-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "alibaba" [2]
[ + Dodaj cytat]Nie chodziło jednak tylko o pieniądze. Ma stał się bohaterem narodowym i to takim, z którym łatwo się identyfikować. Obdarzony charyzmą prostego człowieka, robi wrażenie chłopaka z naszej ulicy. Nie ukończył elitarnego uniwersytetu i nigdy nie nauczył się programować. Uwielbia opowiadać tłumom, że kiedy KFC otworzyło pierwszą restaurację w jego mieście, był jedynym z dwudziestu pięciu starających się o pracę, którego odrzucono. Inni potentaci chińskiego Internetu z wczesnego okresu mieli często doktorat lub doświadczenie z pracy w Dolinie Krzemowej. Osiągnięcie przez Ma statusu gwiazdy rocka nadało nowego znaczenia sformułowaniu „masowa przedsiębiorczość” – to było coś, czego każdy mógł popróbować.
W miarę jak zaostrzała się rywalizacja z eBayem, Ma zastosował nowe podejście: zobowiązał się do niepobierania żadnych opłat za wystawianie towarów i za transakcje przez trzy lata, którą to obietnicę wkrótce przedłużył bezterminowo. Było to genialne posunięcie PR-owskie i sprytny ruch biznesowy. Niemal od razu zwiększyło zaufanie chińskich klientów, nadal nieufnie traktujących transakcje internetowe. Pozwalając im wystawiać towary za darmo, Ma zdołał zbudować kwitnący rynek internetowy w nieufnym społeczeństwie. Trwało to latami, ale w końcu rynek osiągnął takie rozmiary, że chcąc, by ich produkty zostały zauważone, sprzedawcy musieli płacić Ma za reklamy i wyższy ranking wyszukiwań. W końcu markowi producenci płacili jeszcze wyższe stawki, żeby ogłaszać się na Tmall, bardziej ekskluzywnej siostrzanej witrynie Taobao.
eBay nie umiał skutecznie odpowiedzieć. W protekcjonalnym komunikacie prasowym firma zaczęła pouczać Ma, twierdząc, że „nie ma darmowego modelu biznesowego”[6]. Jako firma notowana na Nasdaq eBay był pod presją tego, żeby wykazywać stale rosnące dochody i zyski. Amerykańskie firmy traktują zwykle rynki zagraniczne jak dojne krowy, źródła dodatkowych dochodów, które im się należą, ponieważ wygrały na rynku krajowym. Najbogatsza firma e-commerce z Doliny Krzemowej nie zamierzała robić wyjątku od swojego globalnego modelu, żeby konkurować z szalonymi pomysłami niesfornego chińskiego naśladowcy.
Ten krótkowzroczny upór przypieczętował losy eBaya w Chinach. Taobao szybko odbierało amerykańskiemu molochowi użytkowników i sprzedawców. Ponieważ rynek eBaya gwałtownie się kurczył, dyrektor generalna Meg Whitman przeniosła się na krótko do Chin, żeby ratować tamtejsze interesy firmy. Kiedy to nie odniosło skutku, zaprosiła Ma do Doliny Krzemowej, próbując zawrzeć z nim porozumienie. Ma jednak poczuł krew i chciał pełnego zwycięstwa. W ciągu roku eBay całkowicie wycofał się z chińskiego rynku.