Czasami muszę przeczytać książkę o historii TEJ wojny, bo po prostu warto od czasu trzeba sobie uświadomić, że szatan istnieje naprawdę, nie jest wymysłem ani abstrakcją. Jest rzeczywistością i ta wojna i ten człowiek jest na to dowodem.
Chaos w głowie i w emocjach, tłum potakiwaczy wokoło, strach przed postawieniem granic, złamana osobowość, brak własnych granic i życie ponad zasadami moralnymi - przepis na zło.

Ale jest jeszcze coś innego poruszyło mnie w tej książce: historia rodzeństwa Sophie i Hansa Scholl, którzy założyli organizację "Biała róża". Ile oni mieli odwagi! Wierzyli w to, co robią. Ponieśli najwyższą karę za swoje przekonania i wolność. Wiem, że mnie nie byłoby stać na coś takiego. Chylę czoła. Chwała Bohaterom!

I jeszcze cytat z ulotki "Białej róży" (str.277)
"...ale ktokolwiek dziś nadal wątpi w rzeczywiste istnienie diabelskich sił, całkowicie opacznie zrozumiał metafizyczne podłoże tej wojny. Poza tym, co rzeczywiste, poza cielesnymi doznaniami, poza wszystkimi rozważaniami faktograficznymi i logicznymi tkwi to, co irracjonalne, tj. walka z diabłem, z wysłannikami antychrysta"

Gdy Niemcy zabijali rodzeństwo na gilotynie, odbywała się wielka manifestacja młodzieży popierającej Hitlera.

Czasami muszę przeczytać książkę o historii TEJ wojny, bo po prostu warto od czasu trzeba sobie uświadomić, że szatan istnieje naprawdę, nie jest wymysłem ani abstrakcją. Jest rzeczywistością i ta wojna i ten człowiek jest na to dowodem.
Chaos w głowie i w emocjach, tłum potakiwaczy wokoło, strach przed postawieniem granic, złamana osobowość, brak własnych granic i życie...