rozwiń zwiń

Narodziny Muminków – historia najsłynniejszych trolli

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
05.08.2023

Podobno wiele najlepszych powieści zrodziło się ze smutku i rozpaczy, które autor przelewał na papier, by jakoś uporać się z tymi trudnymi emocjami. Pomysł na książki o Muminkach, małych trollach żyjących w harmonii i szczęściu w pięknej dolinie, zrodził się, gdy wybuchła wojna, a Tove Jansson pogrążyła się w tęsknocie za spokojnymi i bezpiecznymi czasami.

Narodziny Muminków – historia najsłynniejszych trolli

Był rok 1939, kiedy Tove Jansson zaczęła pisać pierwszą opowieść z cyklu, który po latach przyniesie jej nieśmiertelność. Historia przesiąknięta zarówno smutkiem, jak i nadzieją, że wkrótce nadejdzie lepsze jutro, pierwotnie nosiła w jej notatkach tytuł: „Osobliwa podróż Muminka”. Bohaterowie, małe trolle, mama i syn, tęsknią za bezpiecznym miejscem i szukają domu, w którym będą mogli spędzić zimę; ojciec zaginął i nie wiadomo, czy i kiedy powróci. Tove twierdziła później, że zasiadła do pisania, ponieważ wojna odebrała jej całą radość z życia i nie mogła skupić się na malowaniu (była już wówczas odnoszącą pierwsze sukcesy artystką), paraliżował ją lęk przed przyszłością. Opowiadanie przeleżało w szufladzie kilka lat, ale Jansson o nim nie zapomniała – wiosną 1944 roku, kiedy odzyskała entuzjazm i wiarę w lepsze jutro, wróciła do niego, naniosła poprawki, a potem, zachęcona pozytywnymi recenzjami bliskich, zaniosła do wydawnictwa.

Skąd się wziął Muminek?

Wydłużający się stale czas publikacji Tove poświęciła na tworzenie ilustracji do książki, a potem zaczęła pisać kolejną historię osadzoną w wymyślonym przez siebie uniwersum. Nie traciła jednak nadziei, że jej dzieło ujrzy wreszcie światło dzienne i była gotowa na wiele ustępstw. Ponieważ wydawca nalegał na zmianę tytułu, „Muminek i wielka powódź” ukazał się wreszcie jesienią 1954 roku jako „Małe trolle i duża powódź”. Wydawca twierdził bowiem, że słowo „Muminek” jest dziwaczne i jeśli pojawi się w tytule, może odstraszyć czytelników.

Później Jansson, pytana, skąd wzięła się nazwa małych trolli, tłumaczyła, że po raz pierwszy usłyszała ją od swojego wujka Einara. Mężczyzna, gdy odkrył, że niesforna siostrzenica podkradała słodycze z szafki, nastraszył ją Muminkiem. Miał to być mały troll mieszkający w ukryciu, który za karę mógł winnego wystraszyć, ocierając się zimnym nosem o jego nogę lub dmuchając mu w kark. Mała Tove doskonale zapamiętała tę historię i później wielokrotnie czuła respekt przed mogącym się pojawić znikąd stworem. Nie miał on jednak wówczas żadnej konkretnej formy, tę wymyśliła sama w latach trzydziestych, gdy wiodła z bratem filozoficzną dysputę. Na ścianie wygódki w domku letniskowym w ferworze dyskusji narysowała postać, która stała się później pierwowzorem Muminka. Oczywiście stwór w jej wyobraźni mocno później ewoluował – na początku był znacznie szczuplejszy, z długim nosem i spiczastymi uszami; miał też dwie formy, białą i czarną.

Droga do sukcesu

Pierwsza książka o Muminkach opowiada o ich pochodzeniu i zwyczajach, tłumaczy też, dlaczego małe trolle musiały odejść ze świata ludzi i poszukać sobie innego domu. Historia, nawiązująca mocno do tradycyjnych baśni, początkowo przeszła jednak bez echa. W tym samym roku ukazała się bowiem powieść Astrid Lindgren, „Pippi Pończoszanka”, która wprowadziła duże zamieszanie w świecie literackim, tchnęła nowością i wyznaczyła nową ścieżkę innym dziecięcym autorom. Muminki, klasyczne, trochę staroświeckie, zostały uznane więc za nieco przebrzmiałe i niewpisujące się w nowe trendy. Nakład sprzedawał się kiepsko, lecz to nie zniechęciło Tove, która pokładała w swoich małych trollach wielkie nadzieje. I słusznie – sytuacja zmieniła się już w następnym roku, kiedy wydano „Kometę nad Doliną Muminków” (w której, oprócz bohaterów z pierwszej części, pojawili się między innymi Włóczykij, Panna Migotka i Paszczak). W 1948 roku światło dzienne ujrzała książka „W Dolinie Muminków” i zaraz potem muminkomania rozgorzała na dobre. Ten tom był zresztą dla Jansson wyjątkowo ważny – postacie Topika i Topci nawiązywały bowiem do jej relacji z Vivicą Bandler, reżyserką teatralną. Buka, przed którą tak uciekali, symbolizowała zagrożenie dla ich miłości; obie kobiety były bowiem wówczas oficjalnie w związkach z mężczyznami, a homoseksualizm karano.

W kolejnych latach ukazywały się następne części sagi, Jansson zyskała wielki rozgłos, zdobyła wiele nagród – i chociaż potem miała twierdzić, że ma już kompletnie dość Muminków, nie da się ukryć, że dzięki nim stała się jedną z najsłynniejszych autorek dziecięcej literatury. A wy zaczytywaliście się w dzieciństwie historiami o Muminkach? Baliście się Buki czy może uważacie, że wcale nie była taka straszna?

Więcej o życiu i twórczości autorki możecie przeczytać w książce „Tove Jansson. Mama Muminków” autorstwa Boel Westin.

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w 2022 roku.


komentarze [27]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ania 08.08.2023 21:14
Czytelnik

Jako dziecko znałam Muminki tylko z dobranocki. Odkryłam je tak na prawdę kilka lat temu kupując córce pierwszą książkę opartą na powieściach Jannson. Od tamtej pory, zarówno jak i pozostali członkowie mojej rodzin, powoli staliśmy się prawdziwymi muminkomanami. W domu mamy kilkadziesiąt książek o tych małych trollach, w tym oczywiście te najważniejsze, orginalne. Wiele...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
FioletowaRóża 07.08.2023 17:29
Czytelniczka

Bajkę oglądałam szczególnie dla Buki i Małej Mi. Buka była samotna, ludzie też potrafią mieć taki problem. A Mała Mi uchodziła za ciekawską, tak samo, jak ja sama:) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
mraumrau0009 07.08.2023 17:26
Czytelnik

Nie bałam się Buki, była ona samotną istotą, która potrzebowała przyjaźni, ale kontakt z nią powodował zamrożenie. Było mi jej zwyczajnie szkoda.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
06.08.2023 16:49
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

emilia 06.08.2023 09:42
Czytelniczka

Pamiętam jak będąc dzieckiem za każdym razem kiedy w bajce pojawiała się Buka, chowałam się przerażona za fotelem mamy i udawałam że mnie nie ma. Ale jeszcze bardziej bałam się Hatifnatów!
Za same książki zabrałam się dopiero w wieku lat 30 i chyba dla mnie te historie już nie mają takiego uroku jak w czasie, kiedy dodatkowo podkręcała go dziecięca wyobraźnia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Andrzej Wronka 05.08.2023 14:50
Autor

To teraz już wszystko jasne! Buka od zawsze wydawała się bardziej samotna i smutna niż straszna ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Gosia 29.06.2023 17:51
Czytelniczka

Mi było Buki zawsze żal :(

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Outsider 28.01.2023 22:00
Czytelnik

Oglądałem jako dziecko na dobranockę, ale nie przepadałem. 
Stwory te nie zyskały mojej sympatii.
Zapadły mi za to szczególnie w pamięci sceny z Buką. Były nie tylko bardzo dziwne, ale i przerażające. Postać to najbardziej chyba intrygująca z całej bajki. Zastanawiałem się, czy Buka chciała innych straszyć, a może wręcz przeciwnie, była to postać niezrozumiana i bardzo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Nimbra 26.07.2022 12:50
Czytelniczka

To jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa, zarówno w wersji animowanej jak i książkowej. Książki mają jednak głębsze, bardziej filozoficzne przesłanie niż serial. Serial, nawet po latach ma jednak dla mnie klimat lekko mrocznej tajemniczości (dobrze dobrana tam muzyka też pomaga i buduje aurę.) Buki się nie bałam, a dziś stwierdzam, że mi jej żal. Ona może...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ola 26.07.2022 11:47
Czytelniczka

Nigdy nie czytałam. Ciekawe czy będąc już dorosłą osobą w ogóle by mnie te historie wciągnęły.
Mam natomiast niejasne wrażenie, że będąc dzieckiem w latach 90. Muminki były dla mnie zupełnie przeciętną bajką, miło się oglądało, ale bez większego zainteresowania.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
asymon 08.08.2023 13:31
Bibliotekarz

Kreskówki były przeciętne, nie było magii książek. Poza tym ktoś w japońskim studio trochę odleciał z dopisywaniem nowych przygód, netfliksowy Wiedźmin to przy tym drobiazg.

Czytałem dzieciom parę lat temu i było fantastycznie, ale ja się jednak wychowałem na tych książkach, pamiętam z dzieciństwa strach przed kometą czy powodzią. Nie wiem jak wypadłby pierwszy kontakt,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się