-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Cytaty z tagiem "draco malfoy" [11]
[ + Dodaj cytat]Kto ci podbił oko Granger? Chcę mu posłać kwiaty.
-Panie profesorze - powiedział głośno Malfoy. - Panie profesorze, dlaczego pan nie kandyduje na stanowisko dyrektora?
-No, no, Malfoy - odrzekł Snape, ale nie mógł powstrzymać się od bladego uśmiechu. - Profesor Dumbledore został jedynie zawieszony przez radę nadzorczą. Mam nadzieję, że wkrótce do nas wróci.
-Taaak, na pewno - powiedział Malfoy, chichocząc.
- Ale gdyby pan kandydował, to według mnie mógłby pan liczyć na głos mojego ojca. Powiem ojcu, że pan jest najlepszym nauczycielem, panie profesorze...
Snape również zachichotał, krążąc po lochu. Na szczęście nie zauważył Seamusa Finnigana, który udawał że wymiotuje do kociołka.
Malfoy pojawił się w klasie dopiero w czwartek przed popołudniem, kiedy Ślizgoni i Gryfoni byli już w połowie dwugodzinnej lekcji eliksirów. Wszedł do lochu chwiejnym krokiem, z prawą ręka owiniętą bandażem i unieruchomioną na temblaku; według Harry'ego zachowywał się jak bohater, któremu udało się wyjść cało ze straszliwej bitwy.
[...] zapytała Pansy Parkinson uśmiechając się przymilnie. - Bardzo boli?
- Taaak - mruknął Malfoy, krzywiąc się, co miało oznaczać, że mężnie znosi potworny ból. Harry zauważył jednak, ze mrugnął do Crabbe'a i Goyle'a, kiedy Pansy odwróciła głowę.
- Siadaj, siadaj - powiedział spokojnie profesor Snape.
Harry i Ron wymienili ukratkiem spojrzenia: gdyby to oni spóźnili się na lekcje, Snape ukarałby ich szlabanem. Ale na eliksirach Malfoyowi wszystko chodziło płazem; Snape był opiekunem Slytherinu i zwykle faworyzował swoich podopiecznych.
Tego dnia warzyli nowy eliksir, rostwór powodujący kurcze nie się ludzi i zwierząt. Malfoy ustawił swój kociołek tuż obok kociołków Harry'ego i Rona, więc przygotowywali składniki na tym samym stole.
Wasza trójka wręcz promieniała. Lubiliście się, dobrze się bawiliście. Tego właśnie zazdrościłem ci najbardziej.
Moim zdaniem w pewnym momencie trzeba dokonać wyboru, kim chcesz zostać. I powiem ci, że w takiej właśnie chwili potrzebujesz albo rodzica, albo przyjaciela. Jeśli zdążyłeś znienawidzić rodzica i nie masz przyjaciół, jesteś zupełnie sam, a taka samotność jest bardzo trudna.
Obaj staraliśmy się ofiarować naszym synom nie to, czego potrzebowali, ale to, czego my potrzebowaliśmy.
DRACO
Flipendo!
(HARRY, wirując, frunie przez pomieszczenie, a DRACO wybucha śmiechem)
Dalej, staruszku.
HARRY
Jesteśmy w tym samym wieku, Draco.
DRACO
Ale ja się lepiej trzymam.
Malfoy pojawił się w klasie dopiero w czwartek przed popołudniem, kiedy Ślizgoni i Gryfoni byli już w połowie dwugodzinnej lekcji eliksirów. Wszedł do lochu chwiejnym krokiem, z prawą ręka owiniętą bandażem i unieruchomioną na temblaku; według Harry'ego zachowywał się jak bohater, któremu udało się wyjść cało ze straszliwej bitwy.
[...] zapytała Pansy Parkinsona uśmiechając się przymilnie. - Bardzo boli?
- Taaak - mruknął Malfoy, krzywiąc się, co miało oznaczać, że mężnie znosi potworny ból. Harry zauważył jednak, ze mrugnął do Crabbe'a i Goyle'a, kiedy Pansy odwróciła głowę.
- Siadaj, siadaj - powiedział spokojnie profesor Snape.
Harry i Ron wymienili ukratkiem spojrzenia: gdyby to oni spóźnili się na lekcje, Snape ukarałby ich szlabanem. Ale na eliksirach Malfoyowi wszystko chodziło płazem; Snape był opiekunem Slytherinu i zwykle faworyzował swoich podopiecznych.
[...] Tak, to był wyśmienity pomysł, żeby im to pokazać, profesorze Snape, ale jeśli wolno mi uczynić pewną uwagę, z góry było wiadomo, co pan zamierza zrobić. Gdybym chciał pana powstrzymać, byłoby to zbyt łatwe. Zgadzam się jednak że, dla młodzieży było to bardzo pouczające...
W oczach Snape'a płonęła żądza mordu. Być może Lockhart to zauważył, bo powiedział:
- Dość demonstracji! Teraz poustawiam was w pary. Profesorze Snape, mógłby mi pan pomóc...
Ruszyli przez tłum, dobierając pary pojedynków. [...] Snape był szybszy i pierwszy doskoczył do Harry'ego i Rona.
- Czas, by podzielić drużynę marzeń - zakpił. - Weasley, będziesz partnerem Finnigana. Potter...
Harry ruszył automatycznie w stronę Hermiony.
- Nie, nie, Potter - powiedział Snape, uśmiechając się zimn. - Panie Malfoy, proszę tutaj. Zobaczymy, jak pan sobie poradzi ze słynnym Potterem.
Tego dnia warzyli nowy eliksir, rostwór powodujący kurczenie się ludzi i zwierząt. Malfoy ustawił swój kociołek tuż obok kociołków Harry'ego i Rona, więc przygotowywali składniki na tym samym stole.
- Panie profesorze! - zawołała Malfoy. - Nie dam sobie rady z pocięciem korzonków stokrotek... Moja ręka...
- Weasley, potnij Malfoyowi korzonki - powiedział Snape, nie podnosząc głowy.
Ron poczerwieniał jak cegła.
- Nic ci nie jest, Malfoy, dobrze o tym wiem - syknął.
Malfoy zachichotał.
- Weasley, słyszałeś, co powiedział profesor, potnij mi te korzonki.
Ron złapał nóż, przyciągnął do siebie korzonki Malfoy i zaczął je siekać byle jak, tak że każdy kawałek mial inną długość.
- Panie profesorze! - zawolal Malfoy. - Weasley kaleczy moje korzonki!
Snape podszeld do ich stołu, spojrzał na korzonki i uśmiechnął się złośliwie spod swoich długich, tłustych, czarnych włosów.
- Weasley, zwmien się korzonkami z Malfoyem.
- Ale... Panie profesorze...
Ron sprddzil ostatni kwadrans, wyjątkowo pieczołowicie krojąc swoje korzonki na idealne równe kawałki.
- No już! - warknal Snape złowrogim tonem.
Ron przesunął do Malfoy kupkę swoich idealnie pociętych korzonków i wziął nóż.