-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "kołyma" [10]
[ + Dodaj cytat]Kolejny magiczny wieczór. Uwielbiam je. To dla nich jeżdżę w świat i uprawiam zawód reportera. Przepadam gadać z paputczikami, z ludźmi, z którymi jestem w drodze. Tak osobliwie, tajemniczo odkrywają wtedy swoje dusze.
Nieszczęściem tego kraju jest to, że tu wszystko jest umowne. Państwo umawia się z obywatelami, że nie wolno jeździć po pijaku, ale wszyscy jeżdżą. (...) Tutaj nawet się umówili, że władza, organy bezpieczeństwa ścigają przestępców. Ale nic z tych rzeczy!
Strasznie żałuję, że nie mogę lepiej poznać ludzi, którzy mnie wożą. Taka zacność w nich, dobroć, prawdziwość...
W łagrach nie było politycznych. Byli tylko urojeni, wymyśleni wrogowie, z którymi jednakże państwo rozliczało się jak z prawdziwymi wrogami – rozstrzeliwało, zabijało, morzyło głodem.
Łagier to w całej pełni negatywna szkoła życia. Nikt nie wyniesie stamtąd niczego, co potrzebne i może przynieść korzyść – ani sam więzień, ani jego naczelnik, ani straż, ani mimowolni świadkowie owego życia, inżynierowie, geolodzy, lekarze ani kierowcy, ani podwładni. Każda minuta życie w łagrze jest trucizną. Jest w nim zbyt wiele tego, o czym człowiek nie powinien wiedzieć ani widzieć,; a jeśli widział, to lepiej mu umrzeć. Więzień uczy się tam nienawiści do pracy i niczego innego nauczyć się nie może. Uczy się tam schlebiania, kłamstwa, drobnych i większych podłości, staje się egoistą. Powracając na „swobodę” spostrzega, że nie tylko się w łagrze nie rozwinął, lecz jego zainteresowania się skurczyły, stały się nędzne i prostackie. Gdzieś odsunęły się bariery moralne. Okazuje się, że można czynić podłości i żyć. Można kłamać i żyć. Można obiecywać i nie dotrzymując obietnic, mimo wszystko żyć. Można przepić pieniądze kolegi. Można wypraszać datki i żyć! Żebrać i żyć! Okazuje się, że człowiek nie umiera po dokonaniu podłego czynu. Przyucza się do markieranctwa, oszustwa, nienawiści do wszystkich i wszystkiego.
Naczelnik przyucza się w łagrze do prawie niekontrolowanej władzy nad aresztantami, uczy się patrzeć na siebie jak na boga, jak na jedynego przedstawiciela władzy, jak na człowieka wyższej rasy. Konwojent, w którego rękach wielokrotnie znajduje się ludzkie życie i który często zabijał tych, co przekroczyli „zakazaną strefę” – cóż on opowie swej narzeczonej o pracy na Dalekiej Północy? Czy o tym, jak walił kolbą głodnych, nie mających siły się poruszać, starych ludzi? Młody wieśniak, który trafił za kratki, widzi, że jedynie „urki” – złodzieje żyją względnie dobrze, że z nimi się liczą, a wszechmocne naczalstwo czuje respekt przed nimi. Zawsze są ubrani i syci. Wieśniak zastanawia się. Zaczyna mu się wydawać, że prawda życia w łagrze jest w posiadaniu błatniaków, że tylko naśladując ich, znajdzie realną drogę ratunku dla swojego życia.
Więzień-inteligent zostaje przez łagier zaduszony. Wszystko, co dotąd było mu drogie, rozdeptano w proch; powłoka cywilizacji i kultury pęka w najkrótszym możliwym czasie, liczącym się w tygodniach. Argumentem w sporze jest kułak i pałka. Środkiem przymusu – kolba karabinu i cios w zęby. Inteligent przemienia się w tchórza i własny jego mózg podpowiada, jak „usprawiedliwić” swoje postępowanie.
Więźniów bili wszyscy: dyżurny, fryzjer, brygadzista, wychowawca, nadzorca, konwojent, starosta, kierownik gospodarczy, dyspozytor – każdy. Bezkarność bicia, jak i bezkarność zabójstw, demoralizowała, deprawowała ludzkie dusze, wszystkich, i tych, co to czynili, i tych, co widzieli, wiedzieli...
To straszne zobaczyć łagier. Żaden człowiek na świecie nie powinien znać łagrów. W łagrowym doświadczeniu wszystko jest negatywne – co do jednej minuty. Człowiek staje się jedynie gorszy. I nie może być inaczej. W łagrze jest wiele tego, o czym człowiek nie powinien wiedzieć. Ale ujrzeć dno życia – to nie jest najstraszniejsze. Najstraszniejsze jest to, gdy owo dno staje się własnością człowieka, gdy miara jego moralności jest zapożyczana z łagrowego doświadczenia, kiedy zastosowanie w waszym życiu znajduje moralność błatniaków. Gdy rozum człowieka stara się nie tylko usprawiedliwić owe łagrowe uczucia, ale też im służyć.