cytaty z książek autora "Marek Wałkuski"
Przekonanie, że trzeba pomagać innym, Amerykanie mają tak głęboko wpojone, że czują się w obowiązku wskazać drogę, nawet gdy sami jej nie znają.
Jest taki brzydki,że matka musiała mu wieszać wieprzowinę na szyi,żeby psy się chciały z nim bawić.
Jednym z amerykańskich języków jest także teksański śląski. Posługują się nim potomkowie polskich imigrantów z położonej niedaleko San Antonio miejscowości Panna Maria, założonej przez polskiego franciszkanina ojca Leopolda Moczymordę w połowie XIX w. To właśnie ta miejscowość, a nie Nowy Jork czy Chicago, była pierwszą polską stałą osadą w Ameryce Północnej. Obecnie w Pannie Marii mieszka około 100 osób, wśród których są ludzie o nazwiskach Moczygemba, Kowolik, Pilarczyk czy Jarzombek. Co roku biorą oni udział w charytatywnym obiedzie, podczas którego serwowane są typowe amerykańskie potrawy ― indyk, zielona fasola i sos żurawinowy. Uczestnicy spotkania posługują się jednak specyficzną mieszanką angielskiego i gwary śląskiej, Na samolot mówią „furgocz”, na garnki ―„garce”, na pradziadka ― „prastarzik”, a małe dziecko nazywają „bejbikiem”.
Amerykanie nie cenią pesymistów. Uważają, że mają oni niskie poczucie wartości i są niepewni siebie, że narzekają, zamiast rozbudzać nadzieję, i że ich ostrożność prowadzi do bierności. Dla Amerykanów optymizm jest oznaką silnego charakteru i chęci działania. Optymiści to ludzie czynu, którzy nie marnują czasu na zastanawianie się, co może się nie udać. Tacy właśnie byli imigranci, którzy stworzyli Stany Zjednoczone. By pokonać trudności, musieli wierzyć, że im się uda. Kto nie wierzył, był skazany na porażkę.
Ciekawym zjawiskiem jest język stanu Teksas, w którym słychać południowy akcent, co oznacza, że słowo ,,can'' brzmi tam jak ,,kin'', ,,pen" jak ,,pin'', a ,,again'' jak ,,agin''. O wyjątkowości teksańskiego angielskiego decyduje jednak charakter samych Teksańczyków, którzy mają wyjątkową skłonność do przesadzania. Nie wystarczy im stwierdzenie, że ktoś ,,jest okropny''. W Teksasie jest to od razu ,,okropniejszy niż garnek grzechotników''. Ktoś, kto w innym stanie jest ruchliwy, w Teksasie jest ,,bardziej ruchliwy niż żaba na patelni''.[...]Lingwiści doliczyli się ponad 1400 teksańskich powiedzonek, z których mieszkańcy tego stanu są bardzo dumni. Dla pozostałych Amerykanów teksańska skłonność do wyolbrzymiania jest jednak kolejnym dowodem na to, że Teksas to nie tylko jeden z 50 amerykańskich stanów, ale także specyficzny stan umysłu.
O wyjątkowości teksańskiego angielskiego decyduje charakter Teksańczyków, którzy mają wyjątkową skłonność do przesadzania. Nie wystarczy im stwierdzenie, że ktoś jest okropny. W Teksasie jest gorszy niż garnek grzechotników. Może być bardziej ruchliwy niż żaba na gorącej patelni, a silnik pracuje, lecz nikt nie kieruje - to o kimś niezbyt inteligentnym.
Niektórzy Amerykanie starają się podkreślić swoją indywidualność i dystans do świata nie tylko za życia, ale i po śmierci. (...) Na cmentarzu w Uniontown w Pensylwanii stoi tablica nagrobna z następującym napisem: "Tu spoczywa ciało Jonathana Blake'a, który niechcący nacisnął na gaz zamiast na hamulec". Jeden z najzabawniejszych tekstów został wygrawerowany na cmentarzu Thurmont w stanie Maryland i głosi: "Tu leży ateista. Elegancko ubrany, ale nie ma dokąd pójść". Moja ulubiona inskrypcja nagrobna, idealnie oddająca ducha Amerykanów, którzy poszukują dobrej strony nawet najtragiczniejszej sytuacji, brzmi: "Wreszcie udało mi się rzucić palenie. Na dobre".
On wierzy, że wszystko jest możliwe. Jego pomysły są ekscentryczne, ale ekscentryzm jest tylko przesadzoną formą aktywności umysłowej.
Większość amerykańskich firm w relacjach z klientem kieruje się zaufaniem. Polityka wymiany produktów i zwrotów towaru w sklepach opiera się między innymi na założeniu, że nie są oni oszustami i nie starają się nikogo naciągnąć.