-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać278
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "portugalia" [26]
[ + Dodaj cytat](…) przykład Gujany jest mało budujący. Niemal każdy dołożył tu swoje trzy grosze. Zaczęło się od bulli papieskiej Dum Diversas z 1452 roku (zachęcającej Portugalczyków do podboju ziem należących do pogan i „kiełznania tych osób w wieczystą niewolę”), która stworzyła sprzyjający klimat moralny do handlu niewolnikami. Portugalia uczyniła z niewolnictwa cnotę, a Holandia biznes. W 1652 roku Holendrzy przywieźli do Gujany pierwszych niewolników. Od tego momentu niewolnikami handlował, kto tylko mógł, nie wyłączając Duńczyków i Szwedów. Ale dopiero Anglicy rozkręcili działalność na prawdziwie przemysłową skalę.
Największe ryzyko związane z odwiedzaniem publicznych toalet w Portugalii to wcale nie zarazki, lecz toksyczne opary chemikaliów.
Portugalia jest krainą mało żyzną, wręcz jałową, lecz jakimś cudem wiele pokoleń Portugalczyków zdołało tutaj przeżyć.
Portugalczycy zdawali się patrzeć na swój świat z niewłaściwego końca lunety. Okazało się, że to Europa nie ma o niczym pojęcia i żyje w izolacji, a nie kraje leżące nad morzem, na które wtargnęli.
Zresztą, myślała teraz wodząc palcami po okładkach zeszytów, pamięć ludzka lubi pewne okresy w życiu nazywać dobrymi, a inne złymi, choc nic nigdy nie jest do końca złe albo do końca dobre.
W czasie gdy bywalcy lizbońskich kawiarni na placu Rossio z rosnącym niepokojem spoglądali na toczącą się wojnę, która początkowo odległa, teraz zgodnie z ostrzeżeniami Salazara zdawała się coraz wyraźniej dotyczyć także Portugalii, jej przywódca zaoferował lizbończykom wydarzenie, które miało odwrócić ich uwagę: ogromną wystawę nie tylko oddającą hołd dawnej chwale Portugalii, ale również wychwalającą osiągnięcia obecnego reżimu. Przedsięwzięcie stanowiło czystej wody polityczny spektakl, zaprezentowany w momencie idealnie wybranym, aby pokrzepić serca Portugalczyków. Przesłanie było czytelne: chociaż Francja znalazła się w ogniu wojny, to w Lizbonie podczas długiego, gorącego lata 1940 roku wszystko toczyło się dobrze.
W ostatecznym rozrachunku Portugalia, relatywnie biedny kraj europejski, nie tylko przetrwała wojnę nietknięta, ale wyszła z niej w 1945 roku o wiele zamożniejsza, niż była w chwili jej wybuchu w roku 1939. Wprawdzie alianci uważali znaczną część tych zysków za „osiągnięcia nieuczciwe”, to jednak Portugalczykom pozwolono zachować ich znakomitą większość, ponieważ w politycznych realiach zimnej wojny po 1945 roku Portugalia oraz jej wyspy na Atlantyku (Azory) nabrały dla mocarstw Zachodu wielkiego znaczenia.
Brytyjczycy, a także, choć w mniejszym stopniu, Amerykanie nie byli w stanie w pełni zrozumieć tego, że wszystkie warstwy portugalskiego społeczeństwa chciały wyciągnąć z wojny jakieś korzyści. Nie tylko dla państwa portugalskiego, wielkich banków, przedsiębiorstw, właścicieli hoteli i pensjonatów oraz dla informatorów policyjnych, ale także dla przeciętnych Portugalczyków miała ona być okazją do niespodziewanych zysków. Uczono się nowych umiejętności, takich jak handel drogimi kamieniami lub nieoficjalna wymiana pieniędzy.
W pierwszej fazie wojny obskurną dzielnicę czerwonych latarni kontrolowali Niemcy, ale od 1942 roku Brytyjczycy i Amerykanie rozpracowali już niemiecką siatkę wyciągającą od marynarzy informacje o alianckich konwojach po Atlantyku. Niemcy płacili prostytutkom za nakłanianie zazwyczaj bardzo pijanych marynarzy do ujawnienia szczegółowych danych i planów dotyczących aktualnego i przyszłego ruchu alianckich statków. Nieostrożni marynarze, gorąco pragnący zabawić się z prostytutkami o oliwkowej skórze, zdradzali im też dane o wielkości konwojów i przewożonym towarze. Rozbicie tej siatki postrzegano jako jeden z nielicznych sukcesów brytyjskiego wywiadu w Lizbonie w początkowym okresie drugiej wojny światowej.
Lizbona to ponoć najbardziej kolorowa stolica Europy. Taką opinię można przeczytać w każdym przewodniku. Może i tak jest, ale nie tutaj, nie w tej części miasta. Zdjęcia takich ulic jak ta nie są zamieszczane w przewodnikach. Źle komponowałyby się z wyobrażeniem o tej części Europy.