał za to oczu od telefonu i gdy na niego tak patrzyłam, zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Uśmiechnął się do ekranu. Był wyraźnie rozweselony i chyba też zadowolony.

Co tam zobaczył? Śmieszny obrazek? Zdjęcie rodziny? A co, jeśli ucieszyły go wiadomości o tym, że żołnierze z jego kraju wkraczają do mojego kraju? Wtedy wyszedłby na bezczelnego gnoja i ktoś powinien dać mu nauczkę.

Radosław Kotarski, jako człowiek nie tylko świata rozrywki, ale i nauki, garściami czerpie z dokonań badawczych, zwłaszcza psychologicznych. I tak w „Kierowniku sali” mamy zjawisko nazywane „płytką pracą emocjonalną”, polegające z grubsza na tym, że pracownik dostosowuje swoje emocje do oczekiwań klienta tudzież pracodawcy, a zatem jest na przykład miły i uprzejmy nie dlatego, że takie są jego odczucia, ale dlatego, że takim należy w danej sytuacji być (kto pamięta postać graną przez Philipa Seymoura Hoffmana w „Big Lebowskim”?). Inny z kolei bohater ma swój pierwowzór w pacjencie warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Natomiast jedna z opowieści zawartych w zbiorze odwołuje się do wpływu, jaki niesie za sobą urlopowa zmiana trybu dnia codziennego czy choćby drastyczna zmiana klimatu i temperatury, na układ sercowo-naczyniowy.

Ta naukowa podkładka oczywiście dodatkowo uwiarygadnia świat ukazany w tomie, ale najważniejsze w opowiadaniach Kotarskiego są obserwacje ludzi – ich emocji, pragnień, lęków, reakcji, zachowań, otoczenia. Bohaterowie twórcy „Polimatów”, w większości wzajemnie sobie obcy, mijają się na lotnisku, czasem łapią przelotny kontakt wzrokowy, a nawet wchodzą w krótkie interakcje, zdarza się, że mają na siebie przemożny, choć nieświadomy wpływ.

A nawet czytają te same wiadomości w smartfonach, bo choć poszczególne opowiadania rozciągnięte są w większe okresy czasowe, to wszyscy spotykają się w tym samym czasoprzestrzennym punkcie – na Okęciu, pod koniec lutego 2022 roku, kiedy w całej Ukrainie, za sprawą rosyjskiej agresji, rozpoczęła się regularna wojna. Na warszawskim lotnisku panuje względny spokój, ludzie zajmują się swoimi sprawami, planują podróże, wykonują swoje obowiązki, śmieją się, smucą, wściekają. Czasem chcą umrzeć, choć coś uparcie trzyma ich przy życiu, inni chcą żyć, a mimo to umierają. Na wschodzie zaległy cienie, na zachodzie, w małej lizbońskiej knajpce, jakaś kobieta śpiewa melancholijną pieśń fado, a świat niewzruszenie toczy się dalej.

O autorze

Radosław Kotarski - Popularyzator wiedzy, dziennikarz, współprowadzący podcast Podsiadło Kotarski Podcast, twórca programu Polimaty na YouTubie oraz telewizyjnych Podróży z historią. Autor bestsellerowych książek: Nic bardziej mylnego, w której obala najbardziej rozpowszechnione mity naukowe, Włam się do mózgu, opisującej nowoczesne metody uczenia się oraz Inaczej, dotyczącej najskuteczniejszych sposobów na organizację własnego środowiska pracy. Jego książki kupiło ponad ćwierć miliona czytelników. Zbiór opowiadań „Mężczyzna, który uderzy dziecko” jest jego fabularnym debiutem.

[Opis wydawcy] Codziennie mijasz ludzi, którzy w historii Twojego życia są niewiele znaczącym mignięciem, spieszącym się do swoich spraw. Jesz obok nich obiad w tej samej restauracji, zaledwie dwa stoliki dalej. Siedzisz z nimi w jednym samolocie. Przytrzymujesz im drzwi, wchodząc do budynku. Widzisz ich wieczorem jako zapalone światło w jakimś mieszkaniu.

Tacy ludzie to najwyżej statyści w Twoim filmie, w którym to Ty grasz główną rolę. Ale ci statyści, chociaż są ledwie mignięciami, prowadzą tak samo złożone życie jak Ty. Mają swoje pragnienia, dziwactwa, problemy, triumfy, ambicje i zmartwienia. Są pierwszoplanowymi bohaterami własnego życia.

W swoim debiutanckim zbiorze opowiadań Radosław Kotarski pokazuje, co stałoby się, gdybyśmy przyjrzeli się bliżej tym ludziom i poznali ich historię. Może zatrzymanie się przy nich i popatrzenie z ich perspektywy nauczy nas czegoś o naszym życiu?

Książka „Mężczyzna, który uderzy dziecko i inne opowiadania" to: opowiadania, w których przecinają się ścieżki bohaterów, złapanie odpowiedniej perspektywy, spojrzenie na losy i potrzeby innych w inny sposób, bliskie śledzenie losów, przeżyć i doświadczeń ludzi, których zwykle tylko mijamy, fabularny debiut Radosława Kotarskiego, świetny pomysł na prezent: to poruszające opowiadania wydane w twardej, ozdobnej oprawie.

Uwielbiam gry, w których przechodzi się od razu do zabawy, nie poświęcając godzin na poznanie reguł. Otaczam się ludźmi, z którymi mogę z marszu iść na głębię, bez watowania konwersacji miałkim small talkiem. Lubię książki, które od pierwszych zdań biorą mnie za rękę i wprowadzają w środek akcji, obiecując szybki zwrot z zainwestowanego czasu. W tym przypadku jest to obietnica spełniona z nawiązką. 

Marcin Prokop

Przeczytaj fragment książki „Mężczyzna, który uderzy dziecko i inne opowiadania":

Mężczyzna, który uderzy dziecko

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Mężczyzna, który uderzy dziecko i inne opowiadania" jest dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 24.10.2022 12:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post