-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać293
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "cukierek" [6]
[ + Dodaj cytat]bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol,tak długo we mnie wsiąka...
Są sposoby, żeby zmusić kogoś do mówienia. Jednym z nich jest pytanie zadane grzecznym tonem. Innym danie cukierka. Billy Kong wolał jednak tortury.
Ona! Ona! jej ulubiona choinka, ale jakże inna!
Na wątłych jeszcze ramionkach dźwiga kolorowe świeczniki, a w nich palące się świece. Ciężkie cukierki obciążają jej spokojne, błyszczące gałązki. Stoi prosto jak niegdyś za życia w szumiącym lesie. Nikt się z obecnych w izbie ludzi nie zastanawia, że choinka nie żyje, myśli tylko o tym tylko ona, mgła szara...
- Dzieciom zawsze się powtarza, żeby nie brać cukierków od
obcych. A ty jesteś obcy. Nie przedstawiłeś się – syknęła.
Lech Galicki.
Dzień gorzkiego cukierka
Rozmawiałem przez telefon. Pilna i ważna rozmowa (...)
(...) I zobaczyłem. Syn mój stał na tapczanie wyprężony na baczność, a może jeszcze bardziej napięty, aż odchylił się do tyłu, machał swoimi rękoma czteroletniego dziecka, jak skrzydłami, oczy ogromne do nieprzytomności, wyrzucone z orbit w strasznego wysiłku stanie... Usiłował łapać powietrze...
(...) On, tak po dziecięcemu podskakiwał sobie na tapczanie delektując się cukierkową kulką. I hop, hop, hop... (...)
(...)Zostałem sam na sam z moim synkiem patrzącym na mnie wzrokiem zza gęstniejącej mgły. Słyszałem, słyszałem, jak krzyczy do mnie: tato pomóż, ratuj, boję się, a nie wydawał żadnego głosu i ruszał się coraz wolniej, jego ciało wiotczało. Cukierek kulisty, gdy synek mój na początku usiłował łapczywie chwytać powietrze, coraz to bardziej wciskał się w jego tchawicę... To wszystko szybko trwało. Czas biegł innym torem i potokiem niż normalnie. Tego nie można opisać ni opowiedzieć. Nie można! I rzeczy dzieją się ze świata tego i innych światów, czasoprzestrzeni, nie wiem jak to nazwać. Tam gdzie Bóg jest. Tu i tam.
(...) I przyszła taka chwila... Wiedziałem, że mogę się tylko z synem moim pożegnać. I protestowałem. Tak, krzyczałem w głębi duszy mojej: Boże, nie może on odejść, nie może tak się stać! Jednocześnie szeptałem w duszy do synka mojego słowa pożegnania, ale też prosiłem go, aby został, bo nie mogę bez niego żyć! I płakałem pewnie. I umierałem razem z nim. I już beznadzieja mnie całkowita ogarnęła. Przytulałem go. Wiem, że słyszałem jego głos. Inny. A słyszałem. Życia w nim nie czułem. Nic nie pamiętam. Zapadłem się w sobie. (...)
(...)Nagle ciało mojego synka poruszyło się. Głowa odchyliła się na bok. Z jego ust, łukiem jak pocisk wystrzelił cukierek kulisty... Nie wierzyłem. Chwila ciszy, która trwała wieczność. I najpierw cicho jak pisklę, a potem jak ludzie po narodzeniu płaczą i powietrze haustami chwytał, chwytał, chwytał. Marcin. Żył.(...).
Boże, jak oni to zmienili obecnie w naszych „salonach”. Chrystus jest teraz jednym z „rodzinki”. Często zastanawiam się, czy Bóg poznaje swego Syna w tym przebraniu? Jest teraz miętowym cukierkiem, całym z kryształowego cukru i sacharyny, jeśli nie robi zamaskowanych aluzji do pewnych produktów przemysłowych, które są absolutnie niezbędne każdemu wierzącemu.