cytaty z książek autora "Jonas Jonasson"
W końcu w życiu jest tak, że nie zawsze właściwe jest to, co właściwe, tylko to, co jest właściwe według tego, kto decyduje.
W kwestii wiary wychodził z założenia, że skoro się czegoś nie wie na pewno, nie warto zgadywać.
Niech się dzieje co chce, a zobaczysz, że będzie, co będzie, bo zwykle tak jest.
Różnica między głupotą a geniuszem polega na tym, że geniusz ma swoje granice.
- Uważaj na księży, mój synu. I takich, co nie piją wódki. Najgorsi ze wszystkich są księża, którzy nie piją wódki.
Sprawiedliwość nie zawsze jest taka sprawiedliwa, jak powinna
Dwa lata później matka Allana wykaszlała ducha i poszła do ewentualnego nieba, gdzie był już ojciec. U progu zagrody stanął zaś opryskliwy sprzedawca i oznajmił, że mogła mu chociaż spłacić dług, zanim bez uprzedzenia umarła. Allan miał jednak inne plany niż tuczyć Gustavssona bardziej, niż potrzeba.
- Tę kwestię może pan omówić z matką. Przynieść łopatę?
Nic nie trwa wiecznie, no może poza powszechną głupotą.
Allan miał dosyć życia, bo życie zdawało się mieć dosyć jego, a on nie był z tych, co się narzucają.
Nie był z niego żaden modniś, ale rzadko się nim bywa w tym wieku. Aktualnie uciekał z własnego przyjęcia urodzinowego, i to także zdarza się rzadko w tym wieku, głównie dlatego, że w ogóle rzadko bywa się w tym wieku.
Allan uważał, że ci w siedemnastym wieku zabijali się nawzajem całkiem niepotrzebnie. Przecież i tak wszyscy by w końcu umarli.
Boli mnie głowa, jak o tym myślę, i boli mnie w piersi, jak nabieram powietrza, żeby powiedzieć, że boli mnie głowa, jak o tym myślę.
- Zniszczę kapitalizm! Słyszysz? Zniszczę każdego jednego kapitalistę! A zacznę od ciebie, psie, jak nam nie pomożesz z bombą!
(...)
- Myślałem nad jedną rzeczą - powiedział Allan.
- Jaką? - spytał Stalin ze złością.
- Że może wziąłbyś i zgolił te wąsy?
Abstynenci - zdaniem Allana - są zagrożeniem światowego pokoju, ale dobrze ich mieć pod ręką, gdy trzeba kogoś podwieźć.
Zemsta to nic dobrego - przekonywał go Allan. - Z zemstą jest jak z polityką, jedno kończy się drugim, złe staje się gorszym, a gorsze najgorszym.
... Allan powiedział, że zdążył się trochę rozejrzeć po świecie i jeśli czegoś go to nauczyło, to tego, że największe i - wydawać by się mogło - niemożliwe do rozwiązania konflikty na Ziemi powstawały w oparciu o stwierdzenie: "Głupi jesteś, nie, to ty jesteś głupi, nieprawda, to ty jesteś głupi". Według Allana rozwiązanie było takie, że opróżniało się razem trzy ćwiartki wódki i patrzyło w przyszłość. [...]
- Więc trzy ćwiartki wódki rozwiązałyby konflikt izraelsko-palestyński? - dziwi się Bosse. - Ciągnie się już przecież od czasów biblijnych.
- Akurat jeśli chodzi o ten konflikt, możliwe, że trzeba by więcej niż jednej butelki - odpowiedział Allan. - Ale zasada jest ta sama.
- E, do kurwy nędzy - streścił jednym zdaniem wspomnienia swojej młodości.
Uważaj, zanim zaczniesz pić ze Szwedem, o ile nie jesteś Finem albo przynajmniej Rosjaninem.
...Hiszpania leżała za granicą, jak wszystkie inne kraje, z wyjątkiem Szwecji...
Tacy, co to ino prawdę godoją, toż to ni warto ich słuchać.
Julius pociągnął za hamulec i na czas zatrzymał maszynę. Trup poleciał do przodu i uderzył głową o metalową rączkę.
-To mogłoby boleć, gdyby okoliczności były nieco inne - rzekł Allan.
-Nawet bycie martwym ma swoje zalety - dodał Julius.
...górom zdarza się, że czasem są okropnie wysokie.
Oczywiście zajęło trochę czasu, zanim Allan na dobre utwierdził się w tym przekonaniu, ale w końcu zostało mu ono na zawsze: jest, jak jest, i będzie, co będzie.
- Myślałem nad jedną rzeczą - powiedział Allan.
- Jaką - spytał Stalin ze złością.
- Że może wziąłbyś i zgolił te wąsy?
Na tym zakończyła się kolacja, bo tłumacz zemdlał.
Gdy jest się dojrzałym, szybciej wiadomo, co jest właściwe.
Ona zaś biedniała; ojciec obcinał jej kieszonkowe za każdym razem, kiedy nie chciała robić tego, co jej z matką kazali (prosili na przykład, żeby przestała przy każdym śniadaniu nazywać ich kapitalistycznymi świniami).
To czyniło sprawę jeszcze dziwniejszą - umiejętność czytania nie była charakterystyczną cechą tutejszych analfabetów.
Gdy doszedł do ostatniego rozdziału – Apokalipsy św. Jana – coś w nim pękło. Jak Jezus miałby kiedykolwiek wrócić na ziemię? Przecież zło opanowało wszystko! Zło na zawsze przezwyciężyło dobro, więc jaki jest tego wszystkiego sens? A Biblia... to jakiś żart!
I w taki sposób sfrustrowany drukarz dodał coś od siebie po ostatnim zdaniu w ostatnim rozdziale szwedzkiego wydania Biblii, które właśnie miało pójść do druku. Drukarz nie pamiętał za wiele z ojczystego języka swojego taty, ale pamiętał rymowankę, która – jak uważał – pasowała do kontekstu. I tak ostatnie dwa wersy Biblii plus dodatkowy wers drukarza zostały wydrukowane tak:
„20. Mówi Ten, który o tym świadczy: «Zaiste, przyjdę niebawem». Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
21. Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!.
22. Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba”.
To, czego nauczyło go dotychczasowe życie, to nie liczyć na nikogo, tylko na siebie.
Allan odparł, że dostrzega pewną różnicę, jeśli chodzi o radość z wysadzania rzeczy i ludzi. Rozłupać kamień na pół, jeśli przypadkiem stanął mu na drodze to mogło być przyjemne. Jeśli zamiast kamienia rzecz dotyczyła człowieka, wystarczyło tylko poprosić, aby ten się przesunął, uważał Allan. Czy profesor Lundborg tak nie sądzi?