cytaty z książki "Czasy wojny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Okupacja w pewnej mierze zmieniła nawet i rozbudziła wieś. Największe zmiany widziało się w okolicach Warszawy, gdzie włościanin, wciągnięty w sieć przemytniczego obrotu, jął przykładać mniejszą wagę do tradycyjnego, samowystarczalnego gospodarstwa, przemieniał się w hodowcę świń, zawiązywał przedsiębiorstwa masarskie i dostarczał miastu nie surowca, ale gotowego przetworu. Kobiety wiejskie wypiekały na sprzedaż chleby pytlowe i razowce. Hodowcy tytoniu część tylko zbioru oddawali fabrykom, resztę fermentowali u siebie i sprzedawali jako gotowy do użytku a całkiem niezły tytoń. Własność wreszcie wielka, odleglejsza od miast, potworzyła spółki i spółdzielnie wytwórców rolniczych, wciągnęła w nie chłopów i robiła wielkie obroty wytworami ziemi. Ten rzut naprzód, to poczucie wspólnoty interesu między własnością wielką, średnią i małą, to zaufanie, jakie powstało nagle pomiędzy dworem i wsią, było z pewnością jednym z czynników, na którym opierał się optymizm wsi w ocenie przyszłości.
Być Polakiem nie jest to tak wielka rzecz, jak nam się wydaje. Ale przestać nim być, znaczyłoby przestać być człowiekiem.
Replikując, zwróciłem uwagę, że hasło organizowania Europy da się z trudem nawiązać do uprzedniej fazy hitlerowskiej myśli jednoczenia świata, skoro hitleryzm nie wyzyskał i tych możliwości porozumienia się z innymi narodami, jakie dawała platforma nacjonalizmu, pojętego jako uszanowanie cudzych patriotycznych uczuć. Mało tego, rozwiązał nawet i zniszczył organizacje pokrewne sobie duchem i strukturą, i nawet na nim wzorowane. W Rumunii rozbito przecież szeregi Horia Simy, w Czechach "Wlajkę". Na wytworzonej w ten sposób próżni trudno oprzeć jakąś nadbudową. Idee federacyjne nie są obce Polakom, gdyż dawne ich państwo było właśnie takim tworem. Państwo niemieckie przyłożyło samo rękę do jego zniszczenia. Resztki tej unii, wcielone ponownie do państwa polskiego w pokoju brzeskim, oddali Niemcy Rosjanom w początku bieżącej wojny. W jaki sposób mają teraz zaufać Polacy Paneuropie, stworzonej przez Niemców?
Wysłuchano moich wywodów z dość protekcyjną uprzejmością. Regierungsrath powiedział mi wówczas, że przecież jako Polak i człowiek inteligentny muszę sobie zdawać sprawę z trudnej sytuacji Polski, położonej między dwoma wielkimi potęgami. Jeśli Polacy rozważą trzeźwo swe szanse historyczne, muszą dojść do wniosku, że chcąc należeć do Europy, mogą istnieć tylko w oparciu o Niemcy.
Odparłem, że trudna sytuacja geopolityczna Polska przesądzałaby może możliwość jej istnienia jako państwa całkowicie niezależnego, gdyby nie silne i coraz silniejsze sprzeczności pomiędzy jej potężnymi sąsiadami, które pozwalają nam prowadzić swą politykę i istnieć obok nich. Tak było przez całą naszą historię. Jeśli zaś chodzi o czasy najbliższe, to - stawiam ryzykowny krok - widzimy tylko jedno niebezpieczeństwo, prawdziwie groźne dla naszej niepodległości.
- Jakie? - pyta któryś z Niemców.
- Komunizm w Niemczech.
I oto jadę przez Czechy, krainę z bajki. Domki, sztachety, altany, ogródki czyste, schludne, kolorowe... Tu i ówdzie obok toru wyrwa po bombie, czasem mur przepalony. Lecz znowu nieprzerwany łańcuch domków wsi, miasteczek i miast. Kominy fabryczne dymią. Drogami jadą wozy z towarem. Czy możliwe, że ten kraj mieścił się tuż, tuż obok mojego, o krok, o długość ręki? Patrzę na niego z dziwnej, wielkiej dalekości. Nie chciałbym się tu zatrzymać, nie chciałbym tu pozostać. Ta ludzkość, ta przymilność jest odpychająca i obca. Bo przecież tam, za plecami zostawiłem Polskę, zdruzgotaną tak strasznie, że nie sposób nie obciążyć za nią winą każdy cały i bezpieczny dom, gdziekolwiek by leżał i do kogokolwiek należał. Cóż w innym razie znaczy braterstwo broni i losów wojennych? I jakież to ma być porozumienie, jaki język wspólny między nami, ludźmi z tak bardzo różnym doświadczeniem z lat wojny?
Proces robienia rewolucji od góry jest zatem szczęśliwie rozpoczęty. Rzucone rychło hasło pracy u podstaw, odbudowy kraju i wzmożenia jego gospodarczej potęgi pociągnie za sobą liczne już warstwy technokratów i fachowców. Narzędziem zaborcy stanie się inteligencja. Awangardzistami odstępstwa i zdrady staną się pisarze. Gorliwość, z jaką będą się wysługiwać zaborczej propagandzie, wyciśnie na ich postawie piętno hańby, niespotykane w dziejach polskiego piśmiennictwa. "Dół" okaże się o wiele więcej odporny.
Rychło musiałem opuścić i Polskę, jeden z tysięcy Polaków. Emigracja z rodzinnego kraju nie była zjawiskiem nowym w historii polskiej. Opuszczaliśmy kraj nieraz, protestując przeciw zadanej nam krzywdzie. Szliśmy w świat wołać o wolność. Lecz teraz opuszczaliśmy Polskę po wojnie, zakończonej zwycięstwem państw, które wraz z nami głosiły hasło wolności. Cóż miałem do powiedzenia więcej, syn narodu, który już raz przez cały XIX wiek wyśpiewał swe krzywdy i wołał o swe prawa do życia tak żarliwie, że przywrócono mu wreszcie wolność, aby ją ponownie zaprzedać i odstąpić? Okrzyków "Vive la Pologne" nie mieliśmy usłyszeć na naszym szlaku. "Tysiąc walecznych", którzy opuszczali Warszawę w roku 1944, podobni do cieni, to nie ci, którzy wyszli z niej z rozwiniętymi sztandarami w roku 1832. Los ich obciążał dziś hańbą cały świat. Nikt nie wysłucha ludzi, którym się wstydzi spojrzeć w oczy.