-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "kontrkultura" [4]
[ + Dodaj cytat]No kurka siwa. I chyba mamy już gdzieś tę całą sztukę życia we Francji, prawda, chłopaki, niech sobie żabojady zapuszczają te swoje brzuszki, jak opowiadał Henry Miller, i niech sobie chodzą spać w piżamach z kołnierzykami i lamówkami - napiszcie no mi ten list i wyślijcie do starego Morrisa w Morris Orchids w Laredo w Teksasie, chłopaki, zamówcie tyle pejotlowych kaktusów, żeby zasypać wszystkie rozsypujące się wdowie groby w biednym cichym Palo Alto. Właśnie.
W końcu wyrosło nowe pokolenie, dla którego rewolucja kulturowa w ogóle nie jest rewolucją, lecz kulturą, w której się urodzili i przesiąkli przez całe swoje życie. Publiczne demonstrowany homoseksualizm, pornografia, aborcja, bzdurne tematy w TV i filmach, plugawe teksty w piosenkach, wszystko to nie jest dla młodych niczym nowym - było od "zawsze". Dla nich to żaden problem. Wielu zaakceptowało aksjomaty "modernistów" głoszące jaka to zła była ta Ameryka. Jeśli coś uznają za dziwne to kulturę tradycyjną. Przeszli przez szkoły i uniwersytety, skonsumowali podsuniętą im papkę i uwierzyli, że uczono ich o dawnych bohaterach i historii kraju. "Skradniemy wasze dzieci" - wyli pod adresem amerykańskiej klasy średniej radykałowie z lat 60-tych. Tak też zrobili.
Henry Kissinger wypowiedział się kiedyś z lekceważeniem o "niewyczerpanych pokładach masochizmu wśród amerykańskich intelektualistów, którzy z nabożną czcią wyrażają przekonanie, że wszelkie trudności w stosunkach [Wschód-Zachód] wynikają z głupoty i nieustępliwości Stanów Zjednoczonych". Była to doprawdy bardzo dziwaczna faza historii, podczas której znacząca część młodych ludzi z demokratycznych krajów Zachodu wyznawała niczym niezmącony podziw dla Mao Zedonga, Fidela Castro, Che Guevary i innych światowych rewolucjonistów, nie chcąc słyszeć o opresjach szerzonych przez ich bohaterów - a w przypadku Mao nawet o masowych mordach dokonywanych za jego wiedzą, nieporównywanie straszliwszych od jakichkolwiek niegodziwości, za jakie można było wówczas winić Stany Zjednoczone.
Zdaniem bardziej apolitycznych hippisów, którzy wierzyli, iż sama przemiana świadomości odmieni świat, nowoczesna technologia wysyłała zdecydowanie złe wibracje. Wielu optowała na rzecz bardziej "organicznego" stylu życia, opartego na kiełkach fasoli, księżycowych horoskopach, niedbałych fryzurach i powrocie do natury a la Rousseau. Tym niemniej scena buntowników nigdy by się nie rozwinęła bez technologii: radia UKF, gazetek undergroundowych, aparatury stereo, wiadomości telewizyjnych, pigułek antykoncepcyjnych i gitar elektrycznych. Zwłaszcza bez gitar elektrycznych. Od połowy lat sześćdziesiątych koncert rockowy stał się hedonistyczną areną kontrkultury; muzycy zanurkowali głową w dół w elektromagnetyczne imaginarium, przekształcając dawniej "zewnętrzne" efekty elektryczne, jak sprzężenie zwrotne i zniekształcenie, w dziki chaos transcendentalny. W połączeniu z lepkimi błyskami świateł i z LSD, które wydostało się z elitarnych kręgów psychologów i doświadczeń wojskowych, owe pobudzające kundalini burze dźwięków tworzyły zelektryfikowane misteria eleuzyńskie, których siła, jak zauważa Theodore Roszak, była "zapożyczona od aparatury" - to znaczy właśnie od tego samego systemu, który buntownicy usiłowali wyrugować.