Nele Neuhaus, królowa niemieckiego kryminału – rozmowa o książce „W imię wiecznej przyjaźni”

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
12.09.2022

„W imię wiecznej przyjaźni” to najnowsza książka Nele Neuhaus – królowej kryminału i najchętniej kupowanej autorki w Niemczech. Autorka znana dzięki bestsellerowej serii z parą komisarzy Pią Sander i Oliverem von Bodensteinem dysponuje niezwykłym warsztatem, dzięki któremu potrafi realizować angażujące i przewrotne fabuły kryminałów. Jak zdefiniować ludzki strach? Co sprawia, że przekraczamy granicę bezprawia? Co jest najważniejsze w budowaniu określonego napięcia? O tym właśnie, między innymi, rozmawiamy z Nele Neuhaus. Pretekstem do rozmowy jest premiera książki „W imię wiecznej przyjaźni”, która właśnie ukazała się za sprawą Wydawnictwa Media Rodzina w ramach serii Gorzka Czekolada.

Nele Neuhaus, królowa niemieckiego kryminału – rozmowa o książce „W imię wiecznej przyjaźni” Materiały wydawnictwa

[Opis wydawcy] Nowa powieść Nele Neuhaus – królowej kryminału i najchętniej kupowanej autorki w Niemczech. To już dziesiąty tom bestsellerowej serii z parą komisarzy Pią Sander i Oliverem von Bodensteinem.

Zaniepokojona kobieta zgłasza zaginięcie przyjaciółki. Na piętrze domu zaginionej w Bad Soden policja znajduje jej chorego na demencję ojca, odwodnionego i zdezorientowanego, a w kuchni trafia na ślady krwawej jatki. Dochodzenie prowadzi Pię Sander i Olivera von Bodensteina do renomowanego frankfurckiego wydawnictwa Winterscheid, gdzie zaginiona jeszcze do niedawna była redaktorką prowadzącą. Kiedy policja odnajduje jej zwłoki i kiedy dochodzi do śmierci kolejnej osoby, Pia i Bodenstein natrafiają na dobrze skrywaną tajemnicę. Obie ofiary się znały. To był dla nich wyrok śmierci. Kto będzie następny?

Ta książka jest jak gigantyczna góra lodowa, której jedynie czubek widzimy gdy zasiadamy do lektury. Stopniowo okazuje się, że dookoła głęboko, ciemno i zimno, a im dalej tym mroczniej.

Anna Ficek

Misternie skonstruowana intryga, w której autorka wodzi czytelnika za nos.

Licencja na czytanie

Wspaniała, wciągająca i pobudzająca. Jak tu kłaść się spać skoro i ciekawość i wyobraźnia rozbudzone?

aga.kusi

Marcin Waincetel: To już dziesiąty tom przygód pary funkcjonariuszy Pii Sander i Olivera von Bodensteina. Chciałbym rozpocząć pytaniem o popularność gatunku. Jak pani sądzi – dlaczego tak chętnie sięgamy po historie o zbrodni?

Nele Neuhaus: Kryminał podejmuje kwestię strachu. Z jednej strony odczuwamy strach w świecie, w którym obowiązuje prawo i istnieją pewne zasady, z drugiej jednak ten świat jest nieprzewidywalny – co boleśnie udowodniła nam pandemia koronawirusa. Niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, tak w kryminale, jak i w prawdziwym życiu, ale podczas lektury czytelnicy mają pewność, że śledczy zatrzymają sprawcę i sprawiedliwość zatriumfuje. I to jest satysfakcjonujące. A tego, czego się boimy w prawdziwym świecie, a co nas dodatkowo w pewien sposób fascynuje, możemy doświadczać w zaciszu domowym. Poza tym osoby, które czytają moje powieści, lubią czasem zabawić się w policjanta i podjąć się rozwiązania zagadki, która jest przecież podstawą każdego kryminału.

Udało mi się ustalić, że zaczęła pani pisać już w wieku pięciu lat, jeszcze przed nauką w szkole. Czy moglibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat? A skoro pisanie towarzyszyło pani od dziecka, proszę powiedzieć, czym dla pani jest literatura? Czy podzieli się pani z nami własną definicją tej dziedziny sztuki?

Już jako dziecko chętnie spisywałam historie pełne akcji i niebezpieczeństw. W tych historiach uprowadzano konie i rozwiązywano zagadki. Zaczytywałam się wówczas w pełnych tajemnic książkach Enid Blyton i Astrid Lindgren. Później, już jako nastolatka, odkryłam kryminały i zwykłe czytadła i w każdej wolnej minucie pochłaniałam wszystko, co wpadło mi w ręce. Pisanie od zawsze było moim największym hobby (oczywiście oprócz jazdy konnej). Odkryłam, że kryminał pozostawia mi, jako autorce, mnóstwo swobody ze względu na pojemność gatunkową. Lubię kryminały typu whodunnit, kiedy czytelnicy i śledczy są w posiadaniu takiej samej wiedzy i niejako wspólnie rozwiązują zagadkę. Chętnie wplatam w fabułę aktualne wydarzenia i społecznie ważkie tematy, tak że zyskują dodatkową wartość obyczajową, stronię jednak od pouczania. Moim celem jest po prostu serwować dobrą rozrywkę.

Para śledczych – Oliver von Bodenstein i Pia Kirchhoff – zapewniła pani ogromną rzeszę fanów i popularność, czyniąc panią jedną z najchętniej czytanych autorek w Niemczech. Skąd wziął się pomysł na serię? Czy jest jakiś wspólny mianownik?

Seria kryminalna z parą komisarzy, Oliverem von Bodensteinem oraz Pią Sander (wcześniej Kirchhoff), wzięła się w zasadzie z przypadku. Po tym, jak nie mogłam znaleźć wydawcy dla mojego debiutanckiego thrillera finansowego „Wśród rekinów”, postanowiłam wydać go samodzielnie. Zleciłam druk pięciuset egzemplarzy, ułożyłam je w garażu i sprzedawałam klientom. Byłam wówczas żoną przedsiębiorcy Haralda Neuhausa i pracowałam w biurze jego fabryki przetwórstwa mięsnego. Zbliżało się Boże Narodzenie, przez biuro przewijały się tłumy ludzi, a ja proponowałam im zakup mojej książki jako prezentu pod choinkę. W ten sposób w krótkim czasie zgromadziłam niewielkie grono fanów, którzy dopytywali się systematycznie, kiedy pojawi się moja kolejna książka. „Wśród rekinów” pisałam przez osiem czy dziewięć lat. To powieść bardzo złożona, która wymagała ode mnie zgromadzenia znacznej ilości informacji. Nie wyobrażałam sobie, żebym drugie tyle czasu poświęciła na kolejną książkę, więc postanowiłam napisać kryminał, którego akcja rozgrywałaby się w środowisku koniarzy. Był to czas, kiedy zaczytywałam się w powieściach Elizabeth George i dlatego stworzyłam postać funkcjonariusza policji, który pochodzi z arystokratycznej rodziny, i jego partnerkę, twardą babkę o imieniu Pia, byłą żonę lekarza sądowego. Na początku akcja książki rozgrywała się w fikcyjnym miasteczku, ale po pewnym czasie postanowiłam osadzić akcję w mojej ojczyźnie, w regionie gór Taunus i w pobliżu Frankfurtu nad Menem. Sprawiło mi to mnóstwo frajdy, bo nagle każda przejażdżka autem i każdy spacer stawały się częścią riserczu. To bliskie sąsiedztwo spodobało się moim czytelni(cz)kom, a „Nielubiana” odniosła sukces w lokalnych księgarniach. A ponieważ bardzo polubiłam postacie, postanowiłam napisać kontynuację. I tak powstali „Przyjaciele po grób”. Tym razem zleciłam druk pięciu tysięcy egzemplarzy. Mój garaż powoli się zapełniał! Ale nie na długo, bo wieść o kontynuacji rozeszła się pocztą pantoflową i stale zgłaszali się do mnie księgarze. Pewnego dnia skontaktowało się ze mną renomowane berlińskie wydawnictwo Ullstein i wzięło mnie pod swoje skrzydła. Wspólnym mianownikiem powieści są oczywiście moi bohaterowie, których życie prywatne możemy śledzić przez dziesięć tomów. 

Akcja powieści rozgrywa się więc w regionie gór Taunus, między innymi w położonych na południowych stokach miasteczkach Königstein i Kronberg. Czy pani zdaniem kryminały oddają realny obraz naszej rzeczywistości? Albo raczej czy powinny? Innymi słowy, czy ich lektura powinna sprawiać przyjemność, ale również stanowić pewną przestrogę?

Odzwierciedlenie rzeczywistości czyni fikcję bardziej interesującą, zwłaszcza kiedy człowiek ma rozeznanie w regionie, w którym dana powieść się rozgrywa. Naprawdę świetnie się bawię, pozwalając bohaterom przemierzać ulice mojego miasteczka i sąsiednich miast. W najnowszym kryminale, „W imię wiecznej przyjaźni”, komisarz Pia Sander przybywa do pewnego domu, który istnieje naprawdę. Na etapie powstawania powieści często mijałam pewien budynek podczas spacerów z psem i opisałam go dokładnie tak, jak prezentuje się w rzeczywistości. Fikcyjne wydawnictwo Winterscheid rezyduje w mojej wyobraźni przy Schillerstraße we Frankfurcie, gdzie wiele lat temu sama pracowałam. Moi bohaterowie jadają w restauracjach, w których można mnie spotkać. To oczywiście dla czytelników jest bez znaczenia, ale dla mnie (oraz moich przyjaciół i bliskich) to duża frajda. Jeszcze jeden przykład – w powieści występuje redaktorka Julia Bremora. To moja przyjaciółka, choć nie pracuje w żadnym wydawnictwie. Za każdym razem podskakiwałam, kiedy na ekranie smartfona wyświetlało mi się powiadomienie o wiadomości od Julii Bremory. To były chwile, gdy mieszały mi się fikcja i rzeczywistość. Poza tym jeśli chodzi o ekranizacje moich powieści, to często plan zdjęciowy znajduje się tam, gdzie to sobie wymyśliłam (na przykład w adaptacji filmowej „Żywi i umarli” zdjęcia kręcono przed supermarketem, w którym robię zakupy). Tak sobie myślę, że bliskość światów realnego i fikcyjnego wcale nie musi stanowić żadnej przestrogi, ale wywoływać uśmiech i sprawiać dużo radości!

Pani nowa powieść rozpoczyna się w niepokojący sposób. Zdenerwowana kobieta zgłasza zniknięcie przyjaciółki. Na piętrze domu zaginionej w Bad Soden policja znajduje jej chorego na demencję ojca, zdezorientowanego i odwodnionego, a w kuchni trafia na ślady krwawej jatki. Co w budowaniu napięcia i tworzeniu nastroju jest dla pani najważniejsze?

Jest dla mnie ważne, żeby moje postaci – nawet jeśli przydarzają im się rzeczy przerażające i nie do pomyślenia – postępowały w sposób spójny i zrozumiały. Chcę, aby czytelniczki i czytelnicy byli w stanie utożsamić się z bohaterami, wraz z nimi przeżywali i współodczuwali – także z czarnymi charakterami! Kryminał nie ma być wyłącznie czarno-biały; tak naprawdę najbardziej fascynujące jest to, co się kryje w odcieniach szarości. Oczywiście akcja musi być poprawnie zbudowana, złożona i najlepiej fundująca na końcu zwrot akcji, tak aby nawet doświadczeni fani kryminałów zbyt szybko nie odgadli rozwiązania zagadki. To oczywiście bardzo wymagające i przemyślenie fabuły zajmuje mi około sześciu miesięcy. Dopiero po tym czasie mogę zasiąść do pisania. 

Dochodzenie prowadzi Pię Sander i Olivera von Bodensteina do renomowanego frankfurckiego wydawnictwa Winterscheid, gdzie zaginiona jeszcze do niedawna była redaktorką prowadzącą. Kiedy policja odnajduje jej zwłoki i kiedy dochodzi do zabójstwa kolejnej osoby, Pia i Bodenstein natrafiają na dobrze skrywaną tajemnicę. Obie ofiary się znały. To był dla nich wyrok śmierci. Kto będzie następny? Co było najtrudniejsze podczas pisania tej powieści?

Z całą pewnością najpiękniejsze było to, że historię, której założenia obmyśliłam już wiele lat temu, napisałam do końca. Równocześnie jednak to właśnie było najtrudniejsze, ponieważ w ciągu ostatniej dekady wciąż ją dopracowywałam, tworząc tyle różnych wersji, że najpierw musiałam dotrzeć do tego, co jest osią powieści i wokół czego przez lata nadbudowywałam fabułę. W tym czasie napisałam tyle o rodzinie Winterscheidów, że spokojnie mogłaby z tego powstać saga rodzinna. Niestety większości nie udało się ocalić na ostatecznym etapie pisania tekstu.

Pracowała pani kiedyś w agencji reklamowej, studiowała prawo, historię i germanistykę. Czy tak wszechstronne wykształcenie wpływa na gromadzenie przez panią informacji i pani warsztat? Jak wygląda rozwój pomysłu na powieść?

Pomysł na nowy kryminał często znajduję w życiu codziennym. To może być artykuł przeczytany w gazecie, opowiedziana przez kogoś historia albo dokument w telewizji. Przez pewien czas ten pomysł mam gdzieś z tyłu głowy, choć go nie analizuję, aż w pewnym momencie nabiera on świadomości i zaczyna domagać się uwagi. To właśnie wtedy zabieram się do pracy nad fabułą. Najlepiej dla mnie jest oczywiście go z kimś omówić, na przykład z moją redaktorką lub agentką. Również moja siostra chętnie mnie wysłuchuje, kiedy wspólnie wyprowadzamy psy. Ten feedback jest dla mnie ogromnie ważny, ponieważ pozwala mi sprawdzić, czy moja historia ma rację bytu. A kiedy fabuła jest zarysowana, przystępuję do właściwej pracy. Pozostawiam sobie jednak tyle wolności, abym w razie czego była w stanie coś poprawić. Moi bohaterowie nie powstają więc „przy linijce”, ale ze znaczną swobodą. Przy pisaniu co najmniej raz zdarza mi się zabrnąć w ślepą uliczkę. Wtedy muszę cofnąć się o krok, wszystko raz jeszcze przemyśleć, i ruszam ponownie. I to jest zawsze najpiękniejsze!

Proszę powiedzieć, jakich wartości szuka pani w literaturze – jako autorka, ale także jako czytelniczka. Pytam ogólnie, ale także w kontekście kryminałów.

Niestety muszę przyznać, że jestem osobą, która nałogowo czyta książki dla przyjemności. Powieść liczącą pięćset stron pochłaniam w jeden dzień. I czytam niewiele kryminałów. Większość mnie nudzi, bo zbyt szybko jestem w stanie przewidzieć, kto za wszystkim stoi. To chyba choroba zawodowa. Chętnie sięgam po biografie, ale także po beletrystykę. Aby książka mi się spodobała, muszę być w stanie identyfikować się z postaciami. Jeśli po trzydziestu stronach nie pałam sympatią do żadnego z bohaterów, przerywam lekturę.

Nad czym aktualnie pracuje Nele Neuhaus?

Teraz pracuję nad scenariuszem „W imię wiecznej przyjaźni”. Ta powieść – jak jej wszystkie poprzedniczki – również ma zostać zekranizowana, ale nie jestem sama przy pracy nad scenariuszem. Następnie zabieram się do kontynuacji przygód Eleny – młodzieżowej serii nie tylko dla koniar. A potem zasiądę do jedenastego kryminału z parą komisarzy – Pią i Oliverem. Pomysł już czai się w mojej głowie.

O autorce

Nele Neuhaus to niemiecka pisarka, autorka bestsellerowych kryminałów. Urodzona w Münster – Westfalii, dorastała w Paderborn, od dzieciństwa mieszka natomiast w malowniczych okolicach gór Taunus i pisze książki.

Zyskała światową sławę dzięki serii kryminałów z komisarzami Oliverem von Bodensteinem i Pią Kirchhoff. Ich akcja rozgrywa się w dobrze jej znanych górach Taunus. Wśród nich są, np. położone na południowych stokach miasteczka Königstein i Kronberg.
Jej kryminały sprzedały się dotąd w ilości ponad pięciu mln. egzemplarzy, przetłumaczono je natomiast na ponad 20 języków, m.in. włoski, hiszpański, holenderski, koreański, rosyjski, brazylijski, polski, chiński, czeski, chorwacki, grecki i angielski.
Kryminał "Schneewittchen muss sterben" – "Śnieżka musi umrzeć" trzy dni po ukazaniu się na rynku niemieckim w lipcu 2010 znalazł się na liście bestsellerów TOP20 tygodnika „Der Spiegel” i wciąż plasuje się wysoko na liście najlepiej sprzedających się książek Amazona. Od 2011 roku jej każda powieść kryminalna debiutuje na 1. miejscu tygodnika „Der Spiegel” i pozostaje na tej pozycji przez wiele tygodni.

W roku 2014 ukazała się powieść obyczajowa "Sommer der Wahrheit" – "Ostatnie lato w Nebrasce", którą Autorka wydała w Niemczech pod panieńskim nazwiskiem Nele Löwenberg.
Za ekranizacje bestsellerowych kryminałów odpowiedzialna jest niemiecka telewizja ZDF. Wyemitowała ona dotąd adaptacje filmowe sześciu części serii i pracuje nad kolejnymi. W główne role wcielają się popularni niemieccy aktorzy, Felicitas Woll i Tim Bergmann.
„Historię jej sukcesu czyta się jak bajkę”, pisze na swoim blogu Agnieszka Hofmann. I to z pewnością nie za sprawą nawiązujących do baśni braci Grimm tytułów jak „Śnieżka musi umrzeć”, czy „Zły wilk”, a systematycznej wspinaczki na sam szczyt list bestsellerów.

Przeczytaj fragment powieści „W imię wiecznej przyjaźni”:

W imię wiecznej przyjaźni

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

 

Książka „W imię wiecznej przyjaźni” jest dostępna w sprzedaży.

Tłumaczyła Anna Urban

Artykuł sponsorowany


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Roman Dłużniewski - awatar
Roman Dłużniewski 12.09.2022 17:52
Czytelnik

Super, że będzie 11-sty tom!!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 12.09.2022 12:30
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post