„Late to the Party”, czyli o tym, jak nie przegapić życia

LubimyCzytać LubimyCzytać
24.01.2023

Co byś zrobił, gdyby świat ofiarował ci niepowtarzalną szansę na zmianę twojego dotychczasowego życia? Gdyby pozwolił ci wybrać, czy chcesz zostać taki, jaki jesteś, czy jednak wolisz zacząć wszystko od nowa?

„Late to the Party”, czyli o tym, jak nie przegapić życia Materiały Wydawnictwa

Okładka książki Kelly Quindlen to autorka bestsellerowych powieści dla młodzieży. Swoją pierwszą książkę, „Her Name in the Sky” , wydała samodzielnie w 2014 roku. Już w tamtym czasie zarówno ona, jak i jej powieść spotykały się z naprawdę pozytywnym odbiorem czytelników. Główną bohaterką książki była Hannah, młoda dziewczyna uczęszczająca do katolickiego liceum w Luizjanie. Dziewczyna, która z czasem odkryła, że zakochała się w swojej najlepszej przyjaciółce.

Kelly Quindlen dała się poznać jako autorka, która od początku swojej przygody z pisaniem skrupulatnie zagłębia się w kwestie związane z dojrzewaniem. Poznawanie swojej seksualności, strach przed homofobią czy codzienne, nastoletnie problemy to tylko niektóre tematy, wokół których oscylują jej teksty. Nie da się ukryć, że choć pisarka tworzy wyjątkowo przystępne i zabawne treści, nie stroni jednocześnie od niebywałej powagi. Przemyca w swoich powieściach przesłania, które w dzisiejszych czasach są młodemu człowiekowi naprawdę potrzebne. Przypomina chociażby o tym, że największą odwagą jest nie tyle zdolność przeciwstawiania się innym, ile chęć skonfrontowania się z własnym strachem. Pewność siebie zdolna zagłuszyć nawet najgorsze lęki.

Na kolejną książkę autorki czytelnicy musieli poczekać aż siedem lat. Dopiero w kwietniu 2021 roku ukazała się jej druga powieść, queerowa komedia romantyczna o dwóch nienawidzących się licealistkach, które postanowiły udawać, że są w związku. W Polsce książka pojawiła się trochę ponad rok później, bo w czerwcu 2022 roku. Mowa tu, rzecz jasna, o „She Drives Me Crazy” (Jaguar). Historii, w której najważniejszą rolę odgrywały akceptacja i potrzeba poznania drugiego człowieka. Kelly Quindlen stworzyła bowiem opowieść, w której reprezentacja nieheteronormatywnych bohaterek stanowi jedynie tło dla rozwojowej i wiarygodnej fabuły o początkach nastoletniej relacji. Najważniejsi są bohaterowie i ich uczucia. Emocje, z którymi zmagają się na co dzień, i doświadczenia, jakie zdobywają, ucząc się na młodzieńczych błędach. „She Drives Me Crazy” okazało się więc książką, w której autorka położyła największy nacisk na rozwój postaci. Na pokazanie, że w życiu liczą się przede wszystkim ciężka praca i wytrwałość. Nie tylko na sportowym, lecz i na tym uczuciowym polu.

Ciało miałam skurczone i zimne. Czułam się tak, jakby wszechświat sobie ze mnie zażartował, a ja nieświadomie pomogłam mu w zastawieniu pułapki. Podczas gdy my we trójkę lamentowaliśmy w piwnicy nad brakiem romantycznych doświadczeń, mój młodszy brat skłonił nas podstępem, żebyśmy zawieźli go na randkę. Wiedziałam, że Grant dorasta, że interesuje się dziewczynami, że ważną częścią jego życia są zdjęcia i popularność… a jednak jakoś nie do końca sobie uświadamiałam, że mój brat naprawdę staje się Nastolatkiem, i że być może idzie mu znacznie lepiej niż mnie.

Kelly Quindlen w empatyczny i trafny sposób porusza w swoich powieściach tematy związane z dojrzewaniem. To samo można powiedzieć o jej najnowszej książce, „Late to the Party”, która w Polsce będzie miała premierę już 25 stycznia. Czytelnikowi zostaje w niej przedstawiona niejaka Codi Teller, nieśmiała siedemnastoletnia dziewczyna, która nie wyobraża sobie, że na tym etapie życia mogłaby w nim cokolwiek zmienić. Nigdy nie wybrała się na żadną imprezę, nigdy nie była też w prawdziwym związku ani się nie całowała. I nie chodzi wcale o to, że Codi doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie są jej romantyczne preferencje. Problem tkwi w tym, że wraz z dwójką swoich najlepszych przyjaciół, Maritzą i JaKorym, stroni od kontaktów z innymi ludźmi. Zamiast faktycznie angażować się w życie towarzyskie i zdobywać nowe kontakty, woli spędzać czas w domu.

Wszystko zmienia się w momencie, w którym ze strony Maritzy i JaKory’ego pada propozycja wyjścia na wspólną imprezę. Codi, która cały czas wzbrania się przed opuszczeniem strefy komfortu, zostaje zmuszona do swojej pierwszej interakcji z rówieśnikami. Traf chce, że spotyka na swojej drodze Ricky’ego, popularnego nastolatka, którego nakrywa na potajemnej schadzce z innym chłopakiem. W tym momencie bohaterów zaczyna łączyć wspólny sekret. Tajemnica, która z czasem staje się fundamentem naprawdę interesującej przyjaźni.

Tego wieczoru zostałam w domu, przez długie godziny słuchałam muzyki i szkicowałam. Towarzyszyło temu miłe poczucie bezpieczeństwa, kilka razy jednak złapałam się na tym, że wbijam wzrok w szkicownik, ale tak naprawdę go nie widzę, bo w głowie mam obrazy Maritzy i JaKory’ego bawiących się na imprezie. Byli tak niedaleko, w mojej okolicy, ale nie po to, by spotkać się ze mną. Jeszcze nigdy tak się nie zdarzyło.

„Late to the Party” to książka przeznaczona dla młodzieży, nikogo nie powinien więc dziwić fakt, że jest napisana w lekkim, młodzieżowym stylu. Powieść jest zabawna i na swój sposób urokliwa, ale nie oznacza to, że jej treść staje się przez to sztampowa lub błaha. Wręcz przeciwnie, za na pozór schematyczną historią o młodej, nieśmiałej nastolatce i przebojowym chłopaku kryje się ogromna wartość merytoryczna. To opowieść, która okazuje się wartościowa na naprawdę wielu płaszczyznach. Autorka koduje w niej wiele istotnych przekazów, które choć zdają się wzajemnie wykluczać, wcale tego nie robią. Mowa tu chociażby o sposobie, w jaki została wykreowana postać Codi. Bohaterka przechodzi na łamach powieści wyraźną przemianę. Za wszelką cenę stara się udowodnić zarówno innym, jak i samej sobie, że potrafi zaskakiwać, chce pokazać światu, że jej charakter nie musi iść w parze ze stylem życia, jaki dotychczas prowadziła. Próbuje odejść od wizji osoby, którą sama jest już ewidentnie zmęczona.

Z drugiej strony nie próbuje jednak piętnować swojego stylu życia. Choć otwarcie przyznaje, że jej codzienność była dotychczas pozbawiona wrażeń, nie twierdzi, że robiła coś niestosownego, próbując unikać wszelkich konfrontacji z ludźmi. Udowadnia tym samym, że nie ma nic złego w odmienności. Niektórzy zdecydują się prowadzić aktywny tryb życia, aby nie wpuścić do swojego otoczenia bezczynności lub nudy, inni wybiorą z kolei samotność, bo tylko dzięki niej uda im się doświadczyć prawdziwej ciszy i spokoju. Czy któraś z tych postaw będzie niepoprawna lub krzywdząca? Nie. Każdy ma prawo do podejmowania własnych decyzji. Właśnie o tym jest ta książka. O dostrzeganiu nowych, zaskakujących szans i o tym, czy warto je wykorzystywać.

…chciałam się rozwijać. Chciałam się poczuć jak ktoś inny. Chciałam sama decydować i wybierać przyjaciół, plany na weekend i obiekty uczuć. Ale siedząc tak pośród cichej upalnej nocy i wrząc z samolubnej wściekłości, czułam, że już na zawsze pozostanę tą samą ograniczoną, bezbarwną osobą, jaką zawsze byłam.

Przez pewien czas myślałam, że staję się kimś innym, że tworzę nowy towarzyski i emocjonalny krajobraz w swoim ciasnym, ograniczonym świecie, ale teraz wyraźnie dostrzegałam, że był to tylko krótkotrwały sen, bańka mydlana, i że to ja ją rozbiłam.

Nie tylko protagonistka „Late to the Party” przechodzi wyraźną przemianę. Inni bohaterowie także uczą się nowych rzeczy. Ricky, który wprowadza Codi w świat imprez, grupowych wyjazdów i randek, zaczyna z czasem rozumieć, jak ważna jest komunikacja. Dostrzega, że do większości popełnionych przez niego błędów przyczynił się fakt, iż bał się z kimkolwiek szczerze porozmawiać. Nie tylko on ma zresztą ewidentny problem z porozumiewaniem się z innymi. Czytelnik, który ma możliwość śledzenia losów przyjaciół Codi i Ricky’ego, szybko odkrywa, ze Maritza i JaKory także mają swoje problemy i tajemnice. Mimo iż wydają się bardzo otwarci i skorzy do zwierzeń, w rzeczywistości zachowują dla siebie wiele dręczących ich uczuć. Zwłaszcza Maritza, która tak bardzo boi się samotności, że na siłę próbuje znaleźć kogoś, kto ją pokocha.

Być może w tym miejscu niektórym czytelnikom rzuci się w oczy podobieństwo „Late to the Party” do wielu współczesnych powieści młodzieżowych. Motyw nieśmiałego bohatera odkrywającego, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby był taki jak inni, nie jest obecnie w czytelniczym środowisku niczym nowym. Możemy przyrównać fabułę tej książki chociażby do tematyki powieści amerykańskiej autorki Becky Albertalli czy dzieła Alice Oseman. W przypadku tej pierwszej mowa o książce „Simon oraz inni homo sapiens”, w przypadku tej drugiej – o „Loveless”. Obie są powieściami skupionymi wokół poszukiwania akceptacji i własnego „ja”. Tę zależność widać najbardziej, gdy spróbujemy przyjrzeć się narracji prowadzonej tak przez Georgię Warr („Loveless”), jak i przez Codi Teller. Obie nastolatki zmagają się z ogromną niepewnością, boją się zaryzykować i przyznać, że przytłacza je presja, jaka zostaje na nie narzucona przez społeczeństwo. Nie czują się przy tym komfortowo z podejrzeniami, że to właśnie z nimi jest coś nie tak. Są inne niż reszta rówieśników, co oznacza, że w którymś momencie popełniły jakiś błąd. Nie są jednak w stanie powiedzieć jaki.

W „Late to the Party” zostaje poruszona kwestia wielu współczesnych problemów. Pojawia się w tej książce subtelnie zarysowany wątek miłosny, ważniejsze od tych romantycznych relacji okazują się w niej jednak relacje między przyjaciółmi. Kelly Quindlen pragnie zasygnalizować swoim czytelnikom pewną życiową, ale jakże bolesną dla wielu prawdę: nie wszystkie więzi będą trwać wiecznie. Niektóre nici prędzej czy później pękną, inne trzeba będzie poluzować, aby nie zaczęły się strzępić. Zawsze należy przy tym pamiętać, że w życiu i sercu człowieka jest miejsce dla naprawdę wielu osób. Czasem warto wpuścić do nich nowych ludzi i otworzyć je dla tych, którzy będą chcieli odejść. Nie ma sensu udawać, że wszystko jest w porządku, a już tym bardziej okłamywać siebie i najbliższych.

I kiedy tak siedziałam, znieruchomiała, a szklanka z wodą stopniowo ogrzewała się w mojej dłoni, czas jakby przestał istnieć. Jeszcze raz przeżywałam w głowie całe tegoroczne lato. Widziałam początek, z Maritzą, JaKorym i Grantem, i wieczór, który wszystko zmienił, z Rickym chowającym się pośród drzew. Popatrzyłam na swoje stopy, brzuch, ręce, zastanawiając się, czy naprawdę należą do mnie. Czy to te same części ciała co w maju, zanim się zaczęło.

Kelly Quindlen ma niepodważalną zdolność do przekazywania skomplikowanych emocji w na pozór nieskomplikowanych słowach. Być może niektórzy czytelnicy „Late to the Party” zwrócą podczas lektury uwagę na fakt, że w książce jest dostrzegalne zjawisko określane jako „samotność w tłumie”. Dla niektórych to stwierdzenie z pewnością wyda się mylące, na pierwszy rzut oka bohaterowie nie wydadzą się im bowiem szczególnie zdystansowani. Z czasem wyjdzie jednak na jaw, jak wiele problemów może przynieść brak przejrzystej komunikacji czy strach przed swobodnym wyrażaniem uczuć.

Bohaterowie będą musieli się nauczyć, komu tak właściwie mogą zaufać.

„Late to the Party” to ważna książka, którą mogą czytać zarówno młodsi, jak i starsi czytelnicy. Kelly Quindlen nie zwalnia tempa i po raz kolejny kusi swoich odbiorców słodko-gorzkim obrazem współczesnej rzeczywistości. Kreuje bohaterów, z którymi wiele osób będzie się w stanie utożsamić: sympatycznych, ale zagubionych i przytłoczonych wizją zbyt wygórowanych oczekiwań.

O autorce

Autorka powieści dla młodzieży „Her Name in the Sky”, „Late to the Party” oraz „She Drives Me Crazy”, nominowanej w 2021 roku do Goodreads Choice Awards.

Absolwentka Uniwersytetu Vanderbilt z literatury angielskiej i amerykanistyki. Pracowała jako nauczycielka w szkole średniej. Obecnie zasiada w radzie kierowniczej organizacji non-profit dla katolickich rodziców dzieci LGBT. Kelly mieszka w Atlancie.

W maju 2022 roku w Wydawnictwie Jaguar ukazała się powieść She Drives Me Crazy, słodka, zadziorna komedia romantyczna LGBTQ+ z reprezentacją WLW.

Autorka: Monika Mąka

Książka „Late to the Party” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mylengrave 25.01.2023 09:13
Czytelniczka

Osobiście nie podobają mi się tytuły książek wcale nietłumaczone na język polski. Nie wiadomo wtedy, czy to jest po polsku czy po angielsku. No i nie każdy jednak zna angielski, więc może nie zrozumieć nawet tytułu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 24.01.2023 15:30
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post