Z roku na rok zwiększa się świadomość ludzi dotycząca tego, że jedzenie ma niebagatelne znaczenie w kwestii naszego zdrowia i długości życia. Coraz więcej badań w różnych instytutach wskazuje jednoznacznie, że dieta oparta na roślinach poprawia parametry organizmu, wpływa na lepsze samopoczucie i zmniejsza ryzyko zachorowania na różne choroby w tym raka, czy alzheimera.

Marco Borges być może w swojej książce nie odkrywa przysłowiowej Ameryki, ale jest coś szczególnego w jego książce. A mianowicie to, że nie pisze w niej, że zmiana nawyków żywieniowych to coś superprostego. Podkreśla, że proces ten u każdego człowieka przebiega inaczej i nie należy się demotywować tym, że ktoś, kogo znamy, w tydzień odmienił swoje poglądy dietetyczne, a nam to zajmuje już dwa miesiące. Najważniejsze jest bowiem to, że mimo wszystko pragniemy zmiany i robimy wszystko, co w naszej mocy, by dosięgnąć celu, jakim, w tym wypadku, jest dieta wegańska.

Marco Borges prezentuje na kartach swojej książki 22 zasady Greenprintu, którego jest autorem. A sam Greenprint to projekt promowania weganizmu i ochrony środowiska. Jak to mówią nasi anglojęzyczni koledzy step by step, opisuje poszczególne „etapy wtajemniczenia”, ale czyni to z niebywałą charyzmą i iście bajarskim zacięciem, więc lektura tej książki przypomina bardziej czytanie powieści niż poradnika żywieniowego.

Poszczególne kroki to krótkie rozdziały, z których autory wyciska tyle, ile się da, by przekazywana przez niego wiedza, była jak najlepiej i najszybciej przyswajana przez czytelnika. Nie bez znaczenia są tutaj też anegdoty, które wtrąca Marco Borges, będące potwierdzeniem tego, o czym pisze, a mianowicie, że dieta roślinna wpływa na obniżenie m.in. poziomu złego cholesterolu.

Po wdrożeniu czytelnika w wymyślone i ułożone przez siebie zasady, Marco Borges opowiada o 3 etapach przechodzenia z „diety zachodniej” (tj. bogatej w mięso, tłuszcze trans itd.) na wegańską. I choć proponuje podzielenie tych zmian na trzy etapy: 11 dni – 11 dni – 44 dni, odpowiednia dla 1,2 i 3 etapu, to tak naprawdę tempo zmian każdy wyznacza sobie indywidualnie.

A gdy już zdecydujecie się spróbować, czy faktycznie fakty i wskazówki, jakimi autor dzieli się na kartach Greenprintu mają realne przełożenie na wyniki badań i Was samych, znajdziecie w tej książce multum wegańskich przepisów, które z pewnością zainspirują Was do eksperymentowania w kuchni (ja na przykład odkryłam wielką miłość do smoothies).
A co ważniejsze znajdziecie tutaj czterdziestoczterodniowy jadłospis dla chcących przejść na dietę Greenprint.

Na koniec dosłownie słów kilka o szacie graficznej, która zachwyca w swojej prostocie. Kolory ziemi – zieleń, brąz o fakturze przypominającej szary (brązowy) papier pakowny i biel, działają kojąco na czytelnika. A zdjęcia, które pojawiają się w większości w części z recepturami, aczkolwiek nie tylko, zachwycają wielobarwnością i sprawiają, że ślinka cieknie na myśl o skonsumowaniu tego czy owego... Mmmm... Pycha!

Jeśli ciekawi Wasm z czym się je (dosłownie) Greenprint albo szukacie podpowiedzi, jak odmienić swoje życie, schudnąć, poczuć się lepiej i zadbać przy tym także o Matkę Ziemie, to sięgnijcie po ten tytuł. Naprawdę warto. :)

Z roku na rok zwiększa się świadomość ludzi dotycząca tego, że jedzenie ma niebagatelne znaczenie w kwestii naszego zdrowia i długości życia. Coraz więcej badań w różnych instytutach wskazuje jednoznacznie, że dieta oparta na roślinach poprawia parametry organizmu, wpływa na lepsze samopoczucie i zmniejsza ryzyko zachorowania na różne choroby w tym raka, czy...