cytaty z książki "Urwisko"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Pewnie masz rację- Wzruszył ramionami i przez chwilę oboje milczeli. - Ale wydaje mi się, że w miłości zawsze jest jakiś pierwiastek piekła.
- Jezu, dlaczego tak sądzisz.? - Maria podchwyciła jego spojrzenie, które szybko przeniósł na szafy, pełne akt dotyczących niewykrytych zbrodni.
- Tam masz odpowiedź - skierował brodę w stronę regałów. - Za cokolwiek się nie złapiesz, wszystko zaczyna się od miłości.
Monika miała w głowie setki myśli, była impulsywna i roztrzepana. Uwielbiałem ja za to, bo przez całe dorosłe życie miała w sobie coś z małego, niesfornego, ale kochanego urwisa.
Maria całe życie kochała ojca i nie godziła się na niemiłość matki. Nie potrafiła zrozumieć, czym jej zawiniła. Nigdy się tego nie dowiedziała.
Zero wysiłku i sprawa rozwiązana. Intuicja jednak podpowiadała mu, że powinien być czujny. Nic w życiu nie przychodziło mu łatwo.
Mamusia się nie martwi. I się nie złości, bo jej się brzydkie zmarszczki zrobią.
Uzależnienie przeżarło jej silną wolę niczym rdza stara blachę. Jako patologiczna hazardzistka stała się marionetką w szponach nałogu, który pociągał za sznurki, kierował każdym jej ruchem, zniewalał umysł. Przez długi czas nie była sobą. Za jej gesty, słowa i czyny odpowiadała choroba. Tego nauczyła się na terapii.
...Maria całe życie kochała ojca i nie godziła się na niemiłość matki. Nie potrafiła zrozumieć, czym jej zawiniła. Nigdy się tego nie dowiedziała....
Marię przeraziło to, że kłamstwo dodało jej odwagi. Bo na tym właśnie polegały jej dawne mechanizmy, wtedy gdy z każdym kolejnym łgarstwem pogrążała się w uzależnieniu. Jakby stała nad urwiskiem i zaciekle tupała nogami tylko po to, by ziemia usunęła się jej spod stóp i porwała ją w piekielną otchłań.
...Zero wysiłku i sprawa rozwiązana. Intuicja jednak podpowiadała mu, że powinien być czujny. Nic w życiu nie przychodziło mu łatwo...
Miał wrażenie, że miała okres od chwili, gdy urodziła Amelkę. Kochali się niezwykle rzadko. W zasadzie coraz rzadziej.
Dla świata, jak i dla miłości drobne kłamstwa tworzą solidny fundament.
Popołudniowy upał nie przeszkadzał turystom i mieszkańcom. Pomarańczowe promienie słońca ślizgały się po dachówkach, błyszczały, odbijając się od bruku.
- A wie pani, że nasze budowanie jest jak pani praca w policji? Pani tez musi ułożyć całość z niewielkich kawałków.
- Trochę tak, a trochę nie - odparła. - Bo wy przynajmniej macie klocki do tej zabawy, a ja muszę je sobie znaleźć.
Wiedziała, że zarówno dla świata, jak i dla miłości drobne kłamstwa stanowią solidny fundament.
Zapaliła papierosa. Wciągnęła dym do płuc i przytrzymała go, żeby się uspokoić. Mimo to wciąż drżała.
- Jak wyglądają? Hmm... - zamyślił się polityk. - Normalnie. Jak zdrowi ludzie po sześćdziesiątce. Ona jest niska, ale z cycami do pasa, a on jest prawie tak gruby jak ja.
Zero Siedem zacisnął szczęki. Miał ochotę zgnieść telefon.
- Ale wiesz, jak to jest - śmiał się Cichocki. - Podobno chłop bez brzucha słabo rucha.
- Zapłacił, więc poszłam. Kasy nie żałował. Miałam tylko udawać jego żonę.
- Długo cię urabiał?
Pokręciła głową.
- Nie. Po prostu powiedział, czego oczekuje.
- Przecież nie jesteś dziwką - próbował wziąć ją pod włos.
- Wszyscy jesteśmy. Dajemy się ruchać za kasę. Myślisz, że jesteś lepszy? - wypaliła.
- Ale przecież ty robisz wszystko, żeby zawsze być w pracy.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, że między być a pracować jest dyskretna różnica.
- Ty to powiedziałeś.
A ponieważ najlepszym antidotum na stres jest praca, weźmy się do roboty.
Dopadła ją choroba. Jednak ludzie uważają, że chorować można tylko na ciele. Tylko wtedy można liczyć na współczucie. Choroby psychiczne i uzależnienia to żałosne fanaberie, których można się łatwo pozbyć - wystarczy układać puzzle, szydełkować i chodzić do kina. Wystarczy się ogarnąć.
[...]
prasa jest jak schorowany staruszek, który próbuje jeszcze podrygiwać, chociaż jego dni są policzone.
[...]
Wiedział, że poseł przebywa na zagranicznych wakacjach gdzieś na Malediwach albo w innym raju, ale uznał, że ma w dupie jego raj, skoro sam trafił do przedsionka piekła.
[...]
Jaroń na nowo obudził w niej strach. W takich sprawach tylko trup mówi prawdę, przypomniała sobie jego słowa. Musiała się przygotować na to, że duchy przeszłości powrócą ze zdwojoną mocą.
[...]
wcale nie chodziło o pieniądze. One były na szarym końcu. W hazardzie chodziło wyłącznie o emocje. O to, by dać się porwać wysokiej fali. To właśnie emocjonalny haj wciągał niczym grząska ziemia.
Deszcz zalewał ulice i chodniki. Z okna na piętrze, które wychodziło na drogę osiedlową, Herman bezradnie patrzyła na szalejący żywioł. Z niepokojem obserwowała też zaschnięte plamy na suficie.. W dużym pokoju, na ścianie kominowej, pierwsze zacieki pojawiły się już wiosną. Herman rzadko korzystała z salonu, bo większość czasu spędzała w mieszkaniu służbowym w Bydgoszczy, jednak była przekonana, że kiedy przejęła dom po rodzicach, sufit był czysty. Obawiała się, że opady, zamiast spłynąć po papie do rynny, znajdą szczeliny w poszyciu, a wówczas z nieregularnych brunatnych kleksów na suficie zacznie kapać.
Policjant uchylił się w ostatniej chwili. Usłyszał najpierw głośny świst, a później brzęk tłuczonego szkła. Okruchy posypały się na podłogę i rozprysły w różne strony. Ostry fragment grubego dna prześlizgnął się w kierunku Borewicza i uderzył go w bok mokrych new balance`ów.
Poczuła, że coś łazi jej po ramieniu i kieruje się w stronę obojczyka. Chciała strącić owada, lecz zdążył odlecieć, więc dotknęła tylko swojej wilgotnej od potu skóry. Po chwili natręt wrócił. Znów pacnęła dłonią i tym razem udało jej się zgnieść niewielkiego robala o wąskim odwłoku zakończonym dwoma dłuższymi włoskami.
Wzdrygnęła się z obrzydzenia.
[...]
Szczęście w małżeństwie, pomyślał Olgierd, zastanawiając się, co to właściwie jest. Czy był szczęśliwy w związku z Kingą? A jeśli tak, to dlaczego robił te wszystkie rzeczy, które dawały
mu jeszcze więcej szczęścia?