-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Cytaty z tagiem "dzienniki" [7]
[ + Dodaj cytat]Jeśli nawet umrzemy przed doświadczeniem wszystkiego tego, czego oczekiwaliśmy od życia, nie będzie to miało znaczenia po śmierci - tracimy tylko tę jedną chwilę, "w" której jesteśmy - życie jest poziome, nie pionowe - nie da się go zakumulować, a więc żyj, nie czołgaj się w pyle.
Gdyby było pewne, że przez jakiś czas przechowuję nie otwarte listy (i to nawet listy o treści przypuszczalnie tak błahej, jak ten oto list), tylko przez słabość i tchórzostwo zwlekając z otwarciem listu, tak jak z otwarciem pokoju, gdzie może już ktoś czeka na mnie niecierpliwie - wówczas można by to dokładnie jeszcze tłumaczyć dokładnością. Założywszy, że jestem dokładnym człowiekiem, muszę spróbować o ile możności rozwlec wszystko, co dotyczy listu, więc pomału go otwierać, pomału i wiele razy odczytywać, długo zastanawiać się za pomocą wielu brlionów przygotywać czystopis odpowiedzi, a w końcu zwlekać jeszcze z wysyłką. Wszystko to potrafię zrobić, jedynie takiego nagłego otrzymania listu nie sposób uniknąć. Opóźniam sztucznie nawet i to, długo nie otwieram listu, leży przede mną na stole, ustawicznie mi się narzuca, ustawicznie go otzrzymuję, nie odbieram jednak.
Spójrzmy prawdzie w oczy: boję się, boję się i jestem sparaliżowana strachem. Najbardziej boję się o siebie...stary,prymitywny instynkt przetrwania.
Boję się ludzi, o których wiem, że piszą dzienniki. Czasem myślę, że ja się nagadam, a on poleci do domu i schreibu, schreibu - u Zyty mówiliśmy o tym i o tym.
Małżeństwo przypomina ciche łowy prowadzone w parach. Cały świat jest pełen par, każda z nich siedzi w swoim małym domku, zajmuje się swoimi drobnymi sprawami+ kisi się we własnym sosie. To najohydniejsza rzecz pod słońcem. Należy odrzucić w y ł ą c z n o ś ć, na którą skazuje miłość małżeńska.
W dzienniku człowiek przemawia do samego siebie. Ten, kto tego nie potrafi, kto widzi przed sobą publiczność, nawet późniejszą, nawet po swojej śmierci, ten uprawia fałsz.
Jeśli można dokonać na koniec roku i na koniec wieku podsumowania, to chyba dobrze się stało, że umieramy w mojej rodzinie w tej kolejności. Gdybym odszedł pierwszy, a teraz umarł Tomek, to dla Zosi byłoby to nieporównywanie cięższe przeżycie niż dla mnie. Nie można sobie nawet wyobrazić jej cierpienia i zagubienia. Gdybyśmy umarli oboje w dowolnej kolejności, to Tomek sam, chyba nie dałby sobie rady ze swym życie i światem realnym. Tak jak się stało, stało się najsprawiedliwiej i nie można uważać, że Bóg się na nas uwziął. Ja mam najgrubszą skórę i ja zostałem na deser. Boje się cholernie przyszłości, ale wiem, że ją udźwignę. Oczywiście mogliśmy wszyscy żyć jak szczęśliwa rodzina z filmu, a Tomek mógł nie mieć problemów, ale czy nasze problemy, mimo ich ciężaru, były aż tak nie do zniesienia w porównaniu z problemami innych ludzi, o których się czyta? (31.12.1999)".