rozwińzwiń

Dialogi

Okładka książki Dialogi Platon
Okładka książki Dialogi
Platon Wydawnictwo: Unia Wydawnicza Verum filozofia, etyka
403 str. 6 godz. 43 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Wydawnictwo:
Unia Wydawnicza Verum
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1993-01-01
Liczba stron:
403
Czas czytania
6 godz. 43 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-85921-73-8
Tłumacz:
Władysław Witwicki
Tagi:
filozofia starożytna Platon
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
317 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
58
45

Na półkach:

Obrona Sokratesa –

XVII E „Bo obawiać się śmierci, obywatele, to nic innego nie jest, jak tylko mieć się za mądrego, choć się nim nie jest. Bo to znaczy myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie. Bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, a tak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. A czyż to nie jest głupota, i to najpaskudniejsza: myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie?”

XXVIII „ A jeżeli powiem, że to właśnie jest też i największe dobro dla człowieka: każdego dnia tak rozprawiać o dzielności i o innych rzeczach, o których słyszycie, że i ja sam rozmawiam, i własne, i cudze zdania roztrząsam, a bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto, jeśli to powiem, to tym mniej mi będziecie wierzyli.

XXXIII Więc i wy, sędziowie, powinniście z pogodą i nadzieją myśleć o śmierci, a tylko tę jedną prawdę mieć na oku , że do człowieka dobrego nie ma przystępu żadne zło ani za życia, ani po śmierci, a bogowie nie spuszczają z oka jego sprawy. I moja sprawa także nie poszła sama takim torem; dla mnie to rzecz jasna, że umrzeć już i pożegnać się z kłopotami życia lepiej dla mnie. Dlatego też mnie nigdzie znak mój nie kierował w inną stronę i ja się na tych, którzy mnie skazali, i na oskarżycieli moich nie bardzo gniewam. Jakkolwiek oni nie w tej myśli głosowali przeciwko mnie i skarżyli, tylko myśleli, że mi zaszkodzą. To im też należy zganić. O jedno tylko ich proszę: synów moich, kiedy dorosną, karzcie, obywatele, dręcząc ich tak samo, jak ja was dręczyłem, jeśli zobaczycie, że o pieniądze czy o cokolwiek innego więcej dbają niż o dzielność i jeśliby mieli pozory jakiejś wartości, nie będąc niczym naprawdę, poniewierajcie ich tak samo, jak ja was, że nie dbają o to, co trzeba, i myślą, że czymś są, chociaż nic nie są warci. Jeżeli to zrobicie, spotka mnie sprawiedliwość z waszej strony; i mnie, i moich synów.
Kriton -
IX D „A oprócz tego, zdaje mi się, że i chłopców własnych rzucasz na pastwę losu; mógłbyś ich wychować, wyprowadzić na ludzi, a ty ich rzucasz i zabierasz się; niech sobie robią, co chcą, ciebie to nic nie obchodzi. I co z nimi będzie? Oczywiście- jak to zwykle z sierotami, kiedy same zostaną na świecie. Bo albo się nie powinno robić dzieci, albo już: razem z nimi biedę gryźć i chować, i kształcić.
Fedon -

IX. Zdaje się, że ci, którzy się z filozofią zetknęli jak należy, niczym innym się nie zajmują, jak tylko tym, żeby umrzeć i nie żyć, a ludzie bodaj że tego nie wiedzą. Otóż, jeżeli to prawda, to głupio byłoby przez całe życie niczego innego nie szukać, tylko tego właśnie, a kiedy ono przyjdzie, wzdrygać się przed tym, czego człowiek z dawna pragnął i starał się o to.
Tu Simiasz się uśmiechnął i: — Na Zeusa — powiada — Sokratesie, nie bardzo mi dzisiaj do śmiechu, a jednak tyś mnie do śmiechu zmusił. Przecież i z szerokich kół niejeden, gdyby to usłyszał, uważałby, sądzę, że to bardzo dobre powiedzenie na tych, którzy się filozofią bawią, i zgodziliby się z nim ludzie u nas, że owszem, istotnie ci, którzy się filozofii oddają, pragną śmierci i ludzie też to doskonale wiedzą, że im się taki los należy.
— To prawdę by powiedzieli, Simiaszu, prócz tego, że ludzie to doskonale wiedzą. Bo oni nie wiedzą, jak to właściwie pragnie śmierci i jak godzien jest śmierci, i jakiej śmierci filozof prawdziwy.
Ale rozmawiajmy — powiada — sami z sobą, a o tamtych mniejsza. Naszym zdaniem śmierć jest czymś?
— Oczywiście — rzecze, podchwytując, Simiasz.
— Może to nic innego, jak uwolnienie się duszy od ciała? Umieranie to jest to, że ciało uwolnione od duszy staje się, z osobna, ciałem samym w sobie, a z osobna znowu dusza wyzwolona z ciała sama istnieje dla siebie. Może śmierć to nic innego, jak to właśnie?
— Właśnie to — powiada.
— Zastanówże się, mój kochany, czy może i ty nie będziesz tego zdania, co ja. Bo stąd będziemy lepiej widzieli to, co rozpatrujemy. Czy sądzisz, że jest rzeczą filozofa dbać o tak zwane przyjemności; takie jak pokarmy i napoje?
— Wcale nie, Sokratesie — powiada Simiasz.
— No cóż, a o służbę Afrodyty?
— Nic podobnego.
— A inne dogadzanie ciału, myślisz, że za godną rzecz uważa taki człowiek? Jak na przykład nabywanie sukien osobliwych i bucików, i innych ozdób ciała; czy myślisz, że on to ceni, czy też ma to za nic, poza tym, że zupełnie się obejść bez tych rzeczy niepodobna?
Myślę — powiada — że ma to za nic; taki, przynajmniej, prawdziwy filozof.
— Nieprawdaż; czy nie uważasz w ogóle, że całe staranie takiego człowieka nie odnosi się do ciała; ono się ile możności od ciała odwraca, a skierowane jest do duszy?
— Uważam.
— Czy więc najpierw w tych rzeczach nie widać tego, że filozof odwiązuje, jak tylko może, duszę od wspólności z ciałem; więcej niźli wszyscy inni ludzie?
— Widać.
— Otóż szerokie koła uważają, Simiaszu, że człowiek, któremu nic z tych rzeczy nie sprawia przyjemności i on w nich nie bierze udziału, nie wart jest żyć i że się niejako śmierć patrzy takiemu, który wcale nie dba o przyjemności, które przez ciało przychodzą.

XI. — Nieprawdaż — mówi — nie może być inaczej i wobec tego musi się między prawymi filozofami ustalać taka mniej więcej opinia i tak pomiędzy sobą nieraz mówią: Bodaj że istnieje taka niby ścieżka, którą nas rozum w rozważaniach wyprowadza, ale jak długo będziemy mieli ciało i dusza nasza będzie złączona z takim wielkim złem, nigdy w świecie nie potrafimy zdobyć i posiadać w pełni tego, czego pragniemy. A powiadamy, że tym jest prawda. Bo tysiączne nam kłopoty sprawia ciało, któremu pokarmu trzeba. A do tego, jeśli na nas jeszcze jakieś choroby spadną, przeszkadzają nam w szukaniu tego, co istnieje. Pragnieniami i żądzami, i obawami, i widziadłami różnorodnymi, i głupstwami nas napełniają licznymi, tak że, jak mówią, naprawdę przez to niczego nigdy na rozum wziąć nie jesteśmy w stanie. Toż i wojny, i rozruchy, i bitwy znikądinąd nie pochodzą, tylko z ciała i z jego żądz. Przecież we wszystkich naszych wojnach chodzi o zdobycie pieniędzy, a pieniądze musimy zdobywać dla ciała; jak niewolnicy dogadzać mu jesteśmy zmuszeni. I dlatego nie mamy kiedy oddawać się filozofii; przez to wszystko. A koniec wszystkiego taki, że jeśli ono komuś z nas da kiedy pokój i człowiek się zwróci do rozważań nad czymś, ono znowu podczas rozważań zaczyna się zgłaszać na wszystkie sposoby, sprawia nam zamieszanie i niepokój, i myśl płoszy, tak że niepodobna przy nim dojrzeć prawdy. Tylko tę mamy wskazówkę, istotnie, że jeśli kto z nas pragnie kiedy poznać coś w sposób czysty, musi się od ciała wyzwolić i samą tylko duszą oglądać rzeczywistość samą. Wtedy dopiero spełni się nam zapewne to, czego pragniemy, osiągniemy to, czego się zowiemy miłośnikami: mądrość. Dopiero jak pomrzemy, wedle tego toku myśli, a za życia nie. Bo jeżeli niepodobna, będąc w ciele, niczego poznać na czysto, to jedno z dwojga: albo nigdy w ogóle wiedzy posiąść nie można, albo dopiero po śmierci. Wtedy dusza będzie sama w sobie oddzielona od ciała, a przedtem nie.

XV. A będziemy ją rozpatrywali tak mniej więcej: czy w Hadesie są dusze zmarłych ludzi, czy też nie.
No, dawne podanie, które pamiętamy, mówi, że są; te, które stąd tam przyszły i znowu tutaj wracają, i powstają z martwych. Otóż jeśli tak jest, jeżeli z umarłych znowu powstają żywi, to nic innego, tylko byłyby tam nasze dusze; bo nie mogłyby powstać znowu, gdyby tam nie były. A dowód na to, że tak jest, mielibyśmy, gdyby się pokazało, że istotnie znikądinąd nie powstają ludzie żywi, jak tylko z umarłych. Ale jeśli tak nie jest, innego by potrzeba dowodu.

XXXIX D „Abyśmy się nie zrazili do myśli tak, jak się mizantrop zraża do świata i ludzi. Bo nie ma — powiada — większego nieszczęścia, jakie by mogło człowieka spotkać, niż to, jeżeli się ktoś do myśli zrazi. A jedno i drugie powstaje w ten sam sposób: i mizologia, i mizantropia. Mizantropia stąd wyrasta, że ktoś bardzo mocno w pewnego człowieka wierzy, a nie ma do tego racjonalnej podstawy, myśli, że ten człowiek jest pod każdym względem prawdomówny i niezepsuty, i zaufania godny, a potem się niedługo przekona, że to człowiek zły i fałszywy; a potem znowu drugi mu się taki sam trafi. Jeżeli to kogoś często spotyka, a najbardziej ze strony tych, których mógł uważać za swych najbliższych i najserdeczniejszych, to w końcu człowiek, nabiwszy sobie tyle guzów, nienawidzić zaczyna wszystkich i myśli, że w ogóle w żadnym człowieku ziarna zdrowego nie znajdzie. Nie zauważyłeś, że to się tak jakoś robi?
— Owszem, tak — odpowiedziałem.
— Nieprawdaż — mówi — to nieładnie? I czy nie jasna rzecz, że taki człowiek bierze się do ludzi, a nie opanował umiejętności dotyczącej spraw ludzkich? Toż jeśliby się do nich brał umiejętnie, myślałby tak, jak jest naprawdę: że dobrych ludzi i ludzi złych jest ogromnie mało; i jednych, i drugich; a tych pośrednich najwięcej.
— Jak to myślisz? — zapytałem.
— To tak samo jak z ludźmi bardzo słusznymi i bardzo niskimi. Czyż sądzisz, że jest coś rzadszego, niż wyszukać bardzo dużego albo bardzo małego człowieka czy psa, czy cośkolwiek innego? Albo tak samo: szybkiego czy powolnego, szpetnego czy pięknego, białego czy czarnego? Czy nie zauważyłeś, że we wszystkich takich rzeczach ostateczności, wypadki krańcowe są rzadkie i mało ich jest, a wypadki pośrednie częste i liczne?
Ale pod tym względem myśli nie są podobne do ludzi — teraz przecież ty prowadzisz dyskusję, a ja tylko tak za tobą zalazłem — tylko pod tamtym: że jeśli ktoś uwierzy w prawdziwość pewnej myśli, a nie ma do tego podstawy w umiejętności, która dotyczy myśli, i potem mu się niezadługo ta sama myśl wyda fałszywą — raz słusznie, raz niesłusznie, i raz ta, a raz inna — wtedy już całkiem, tak jak ci, którzy się antynomiami bawią, wiesz, że się w końcu uważają za najmądrzejszych, zdaje im się, że oni sami jedni tylko dojrzeli, że ani w tym, co się dzieje, ani w dowodach ludzkich nie ma nic zdrowego i mocnego, tylko wszystko co istnieje, to po prostu tak jak woda w cieśninie Eurypu, kręci się w górę i w dół i ani chwili na żadnym punkcie nie trwa stale.
— Bardzo słusznie mówisz — powiedziałem.
— Nieprawdaż więc, Fedonie — powiada — że opłakany byłby to stan, gdyby ktoś, mimo że istnieje przecież jakaś myśl prawdziwa i mocna, i dla umysłu dostępna, ale on dlatego, że wpadł na takie jakieś dowody, które się raz wydają prawdziwe, a raz nie, potem by nie sobie samemu winę przypisywał ani swój brak umiejętności ganił, tylko by, z bólu niejako, winę z siebie samego na wszelkie dowody zwalał i już by potem całe życie dowodów nienawidził i przeklinał je, i był pozbawiony prawdy i wiedzy o tym, co istnieje?
— Na Zeusa — powiedziałem — to przecież stan opłakany.”

Obrona Sokratesa –

XVII E „Bo obawiać się śmierci, obywatele, to nic innego nie jest, jak tylko mieć się za mądrego, choć się nim nie jest. Bo to znaczy myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie. Bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, a tak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
73
51

Na półkach:

Uczta dla ducha i trójkąty.

Uczta dla ducha i trójkąty.

Pokaż mimo to

avatar
644
573

Na półkach: ,

I tom jest dobrze skomponowany. Zaczyna się od świetnego Iona dotyczącego poezji, ale też popularnych ludzi, którzy są przekonani o swojej wspaniałości i specjalizacji w każdej dziedzinie (współcześni celebryci, aktorzyny, dziennikarzyny i politykierzy). I większość dialogów właśnie w taki sposób jest skonstruowana, że prócz wiodącego zagadnienia, pokazuje też ludzkie charaktery i postawy (najczęściej ujawniając hipokryzję i małoduszność). Po ciekawym Charmidesie musimy przebrnąć przez kilka średnich dialogów (od Lizysa do Lachesa),polegających na zabawie słowami (sofistyce),choć wciąż dostarczających przyjemności estetycznej i często okraszonych humoreską. Później poziom rośnie i szczytuje w Obronie Sokratesa i Fedonie.

Z dialogów wyłania się obraz Platona wykazującego się (celową) jednostronnością, gdy jakiś argument trzeba zbić, natomiast gdy coś twierdzi, z jowialną niekonsekwencją nagle wykazuje wielostronność. Często wyznacza bardzo ostre i jednoznaczne granice, żeby później niepostrzeżenie je rozszerzać i mącić. Oczywiście trzeba oddać i tę sprawiedliwość, że w jego czasach zasady logiki i gramatyki dopiero się formowały, ale to sprawia, iż duże połacie dialogów mają wartość raczej historyczną, a "tylko" ich mniejsze fragmenty można używać uniwersalnie.

Inna rzecz, że na początku gani poetów, a dokładniej (bezmyślne) powtarzanie po poetach, ale gdy Sokrates jest proszony o własne twierdzenia, tak samo sięga po poetów doprecyzowując ich filozoficznie. Zatem nie tyle występował przeciw powszechnym poglądom, ile raczej je oczyszczał z brudnych skojarzeń i uszlachetniał głębszym namysłem.

Co jest ogromną zaletą dialogów, to żywość postaci, szczególnie gdy Sokrates rozmawia ze starszymi sofistami, bądź zawodowymi politykami, retorami czy wojskowymi – potrafią mu się odgryźć, wykazać niekonsekwencję czy manipulację. Bezmyślnie przytakują głównie młodzi i lekkoduchy.

Komentarze Witwickiego są bardzo pomocne i trafne (ale nie zawsze). Sporadycznie zdarza mu się nie tyle tłumaczyć, co przedstawiać własne poglądy, z którymi można polemizować. Na pewno skorzystają z nich osoby niewprawione w filozofii, którym pozwolą lepiej zrozumieć treść.

Co jeszcze warte podkreślenia i właściwie najważniejsze, że Platon nie był skrajny w swoich poglądach i podchodził do nich z rezerwą, tymczasem wielu radykalizuje jego obraz, przedstawiając jako niepoprawnego, w pewnym sensie ułomnego idealistę. Wielu filozofów zostało zniekształconych przez potoczność, ale kiedy czyta się ich dzieła, widać dość jasno, kiedy część rzeczy opisują tak jak je widzą, a kiedy „tylko” tak jak im się jawią.

Ciężko mi sobie wyobrazić pasjonata filozofii, który by nie przeczytał Platona* (i arystotelesowskiej etyki).
*Podobnie jak każdy chrześcijanin powinien przeczytać Biblię w całości… przynajmniej dwa razy.
----------------------------------------------
[Wraz z Platonem kończę rok 2021 i zaczynam 2022. Poczytuję to jako dobrą wróżbę]
[ Tom I przeczytałem 30.12.2021. Tom II – 14.01.2022]
----------------------------------------------
II tom zaczyna się biografią Sokratesa i Platona. Znajdziemy tu kilka charakterystycznych dialogów zawierających rozpoznawalne fragmenty: o dwóch koniach i woźnicy, Sokrates jako położnik, o wyciskaniu pieczęci w wosku. Wiele miejsc mimowolnie kojarzy się nam ze słynnymi kontynuatorami myśli platońskich ze średniowiecza i nowożytności. W szczególności genialny Fileb jest jakby wstępem do sporu stoicyzmu z epikureizmem.

Wyraźniej pokazał się tutaj Platon jako myśliciel wielowymiarowy, przecząc powszechnemu obrazowi niepoprawnego idealisty. Wbrew pozorom Platon był „życiowym” realistą, przedstawiającym pozytywną receptę na szczęśliwe i satysfakcjonujące życie – nie zalecał ascezy, ale napominał, by w naszych przyjemnościach nie opuszczał nas rozum! Poszukiwał idealnego ustroju państwa, ale doskonale zdawał sobie sprawę z jego utopijności, do swoich pomysłów podchodził z dystansem, w końcu idealność jest nieosiągalna i ma tylko przejawiać się w rzeczywistości w możliwie najbliższy ideałowi sposób.

Jest tu kilka dużo słabszych dialogów, ale Uczta, Fajdros, Teajtet i Fileb je przysłaniają swoją wspaniałością.

-----------------------------------------------------
Tom I

„Sokrates: Wiesz ty, że ten widz, to ostatni z pierścionków, o których ci mówiłem, że pod wpływem kamienia Heraklejskiego jeden od drugiego siłę bierze. Pośrednie ogniwo to ty, śpiewak i aktor, a pierwsze: sam poeta. A bóg przez nich wszystkich wlecze dusze ludzkie dokąd zechce; zaczepił siłę jednych o drugich. I jak od owego kamienia, tak od tych ludzi zwisa długi łańcuch chórzystów i nauczycieli, i młodszych nauczycieli; ci przyczepiają się z boku do tych pierścionków, które muza prosto trzyma. I jeden poeta u tej muzy wisi, a drugi u innej. A nazywamy to u niego zachwytem. I to bliskie; bo go coś chwyta i trzyma na prawdę. A poeta znowu także jeden z drugim wisi i boga z niego w siebie bierze; jedni z Orfeusza, drudzy z Muzajosa. A wielu z Homera czerpie natchnienie i jego się też trzymają. Jednym z nich jesteś ty, Ionie, i czerpiesz natchnienie z Homera; toteż, jeśli ktoś śpiewa innego poetę, śpisz i nie masz nic do powiedzenia, a niech tylko zabrzmi pieśń jaka tego poety, natychmiast się budzisz i dusza ci tańczyć zaczyna. O, wtedy ty wiele masz do powiedzenia.
Bo ty nie dzięki umiejętnej sztuce, dzięki wiedzy mówisz o Homerze to, co mówisz, tylko z bożej łaski i w zachwycie; jak korybanci tylko jedną słyszą pieśń doskonale; pieśń boga, z którego czerpią natchnienie i do tej pieśni nie brak im ani gestów ani wyrazów; o inne pieśni nie dbają. Tak i ty, Ionie; niech tylko wspomni ktoś Homera, jesteś pan i u siebie, a gdy kogo innego – toś biedak. A pochodzi to stąd, jakeś mnie przedtem pytał, czemu cię na tyle stać o Homerze, a o innych nie, że ty nie dzięki sztuce, ale dzięki łasce bożej jesteś tęgim wielbicielem Homera”.

„...tak, jak się nie trzeba brać do leczenia głowy bez względu na całe ciało, tak i ciała nie ma co próbować leczyć, zapominając o duszy. Właśnie dlatego lekarzom u Hellenów wymyka się tak wiele chorób, że nie znają tej całości, o którą troskliwie dbać potrzeba i która jeśli nie jest w porządku, to i część nie może się mieć dobrze".

„– Więc myślę sobie, że oni mówią tak: dobrzy ludzie są do siebie podobni i są sobie przyjaciółmi, a źli, jak to się nawet o nich mówi, nigdy nie są podobni nawet do siebie samych, tylko jacyś nieprości, powikłani i nieobliczalni. Jeżeli coś jest niepodobne do samego siebie i mieni się – raz takie, raz inne – trudno, żeby się to zrobiło podobne do drugiego i weszło z nim w przyjaźń. […] Zatem to przeczuwają i odgadują, takie mam wrażenie, przyjacielu, ci, którzy mówią, że podobne jest przyjacielem podobnego. To, że jedynie tylko dobry jest przyjacielem dobrego i żadnego innego, a zły ani z dobrym, ani ze złym w prawdziwą przyjaźń nie wejdzie”.

"Tylko, mistrzu osobliwy, łagodnie mnie poduczaj, abym ci nie uciekł ze szkoły." :) (Sokrates do Kaliklesa)

„Bo ludzie z przyjemnością słuchają mów wypowiedzianych w ich własnym duchu, a jeśli duch im obcy – słuchać przykro”.

„Ale dobrze jest stanąć na stanowisku, że trzeba szukać tego, czego się nie wie, bo przez to możemy się stać lepsi i bardziej mężni, i mniej leniwi, niż gdyśmy sądzili, że czego nie wiemy, tego ani nie potrafimy dojść, ani nam tego szukać nie trzeba”.

„To by było straszne i wtedy by naprawdę mnie słusznie mógł ktoś do sądu ciągnąć za to, że w istnienie bogów nie wierzę i wyroczni nie słucham i uważam się za mądrego, choć nie jestem. Bo obawiać się śmierci, obywatele, to nic innego nie jest, jak tylko mieć się za mądrego, choć się nim nie jest. Bo to znaczy myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie. Bo przecież o śmierci żaden człowiek nie wie, czy czasem nie jest dla nas największym ze wszystkich dobrem, atak się jej ludzie boją, jakby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. A czyż to nie jest głupota, i to ta najpaskudniejsza: myśleć, że się wie to, czego człowiek nie wie?”

„I jeżeliby mi kto z was zaprzeczał i mówił, że dba, ja go nie puszczę i nie dam mu odejść, ale go będę pytał i badał, i przekonywał, i jeśli dojdę do przekonania, że on nie ma dzielności naprawdę, a tylko tak mówi, to będę go poniewierał, że o najwyższe wartości najmniej dba, a rzeczy lichsze wyżej stawia. I tak będę robił młodym i starym, i kogo tylko spotkam, i swoim, i obcym, a tym bardziej swoim, boście mi bliżsi krwią.
Tak rozkazuje bóg, dobrze sobie to pamiętajcie, a mnie się zdaje, że wy w ogóle nie macie w państwie nic cenniejszego niż ta moja służba boża. Bo przecież ja nic innego nie robię, tylko chodzę i namawiam młodych spośród was i starych, żeby się ani o ciało, ani o pieniądze nie troszczył jedne z drugim przede wszystkim, ani tak bardzo, jak o duszę, aby była jak najlepsza: i mówię im, że nie z pieniędzy dzielność rośnie, ale z dzielności pieniądze i wszelki inne dobra ludzkie, i prywatne i publiczne”.

„Nie gniewajcie się; ja mówię prawdę. Nie ma takiego człowieka, któremu by wasz lub jakikolwiek inny tłum przepuścił, jeżeli mu ktoś szlachetnie czoło stawia i nie pozwala na krzywdy i bezprawia w państwie; człowiek, który naprawdę walczy w obronie słuszności, a chce się choć czas jakiś ostać, musi koniecznie wieść żywot prywatny, a nie publiczny”.

„Więc cóż? Jakaż mi się należy kara osobista czy grzywna, żem, licho wie czemu, całe życie nie siedział cicho i nie dbał o to, o co się troszczy wielu: o pieniądze, o dom, o strategię, mowy na zgromadzeniach, urzędy, sprzysiężenia, obywatelskie spiski, bom się naprawdę za zbyt porządnego człowieka uważał na to, żeby tam pójść, a ostać się, i nie szedłem tam, gdzie bym się ani wam, ani sobie na nic nie był przydał, tylkom jak zwykły człowiek do każdego z osobna chodził świadczyć mu największe dobrodziejstwo, ja przynajmniej tak uważam; tak szedłem i próbowałem każdego z was namawiać, żeby ani o żadną ze spraw swoich nie dbał prędzej, zanim dbać zacznie o siebie samego, by się stał jak najlepszym i najmądrzejszym, ani się o sprawy państwa troszczył, zanim o państwie samym nie pomyśli, i żeby się o wszystko inne podobnym porządkiem starał”.

„Sokrates: Dobrze mówisz, zatem i w innych spawach, Kritonie, tak samo, żeby nie przechodzić wszystkiego po kolei, i tak samo tam, gdzie chodzi o sprawiedliwość i niesprawiedliwość, i hańbę, i piękno, i dobro, i zło, rzeczy, o których teraz radzimy – czyśmy w tych rzeczach powinni iść za opinią szerokich kół i bać się jej, czy też za opinią jednego, jeśli się ktoś na tych rzeczach rozumie, i takiego należy szanować i bać się go więcej niż wszystkich innych razem, bo jeśli za nim nie pójdziemy, to popsujemy i splamimy coś, co się przez sprawiedliwość lepsze staje, a przez niesprawiedliwość ginie? Czy nie tak?”

„Nie: żyć za każdą cenę, ale dobrze żyć”.

--------------------------------------------------
Tom II

„Wiedza to sąd prawdziwy w ścisłym ujęciu”.

„… bardzo Platon nie chciał być poetą i uczonym w jednej osobie, bo to są i zajęcia, i postawy duchowe zgoła różne, a chciał być tylko uczonym. Im bardziej się starzał, tym łatwiej mu przychodziło zabijać w sobie poetę”.

„Głupi też nie filozofują i żaden z nich nie chce być mądry. Bo to właśnie jest całe nieszczęście w głupocie, że człowiek nie będąc ani pięknym i dobrym, ani mądrym, przecie uważa, że mu to wystarczy. Bo jeśli człowiek uważa, że mu czegoś nie brak, czyż będzie pragnął tego, na czym mu, jego zdaniem, nie zbywa?”

„Przede wszystkim mój chłopcze, jest jedna zasada, od której się wyjść musi w każdej porządnej dyskusji. Przede wszystkim potrzeba wiedzieć, o czym się mówi, albo cała dyskusja na nic, bezwarunkowo. A ludzie po większej części nie wiedzą nawet o tym, że nie znają istoty każdej rzeczy. A jednak tak, jak gdyby ją znali, nie porozumiewają się, co do tego na początku rozważań, toteż w dalszym toku za to pokutują. Bo ani się sami z sobą potem, ani z drugim pogodzić nie mogą. Więc żeby i nas obu nie spotkało to, co innym za złe bierzemy, to skoro mamy przed sobą temat, czy się należy wdawać w przyjaźń z zakochanym raczej, czy z nie kochającym, o miłości naprzód pomówmy: czym ona jest i jaką ma władzę. Pogódźmy się naprzód co do tych określeń, a potem mając je ciągle na oku i odnosząc się do nich ustawicznie zastanówmy się nad tym, czy miłość pożytek przynosi czy szkodę”.

„Wszystko to, cośmy dotąd mówili, tyczy się czwartego rodzaju szaleństwa, którym człowiek dotknięty, jeśli piękność ziemską zobaczy, przypomina sobie piękność prawdziwą i oto skrzydła mu odrastają; on je rozpinać usiłuje i chciałby wzlecieć, a nie może; tedy, jak ptak, w górę tylko patrzy, a że nie dba o to, co na dole, przeto go ludzie biorą za wariata.
Ze wszystkich szaleństw takie obłąkanie najlepsze i z najlepszych źródeł spływa na człowieka wprost albo się go człowiek skądeś nabawia i kocha piękno, a ludzie mówią, że jest kochliwy”.

„Sokrates: Więc to rzecz oczywista, że samo pisanie mów nie hańbi.
Fajdros: A co?
Sokrates: A to, uważam, jeżeli ktoś nie pięknie mówi i pisze, ale haniebnie i źle”.

„Dawni ludzie nie byli tacy mądrzy jak wy młodzi; w prostocie ducha umieli i dębu, i głazu posłuchać, byleby tylko prawdę mówił”.

„Trzeba się cieszyć każdym człowiekiem, który mówi coś rozsądnego, choćby cokolwiek, który trudzi się i odważnie idzie swą drogą”.

„Platon nie był dogmatykiem, nie twierdził, że głosi prawdy niewzruszone. Dla niego nauka o ideach była też supozycją, a nie przekonaniem. Stać go było na to, żeby się nią bawić i odsłaniać trudności, które się z nią wiążą. Bawiły go paradoksy Zenona i tutaj zabawił się nauką eleatów i własną. I nauką, i postawą duchową, i ocenami”. Władysław Witwicki, wstęp do Parmenidesa

„Więc chodź z tym do mnie, przecieżem syn akuszerki, a sam też jestem akuszer i o cokolwiek cię zapytam, staraj się odpowiadać tak, jak potrafisz. I jeżeli ja rozpatrzę coś z tego, co powiesz, i będę uważał, że to widziadło a nie prawda, i wtedy to sprzątnę i wyrzucę, nie gniewaj się o swoje płody, jak te, co pierwszy rodzą. Bo do mnie się, mój drogi, niejeden już tak odnosił, że po prostu kąsać byli gotowi, kiedym im jakąś niedorzeczność odbierał – nie myśleli, że ja to z życzliwości robię – daleko im do tej wiedzy, że żaden bóg źle ludziom nie życzy, ani też ja niczego takiego z nieżyczliwości nie robię, tylko mi się na fałsz zgodzić, a prawdę zakryć, żadną miarą nie godzi”.

„To stan bardzo znamienny dla filozofa: dziwić się. Nie ma innego początku filozofii, jak to właśnie”.

„Nie dziwi się tylko ten, który postrzega jedynie tylko to, czego z góry oczekiwał, zna racje wszystkiego, co spostrzega – ale takiego nie ma między śmiertelnymi; albo ten, który nie odczuwa racjonalności świata, nieuleczalny indeterminista. Ten na pewno nie jest filozofem”. Władysław Witwicki

„Uważaj no, rozejrzyj się, aby ktoś niewtajemniczony nie podsłuchiwał. A tacy są ci, którzy uważają, że nie istnieje nic innego, jak tylko to, co mogą mocno w ręce chwycić, a wcale nie wierzą, żeby istniały jakieś tam działania, powstawania i w ogóle cokolwiek, czego się nie widzi”.

„On w ogóle bardzo sympatycznie mówi, że co się komu wydaje, to też i jest. Ale mnie uderzył ten początek, że też on od tego swojej Prawdy nie zaczął, że wszystkich rzeczy miarą jest Świnia albo pawian, albo inne jakie, jeszcze głupsze zwierzę, zdolne do spostrzegania; on tak dumnie i tak z góry zaczął mówić i oto dowodzi nam, że myśmy go, jak boga, podziwiali za mądrość, a on tymczasem nie lepiej ma w głowie niż kijanka żabia, nie mówiąc już o jakimkolwiek innym człowieku. Czy też jak powiemy, Teodorze? Przecież doprawdy, jeśli dla każdego prawdą będzie, cokolwiek by mu się wydawało wedle spostrzeżenia, i jeśli nikt niczyjego stanu lepiej rozsądzić nie potrafi niż ten, który go sam doznaje, ani też mniemania cudzego ktoś drugi poprawiać nie ma mocy i powiedzieć, czy ono słuszne, czy fałszywe, ale jak to się często mówi, każdy swoje zdanie sam ma i to wszystko będzie słuszne i prawdziwe, to czemu, proszę cię przyjacielu, Protagoras ma być taki mądry, że go nawet biorą za nauczyciela dla innych (i słusznie, za grube honoraria),a my niby mamy być głupsi od niego? I wartoż nam było do niego chodzić po naukę, jeżeli każdy dla siebie jest miarą swojej mądrości? No jakże nie powiedzieć, że Protagoras tutaj figle stroi, aby mu ostatnie rzędy klaskały?”

„Tak, jak to o Talesie powiadają, Teodorze, że gdy gwiazdy badał i w niebo patrzył, a w studnię wpadł, wtedy pewna fertyczna pokojówka z Tracji miała go wyśmiewać, że mu się zachciewa wiedzieć, co się dzieje w niebie, a nie widzi tego, co ma przed nosem i pod nogami”.

„Sokrates: Przypomnijże sobie, czyś kiedykolwiek mówił do siebie, że to, co piękne, jest właściwie brzydkie, albo to, co niesprawiedliwe, że jest sprawiedliwe, albo w ogóle uważaj, czyś kiedyś próbował w siebie wmówić, że cokolwiek jest czymś całkiem innym, czy też wprost przeciwnie: nawet i we śnie nigdy nie ośmieliłeś się i powiedzieć sobie, że to, co nieparzyste, jest parzyste, albo coś innego w tym rodzaju?
Teajtet: Prawdę mówisz.
Sokrates: A jak myślisz, czy ktoś inny – zdrowy czy obłąkany – śmiałby kiedykolwiek powiedzieć sobie serio i z usiłowanym przekonaniem, wół musi być koniem, a dwa to jeden?”

„To, co najdowcipniej w tym wygląda: że pierwiastki są niepoznawalne, a świat układów poznawalny”.

„Więc pokazuje się, że istnieją w duszy te dwa rodzaje zła. Jeden z nich szerokie koła nazywają złym charakterem, a to jest najoczywiściej choroba duszy”.

„[Sofista] to jest płatny łowca młodych i bogatych ludzi”.

„W pewnym sposobie to jest rzecz jasna, że umiejętność nadawania praw należy do umiejętności królewskiej. Ale najlepiej jest, jeżeli nie prawa mają moc, tylko ten typ, który jest królem i ma rozum. (…) Dlatego, że prawo w żaden sposób nie może objąć jasno wszystkich, i dlatego nie może nakazywać tego, co najlepsze. Bo ludzie są jedni do drugich niepodobni i niepodobne do siebie są ich czyny, i w sprawach ludzkich, żeby tak powiedzieć, nic nigdy nie stoi spokojnie, dlatego żadna prosta ustawa w żadnej sprawie nie może pozwolić żadnej umiejętności ustanowić czegokolwiek we wszystkich wypadkach i na zawsze”.

„Że nigdy tłum, z jakichkolwiek by się ludzi składał, takiej wiedzy nie osiągnie i nie potrafi w państwie gospodarować rozumnie; tego ustroju słusznego trzeba szukać u mało kogo, u niewielu, u jednostki, inne zaś ustroje uważać za naśladownictwa, a jak się i przed chwilą powiedziało, jedne go naśladują lepiej, a drugie gorzej”.

„Zatem monarchia związana dobrymi prawami pisanymi, które nazywamy ustawami, jest najlepszą ze wszystkich sześciu form ustroju, ale bez praw jest przykra i najciężej jest w niej żyć zbiorowo”.

„I tych, którzy biorą udział w tych wszystkich rządach, z wyjątkiem ustroju opartego na wiedzy, trzeba oddzielić, bo to nie są politycy, tylko partyjnicy, którzy stoją na czele największych złudzeń i sami są złudzeniami. To są najwięksi imitatorzy i czarodzieje, i spośród wszystkich sofistów najwięksi sofiści”.

„Zupełnie słusznie stwierdza Platon, że nie istnieją pożądania ciała, choć ludzie o nich mówią od dwóch tysięcy lat i będą mówili w dalszym ciągu. Pożądanie każde jest faktem psychicznym. Najbardziej nawet cielesnych pociech pragną dusze, a nie pragną ich ciała. To słuszne.” Władysław Witwicki

„Tak i teraz nam pewna myśl pokazała, jak i na samym początku, żeby dobra nie szukać w życiu nie zmieszanym tylko w tym mieszanym”. (nie ma przyjemności bez rozumu i rozum bez przyjemności nic nie wart).

„(...)a nie może mieć rozumu nic, co nie ma duszy”.

I tom jest dobrze skomponowany. Zaczyna się od świetnego Iona dotyczącego poezji, ale też popularnych ludzi, którzy są przekonani o swojej wspaniałości i specjalizacji w każdej dziedzinie (współcześni celebryci, aktorzyny, dziennikarzyny i politykierzy). I większość dialogów właśnie w taki sposób jest skonstruowana, że prócz wiodącego zagadnienia, pokazuje też ludzkie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
6

Na półkach:

Absolutnie obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznawać filozofię. Filozofia Europejska rozumiana jako całość nie miałaby racji bytu, bez tego, co wypracowano w Grecji.

Absolutnie obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznawać filozofię. Filozofia Europejska rozumiana jako całość nie miałaby racji bytu, bez tego, co wypracowano w Grecji.

Pokaż mimo to

avatar
11
5

Na półkach:

Nabyłem egzemplarz z pięknie odręcznie kaligrafowanymi ołówkiem przypisami redaktora (Swoją drogą niezwykły umysł i erudycja). Przekład Witwickiego, chyba najlepszy, może prof. Legutko zbliża się poziomem ze swoimi tłumaczeniami, np. "Obroną Sokratesa", czy "Eutyfronem". To wydanie jest świetne. O Platonie tutaj nie będę pisał, wszak cała filozofia nowożytna to przypisy do jego myśli.

Nabyłem egzemplarz z pięknie odręcznie kaligrafowanymi ołówkiem przypisami redaktora (Swoją drogą niezwykły umysł i erudycja). Przekład Witwickiego, chyba najlepszy, może prof. Legutko zbliża się poziomem ze swoimi tłumaczeniami, np. "Obroną Sokratesa", czy "Eutyfronem". To wydanie jest świetne. O Platonie tutaj nie będę pisał, wszak cała filozofia nowożytna to przypisy do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
279
202

Na półkach:

Platona się nie ocenia, to raczej Platon ocenia nas:).

Platona się nie ocenia, to raczej Platon ocenia nas:).

Pokaż mimo to

avatar
826
601

Na półkach:

Napisać 25 wieków temu teksty, które otworzyły dyskusje filozoficzne trwające do dziś. Respekt.

Napisać 25 wieków temu teksty, które otworzyły dyskusje filozoficzne trwające do dziś. Respekt.

Pokaż mimo to

avatar
65
42

Na półkach:

Przeczytałem cztery Dialogi: Ucztę, Eutyfrona, Obronę oraz Kritona. Wypożyczając książkę, zdziwiłem się, ile miejsca zajmują wstępy i komentarze, i początkowo planowałem je pominąć, oczekując suchego opisu faktów i nadmiaru szczegółów.

Choć z mieszanymi uczuciami zabrałem się za pierwszy wstęp, styl Witwickiego od razu mnie przekonał. Plastyczny, soczysty, przystępny choć nie uproszczony - tak można opisać tekst tłumacza. Świetną przystawkę podał przed głównym daniem.

Uczta to jeden z najlepszych tekstów, które czytałem. Kolejni uczestnicy wygłaszają mowy pozornie na temat miłości, ale w rzeczywistości dotyczą różnych aspektów życia. Pomiędzy nimi zabawne wydarzenia stanowią prawie komediowe przerywniki.

Eutyfron traktuje o pobożności i religii. Jak we wszystkich Dialogach, tekst dostarcza przemyśleń ważnych tak wtedy, jak i teraz. Zwraca uwagę głupota tytułowego bohatera i ironiczna mądrość Sokratesa.

Obrona i Kriton są inne, tutaj pojawia się proces i uwięzienie Sokratesa, a na pierwszy plan wysuwa się postawa tego niezwykłego człowieka wobec śmierci, ale i życia, bogów, ale i społeczeństwa.

I znów Witwicki na koniec każdego Dialogu. Świetne analizy psychologiczne, dzięki którym można wczuć się w postaci dialogów i dostrzec to, czego samemu się nie udało. Zarzucić można tylko mocny subiektywizm. Interpretacje te są trochę jak argumenty Sokratesa: pięknie ułożone i w pierwszym odbiorze nie do odrzucenia dzięki niezwykłej erudycji - przy późniejszym, chłodnym przemyśleniu nie są już tak absolutnie przekonujące, a jawią się bardziej jako niektóre z wielu możliwości widzenia rzeczy. Mimo to pozostaje ten czar, oraz - co ważniejsze, wrażenie, że są to odbicia czegoś większego na ścianie naszej jaskini.

Z pewnością wrócę do pozostałych Dialogów.

Przeczytałem cztery Dialogi: Ucztę, Eutyfrona, Obronę oraz Kritona. Wypożyczając książkę, zdziwiłem się, ile miejsca zajmują wstępy i komentarze, i początkowo planowałem je pominąć, oczekując suchego opisu faktów i nadmiaru szczegółów.

Choć z mieszanymi uczuciami zabrałem się za pierwszy wstęp, styl Witwickiego od razu mnie przekonał. Plastyczny, soczysty, przystępny choć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
57
4

Na półkach:

Nazywanie Ksenofonta hreczkosiejem jest co najmniej nie na miejscu...

Nazywanie Ksenofonta hreczkosiejem jest co najmniej nie na miejscu...

Pokaż mimo to

avatar
930
57

Na półkach: , ,

Już nigdy więcej nie chcę czytać Platona.

Już nigdy więcej nie chcę czytać Platona.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    658
  • Przeczytane
    524
  • Posiadam
    136
  • Filozofia
    48
  • Teraz czytam
    25
  • Ulubione
    13
  • Chcę w prezencie
    10
  • 2023
    3
  • Klasyka
    3
  • Filozofia, etyka
    3

Cytaty

Więcej
Platon Dialogi Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także