-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "teorie" [13]
[ + Dodaj cytat]Istnieją dwie teorie na temat, jak się kłócić z kobietami. Żadna się nie sprawdza. — Rodney Dangerfield
Przypuśćmy, że na ulicy dochodzi do zbiegowiska z powodu,
dajmy na to, latarni, która wiele wpływowych osób najchętniej by przewróciło. Ktoś pyta o zdanie mnicha w szarym habicie, symbolizującego średniowieczny sposób myślenia. Mnich zaczyna wykład w suchym stylu scholastycznym: „Rozważmy wpierw, bracia, wartość światła. Jeśli światło jako takie jest dobre...". W tym momencie mnich dostaje po głowie, i chyba nas to nie dziwi. Tłum ludzi otacza latarnię, przewraca ją w ciągu dziesięciu minut i przez pewien czas wszyscy gratulują sobie wzajem tego wyczynu, tak praktycznego i całkiem nie średniowiecznego.
Po czym zaczynają się kłopoty. Niektórzy zniszczyli latarnię, bo była gazowa, oni zaś chcieli elektrycznej; inni zniszczyli latarnię, bo potrzebny im był kawałek żelaza; jeszcze inni, bo pragnęli ciemności, w której najlepiej kwitnie zło. Byli tacy, co uważali, że latarnia jest za kiepska, i tacy, co uważali, że jest aż za dobra; parę osób zamierzało zniszczyć coś, co należy do gminy, a parę innych chciało zwyczajnie zniszczyć cokolwiek. Skończyło się to wojną w głębokim mroku, i nikt nie był do końca pewien, komu zadaje cios. Powoli i stopniowo znaleźli się tacy, którzy doszli do wniosku, że mnich jednak miał rację - że wszystko zależy od naszej filozofii Światła. Tyle że mogliśmy dyskutować o niej w blasku latarni; teraz musimy dyskutować
w ciemnościach.
Chrześcijańscy dogmatycy próbowali zaprowadzić na ziemi rządy świętości, toteż zaczęli od zdefiniowania, czym jest świętość. Tymczasem nowocześni reformatorzy edukacji chcą zaprowadzić wolność religijną, lecz nie próbują sprecyzować,
czym jest religia ani czym jest wolność. Jeśli dawni księża
narzucali ludzkości jakąś tezę, przynajmniej zadawali sobie trud, by sformułować ją jak najdokładniej. Współczesne tłumy anglikanów i nonkonformistów organizują prześladowania za odstępstwo od doktryn, które nigdy nawet nie zostały ujęte w słowa.
Na dowolnej popołudniowej herbatce u cioci słyszymy nierzadko, jak ktoś oświadcza: "A co to życie warte!". Traktujemy tę wypowiedź identycznie jak słowa: "Kiepska dzisiaj pogoda". Nikt nie uważa, że taka opinia może mieć jakieś skutki, czy to dla człowieka, który ją wygłosił, czy dla reszty świata. A przecież gdyby potraktować ją serio i z wiarą, świat stanąłby na głowie. Mordercom wręczalibyśmy medale za uratowanie kogoś przed życiem; strażacy stawaliby przed sądem za uratowanie kogoś przed śmiercią; trucizny byłyby dostępne zamiast lekarstw, wzywalibyśmy lekarza do osoby miewającej się niepokojąco dobrze; Królewskie Towarzystwo Humanitarne zostałoby rozpędzone na cztery wiatry jak horda dzikich zabójców. Nigdy jednak nie rozważamy kwestię, czy konwersacyjny pesymista wzmacnia czy rozbija społeczeństwo; żywimy bowiem przeświadczenie, że teorie się nie liczą.
[...] pamiętam, że pan Foote z bezmierną pogardą potraktował
wszelkie próby walki z pijaństwem oparte na argumentach
i metodach religijnych, twierdząc, że rysunek przedstawiający wątrobę pijaka jest znacznie skuteczniejszy niż jakakolwiek modlitwa. Ta obrazowa wypowiedź świetnie ilustruje nieuleczalne zwyrodnienie współczesnej etyki. Oto świątynia, gdzie światła są przyćmione, gdzie klękają narody, intonując chóralne hymny, lecz na ołtarzu, przed którym wszyscy gną kolana, nie ma już doskonałego ciała, nie ma istoty doskonałego Człowieka, Jest tam wciąż jakieś ciało, owszem, lecz zniekształcone chorobą.To wątroba pijaka - skażona świętość naszych czasów, dana nam na jego pamiątkę.
Wciąż jednak istnieją ludzie - i ja się do nich zaliczam - którzy twierdzą, że najpraktyczniejsze i najważniejsze, co
trzeba wiedzieć o drugim człowieku, to jego wizja wszechświata. Jesteśmy zdania, że kiedy gospodyni przyjmuje lokatora na stancję, powinna wziąć pod uwagę nie tylko jego dochody, lecz przede wszystkim jego życiową filozofię. Uważamy, że generał, który zamierza rozgromić wroga, powinien znać nie tylko jego liczebność, lecz przede wszystkim jego światopogląd. Sporne jest nie to, czy świat materialny zmienia się za sprawą naszych idei, lecz czy na dłuższą metę zmienia się za sprawą czegokolwiek innego.
Oto jeszcze jeden sposób zdefiniowania technopolu: termin ten trafnie opisuje kulturę, w której dostępne teorie nie pouczają o tym, jaka informacja jest do przyjęcia ze względów moralnych.
Mechanizm powstawania nowych teorii jest czymś bardzo skomplikowanym, niezrozumiałym nawet dla samych twórców tych idei (90-91).
[...] Ale, jak to często się zdarza, tak i w tym wypadku ludzki rozum ma tendencję do wyciągania wniosków, gdy istnieje jakieś spostrzeżenie. Można to zaobserwować zarówno w życiu zewnętrznym, egzoterycznym, jak też na terenie ruchu teozoficznego. W zewnętrznym, egzoterycznym życiu trzeba się tylko nieco rozglądnąć, aby zauważyć, że doświadczenia, rzeczywiste obserwacje, jakie były udziałem człowieka na przestrzeni wieków, wywoływały zawsze wiele teorii i hipotez. Ileż to hipotez w rozwoju ludzkości poszło w niepamięć, jako bezwartościowe. Na obszarze teozoficzno-ezoterycznym można poczynić spostrzeżenie, że jeżeli ktoś przeszkolony ezoterycznie, a zatem ktoś, kto posiada w pewnym sensie siły jasnowidzenia, to czy owo opowiada na podstawie rzeczywistej obserwacji jasnowidzeniowej, a potem przychodzą teoretycy i wynajdują wszelkie możliwe schematy i teorie, to rzeczy te zostają rozbudowane. Często spostrzeżenia są niewielkie, a schematy i teorie, które są w oparciu o nie budowane, obejmują całe światy. To jest właśnie złe, że zawsze istnieje taka tendencja rozumu.
Natura nie przejmuje się zbytnio ludzkimi opiniami, nawet jeśli są to opinie większości.