Humor zawsze poprawiają mi chrupiące gofry. Najlepiej z bitą śmietaną i owocami. Po prostu pycha! Nawet w najgorszy deszczowy poniedziałek, kiedy muszę wstać o 6, są jedną z niewielu rzeczy, po których od razu czuję się lepiej. Już jako dziecko je uwielbiałam i cały czas prosiłam mamę, aby mi je zrobiła. Teraz robię je już sama, gdy mam na nie ochotę, ale nadal uważam, że te mamy są najlepsze!

Humor zawsze poprawiają mi chrupiące gofry. Najlepiej z bitą śmietaną i owocami. Po prostu pycha! Nawet w najgorszy deszczowy poniedziałek, kiedy muszę wstać o 6, są jedną z niewielu rzeczy, po których od razu czuję się lepiej. Już jako dziecko je uwielbiałam i cały czas prosiłam mamę, aby mi je zrobiła. Teraz robię je już sama, gdy mam na nie ochotę, ale nadal uważam, że...

W każdej złej chwili humor poprawia mi przepis o nazwie Rodzina - jest bardzo łatwy ! :)
Do serca wsypać:
- garść dobrych słów,
- kubek uśmiechów dziecka,
- 3 łyżki całusów od męża,
- szklankę miłości,
- 1 kg ciepłego koca
- 3 aromatyczne świeczki
- łyżeczka żartów.
Wszystko posypać przytuleniem, wymieszać serdecznością i serwować codziennie, w duuużych, w duuużych ilościach ! Dobry humor od razu gwarantowany :) !

W każdej złej chwili humor poprawia mi przepis o nazwie Rodzina - jest bardzo łatwy ! :)
Do serca wsypać:
- garść dobrych słów,
- kubek uśmiechów dziecka,
- 3 łyżki całusów od męża,
- szklankę miłości,
- 1 kg ciepłego koca
- 3 aromatyczne świeczki
- łyżeczka żartów.
Wszystko posypać przytuleniem, wymieszać serdecznością i serwować codziennie, w duuużych, w duuużych...

W najgorsze dni na poprawę humoru najlepsze są dwie rzeczy. Po pierwsze lody! Obowiązkowo z dużą ilością bitej śmietany, która aż wylewa się pucharka. Do tego mus czekoladowy i pokrojone owoce. Po prostu niebo w gębie.
Innym sposobem na poprawę humoru jest lampka czerwonego wina, które rozluźnia i wprowadza w błogi nastrój. Wtedy chociaż przez chwilę można zapomnieć o problemach życia codziennego i stresie w pracy.
Polecam wszystkim, sprawdzone sposoby! Tylko pamiętajcie, co za dużo to nie zdrowo. Miejmy umiar we wszystkim.

W najgorsze dni na poprawę humoru najlepsze są dwie rzeczy. Po pierwsze lody! Obowiązkowo z dużą ilością bitej śmietany, która aż wylewa się pucharka. Do tego mus czekoladowy i pokrojone owoce. Po prostu niebo w gębie.
Innym sposobem na poprawę humoru jest lampka czerwonego wina, które rozluźnia i wprowadza w błogi nastrój. Wtedy chociaż przez chwilę można zapomnieć o...

Coś z niczego, czyli z tego co mam pod ręką, przy tym te konkretne wszystko musi u mnie wyglądać ładnie na talerzu lub w salaterce. I jeszcze dodam, że mimo tego, że mieszkam z rodzicami to mam własne garnki, sztućce i naczynia, a takie rzeczy nawet w skromnej egzystencji cieszą...

Coś z niczego, czyli z tego co mam pod ręką, przy tym te konkretne wszystko musi u mnie wyglądać ładnie na talerzu lub w salaterce. I jeszcze dodam, że mimo tego, że mieszkam z rodzicami to mam własne garnki, sztućce i naczynia, a takie rzeczy nawet w skromnej egzystencji cieszą...

Najlepiej poprawiają mi humor pierogi z jagodami! To coś tak wspaniałego, że trudno się oprzeć. A gdy jagody są świeże...może nawet samemu uzbierane, wtedy to już jedynie trzeba uzbroić się w cierpliwość, by je ulepić. A do tego śmietanka..... aż mam ślinotok gdy pomyślę! A jak jagody fajnie barwią zęby :) od razu widać, że się je jadło!!!!

Najlepiej poprawiają mi humor pierogi z jagodami! To coś tak wspaniałego, że trudno się oprzeć. A gdy jagody są świeże...może nawet samemu uzbierane, wtedy to już jedynie trzeba uzbroić się w cierpliwość, by je ulepić. A do tego śmietanka..... aż mam ślinotok gdy pomyślę! A jak jagody fajnie barwią zęby :) od razu widać, że się je jadło!!!!

O ja, o ja, o ja... Już na samą myśl cieknie mi ślinka!
Moją ulubioną "potrawą" są frytki z ciemnym sosem ;) Wszystko jedno - domowe, czy też kupne, byleby sos był ciemny i gęsty. Wtedy, gdy maczam w nim frytki, nie spływa po nich tak szybko ;D Mniam! Polecam wszystkim, którzy są sceptycznie nastawieni do takich połączeń. Niebo w gębie, a jak humor poprawia!

O ja, o ja, o ja... Już na samą myśl cieknie mi ślinka!
Moją ulubioną "potrawą" są frytki z ciemnym sosem ;) Wszystko jedno - domowe, czy też kupne, byleby sos był ciemny i gęsty. Wtedy, gdy maczam w nim frytki, nie spływa po nich tak szybko ;D Mniam! Polecam wszystkim, którzy są sceptycznie nastawieni do takich połączeń. Niebo w gębie, a jak humor poprawia!

Pączki serowe i gorące kakao, smaki dzieciństwa. Prosta i szybka do wykonania słodka pokusa w mig odganiająca chandrę i smutki.

Pączki serowe i gorące kakao, smaki dzieciństwa. Prosta i szybka do wykonania słodka pokusa w mig odganiająca chandrę i smutki.

Na poprawę humoru zawsze działa na mnie pyszne ciasto do herbatki, ostatnio na topie są u mnie ciasta: kinder bueno, bounty, mleczna kanapka. A do tego wieczór z dobrym filmem i czymś do pochrupania - żaden dzień nie jest mi wtedy straszny :)

Na poprawę humoru zawsze działa na mnie pyszne ciasto do herbatki, ostatnio na topie są u mnie ciasta: kinder bueno, bounty, mleczna kanapka. A do tego wieczór z dobrym filmem i czymś do pochrupania - żaden dzień nie jest mi wtedy straszny :)

Kogel-mogel= szczęśliwszy człowiek. Oczywiście z dodatkiem kakao, mniam , smak dzieciństwa. W prostocie siła. Gdy brak mi energii on stawia na nogi , szybki do zrobienia i pyszny. Moje dzieci gdy były mniejsze to dostawały kubeczek z łyżeczką , żółteczko i cukier i same kręciły aż łapki bolały.

Kogel-mogel= szczęśliwszy człowiek. Oczywiście z dodatkiem kakao, mniam , smak dzieciństwa. W prostocie siła. Gdy brak mi energii on stawia na nogi , szybki do zrobienia i pyszny. Moje dzieci gdy były mniejsze to dostawały kubeczek z łyżeczką , żółteczko i cukier i same kręciły aż łapki bolały.

Z życia wzięte:
Madera. Cały dzień chodzenia po górskich szlakach, to w górę, to w dół, pod palącym słońcem, choć niekiedy smagany wiatrem znad Atlantyku. I znów: to w górę, to w dół... na wierzchołek skały, ku dolinie. Po całym dniu takiego wędrowania byłem padnięty, a w plecaku niewiele do jedzenia już było. Trafiłem do niewielkiej miejscowości znajdującej się między górą a oceanem, a tam natknąłem się na pana ze straganem, na którym sprzedawał tajemniczą dość potrawę - bolo do caco. Wyglądało to jak podpłomyk, choć gruby, a wnętrze pan smarował masłem czosnkowym (były też inne "nadzienia", ale już nie pamiętam jakie). Proste danie za 1 czy 2 euro, które w tamtym momencie smakowało jak niebo w gębie. I nie wiem, czy to był poniedziałek, czy inny dzień, ale tak się zaprogramowało w mojej głowie, że bolo do caco (które teraz czasem sam robię w domu) to tak pyszna potrawa, że potrafi mi poprawić humor w najgorszy dzień, w najgorszy poniedziałek. A nawet bym powiedział, że szczególnie w taki dzień, bo przecież mam proste skojarzenia:
1. Było ciężko?
2. Zatem bolo do caco!
3. Od razu lepiej!

Z życia wzięte:
Madera. Cały dzień chodzenia po górskich szlakach, to w górę, to w dół, pod palącym słońcem, choć niekiedy smagany wiatrem znad Atlantyku. I znów: to w górę, to w dół... na wierzchołek skały, ku dolinie. Po całym dniu takiego wędrowania byłem padnięty, a w plecaku niewiele do jedzenia już było. Trafiłem do niewielkiej miejscowości znajdującej się między górą...