cytaty z książek autora "Tomasz Kowalski"
Czasem, żeby coś zrozumieć, należy najpierw tego doświadczyć.
(...) władza, wsparta siłą, krzyżem oraz ciemnotą ludzi, dostrzega piękno, mądrość i sprawiedliwość tylko tam, gdzie jest to dla niej wygodne i użyteczne.
Bluźnierstwo", to zabawne słowo. Zaiste zabawne. Ludzie są tak w sobie zadufani, (...) - i tak bardzo przekonani o własnej wyjątkowości, że wydaje wam się, iż możecie obrazić samego Boga. To dobre. Niebywałe.
Kobiety są jak róże, a mężczyźni to kiepscy ogrodnicy. Nie wystarczy różę wkopać i trochę się nią pozachwycać. Trzeba o nią dbać, całe życie, w dzień i w nocy, a zwłaszcza w nocy. Inaczej zdziczeje.
Powszechność będzie zawsze punktem odniesienia wybitności.
Jakim prawem uczciwi obywatele mają płacić za dożywianie bandytów, skoro można utrzymywać jedynie kata?
- Faceci na ulicy to najlepsze lustra na świecie. Tylko spojrzysz w oczy takiego, kiedy na ciebie patrzy i już wiesz, czy dobrze wyglądasz.
- A kobiety? - spytałem.
- Co kobiety?
- One nie mogą służyć za lustra?
- E tam, baby. To fałszywe lustra, zawsze pogrubiają.
Jest czas jeżdżenia na rowerze i czas odstawienia go do piwnicy - bo tak jest napisane".
Wiedzę zdobywa się nad książką, a nie kalendarzem.
Ludzie, chłopcze, są zwierzętami stadnymi i manifestują swoją przynależność do stada, jak tylko mogą. Nawet pustelnik, który z założenia żyje sam, wygląda tak, by każdy wiedział, że to pustelnik.
Adwokat musi być pokrewną duszą dla przestępcy, ponieważ zasraniec ma zrobić wszystko, aby człowiek który rzeczywiście popełnił przestępstwo, nie poniósł za to żadnej kary.
Skoro się już urodziłeś, to nie po to, żeby żyć w nieskończoność. Rodząc się, podpisujemy na siebie wyrok śmierci.
Do środka każdej kaplicy można się dostać na dwa sposoby. Albo na własnych nogach, wycierając nos ze wzruszenia i szczerej rozpaczy lub z nudów skubiąc liście asparagusa zdobiącego trzymane w rękach kwiecie, albo w trumnie. Każdy z tych sposobów był lub stanie się naszym doświadczeniem - czy nam się to podoba, czy nie. Czyni to kaplicę obiektem ważnym i trudnym do przecenienia.
Szczęśliwy jest ten, komu dane było w życiu robić coś, co poza oczywistymi dobrodziejstwami świata materialnego przynosiło mu zadowolenie, uczucie spełnienia, a może i nawet odrobinę radości. Myślę o takiej profesji, za którą jesteś przyzwoicie wynagradzany, która daje ci pewność pracy, pewność dnia jutrzejszego, w której masz możliwość wykazania się oraz bycia chwalonym i nagradzanym. W której to, przypisanej z natury pracy codzienności i monotonii możesz odnaleźć sens tego, co robisz, i pragnienie poznania wszystkich tajemnic, niuansów i zawiłości wykonywanego przez ciebie zawodu.
Dawniej to przynajmniej Bóg, jak chciał się ludziom dać we znaki, rzucał jakąś, przyzwoitych rozmiarów, plagę, zarazę albo ciskał piorunem w rozwiązłą wiochę. A dzisiaj co? Nasz poczciwy Pan Bóg ogranicza się do pokazania swego świętego oblicza w formie zacieku na oknie jakiegoś familoka.
Logika nakazuje mi nie wierzyć w Boga czy też w jego tradycyjne wyobrażenie, ale w duchu przepraszam właśnie tego Boga, że w Niego nie wierzę.
Bez grilla ani rusz. Dom bez grilla to świętokradztwo. Taka, jakby to powiedzieć - Tomasz nieco się zamyślił - obyczajowa herezja?
- słowa mają niestety tę podstawową wadę, że za krótko trwają.
Na świecie jest wielu bogów, bardzo wielu. Mają różne twarze, jedni są chudzi, drudzy grubi, innych wcale nie widać. Ale łączy ich jedna, wspólna rzecz (...) Wszyscy są równie gówno warci. Nigdy ich nie ma, kiedy są naprawdę potrzebni.
- Fleisch ist Fleisch, powtórzyłem w myślach.
- Jagnie, ciele, pies, prosiak, krawiec, co za różnica? Hipokryzja, mein Herr, nic więcej.
Upadłe anioły - mówiła Śmierć - nie zostały stworzone, by czynić zło wbrew Bogu. Od tego jesteście wy (tu: ludzie).
Jednym radość, innym trwoga.
Jednym diabła, drugim Boga.
Losy ludziom wyczarować, dać im życia posmakować.
Tak fortunę ruszam wnet.
Fata viam inveniet!
To co kiedyś uchodziło za cud czy Boskie objawienie, dzisiaj jest niczym innym jak wyładowaniem atmosferycznym, kometą albo chorobą psychiczną biednych opętańców, którzy tylko dlatego, że żyli setki lat temu, zastali uznani za świętych, a nie wylądowali na seansie psychoterapeutycznym. Teraz biblijny gorejący krzak zgasiłaby czujna straż pożarna, zanim Bóg nawet zdążyłby nam cokolwiek przekazać.
Ktoś kiedyś powiedział, że praca jest stworzona dla człowieka. Cóż, idiotów nie sieją...
Młody miał już pewne doświadczenie z kobietami. Ściśle mówiąc, z jedną. Była to siostrzenica koleżanki jego matki. Na imię miała Krystyna. Była pięć lat starsza od Młodego i o głowę od niego wyższa. Jeżeli dodamy do tego hormonalnie wybujały wąs na jej twarzy, to powiem tyle, że Młody, idąc z Krystyną pod rękę, wyglądał, jakby szedł z własnym mężem.
To, że jest się na przykład geniuszem, wynika z oceny dokonywanej właśnie przez miernoty, i to przeważnie po naszej śmierci. Nie da się być mądrym bez wszechogarniającej głupoty. Powszechność będzie zawsze punktem odniesienia wybitności.
– Dlatego tak bardzo kulturze potrzebni są idioci, ignoranci, chamy, nuworysze i parlamentarzyści.
Wiara, strach i bieda to teraz trójca twoja, która połączona w jedno, posłuszeństwem się staje.
Nie należy zbyt lekko traktować tego, w co ludzie wierzą, co jest dla nich święte i za co są w stanie nawet życie oddać- zwłaszcza życie swoich sąsiadów. Bo nie żartuje się z ludzkich lęków, przekonań i wierzeń, szczególnie jeśli wiara i tradycja są jedyną wartością, jedynym dobrem, jakie się ma, gdy żyje się w odwiecznej biedzie i beznadziei.
Bóg dał człowiekowi wolną wolę (...). To, że dzieciaki są bite i głodzone jest wypadkową świata, który sami tworzymy!