cytaty z książki "Kiedy będziemy deszczem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Rozczarowanie to nic innego jak odczarowanie naszych nierealistycznych oczekiwań wobec ludzi, zdarzeń, sytuacji, siebie samych. Zawody są częścią życia, nieuniknioną i niedocenianą.
Myślisz, że miłość to skrzydła, które uniosą cię, gdy skoczysz. Ale w rzeczywistości miłość jest tą przepaścią, w którą skaczesz. Przepaścią z twardym dnem. I zwykle za późno orientujesz się, że spadasz, a nie lecisz.
I kiedyś spróbuję Cię odnaleźć. Bo nic i nikt nie odchodzi na wieczność, nic i nikt po prostu nie znika. Przybiera jedynie inną formę. Przeradza się w coś innego. Jak deszcz.
Jeśli ludzie sami czegoś nie zepsują,to dla odmiany psuje to życie.
Dlaczego najpiękniejsze rzeczy w życiu muszą być okraszone tym smutkiem, świadomością przemijania, strachem przed stratą? Dlaczego wszystko nosiło to znamię wypalone bólem?
Niewidoczne nie oznacza nieistniejące. Czasem to, czego nie widzimy, istnieje w nas najbardziej.
Myślisz, że decyzja, by być razem, podjęta w pięknych romantycznych okolicznościach, zapewni twojemu związkowi gwarancję szczęścia i długotrwałości. Nic bardziej mylnego. To postanowienie, by pozostać ze sobą, powzięte w najciemniejszych i najtrudniejszych chwilach, jest jej siłą. I my zdecydowaliśmy. Mimo wszystko.
Uważał, że wśród jego rówieśników panował kult radości. Żeby być fajnym, trzeba było być nieustannie szczęśliwym i dowody na to nieustające szczęście rozsyłać po całym świecie poprzez portale społecznościowe, przyklejać sobie szeroki, plastikowy uśmiech, mieć bujne życie towarzyskie i jak najdłuższą listę znajomych w telefonie. Jeśli byłeś smutny, samotny, jeśli nosiłeś choćby najmniejsze znamię bólu, stawałeś się trędowaty.
Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę każda miłość przypomina kicz. Wszyscy jesteśmy tacy sami, gdy się zakochujemy, niezależnie od wieku, stanu konta bankowego, wykształcenia. Wszyscy zakochujemy się w ten sam głupi, kiczowaty, przesłodzony, melodramatyczny sposób, dajemy się omotać, pozwalamy, by świat się zacieśnił do jednej osoby, by się wokół niej obracał, aż do mdłości, aż do zawrotów głowy(...).
Mówią, że największą siłą napędzającą nasz byt jest miłość. Ale to kłamstwo, iluzja, życzeniowe myślenie. Miłość, choćby nie wiem jak silna, jest niczym w obliczu śmierci. Miłość więdnie, zmienia się, słabnie, czasem odchodzi, zaniedbana i skulona pod naporem ciosów. Nie, to nie miłość napędza nas do życia. To śmierć. Śmierć zawsze przychodzi, jest niezmienna, nieubłagalna, konsekwentna i nie ulegająca wpływom.
Ludzie i psy przychodzą do naszego życia nie bez przyczyny (...) Myślimy, że odchodząc, zostawiają w nas puste miejsca. A przecież jest odwrotnie. Rodzimy się opustoszali. Ci, którzy przychodzą do naszego życia i z niego odchodzą, zostawiają odłamek siebie. Pozostają na zawsze częścią nas (...) jesteśmy zbudowani z fragmentów innych żyć (...).
Mówią, że czas leczy rany, lecz ja wierzę, że czas je jedynie dezynfekuje. Im więcej go mija, tym mniejsze ryzyko, że wda się zakażenie. Rana pozostaje raną, ból bólem, a strata stratą.
Niewidoczne nie oznacza nieistniejące.
Chodzi o to napięcie, przyjemne napięcie, które nadaje nowy kolor szaremu, nudnemu życiu, o te parę minut szaleństwa, które sprawiają, że serce znów bije mocniej, ale przede wszystkim o to uczucie, że ktoś cie potrzebuje, że jest się ważnym, tak ważnym dla kogoś, że przełamuje wszystkie zasady, by z tobą być. Bardzo ekscytujące i romantyczne zarazem - pułapka, w którą łatwo wpaść, gdy jest się samotnym i znudzonym. Twoje życie nagle zmienia się w fascynujący film. Tylko z tą różnicą, że to nie jest film i nie będzie szczęśliwego zakończenia.
Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę każda miłość przypomina kicz. Wszyscy jesteśmy tacy sami, gdy się zakochujemy, niezależnie od wieku, stanu konta bankowego, wykształcenia. Wszyscy zakochujemy się w ten głupi, kiczowaty, przesłodzony, melodramatyczny sposób, dajemy się omotać, pozwalamy, by świat się zacieśnił do jednej osoby, by się wokół niej obracał, aż do mdłości, aż do zawrotów głowy. Ci, którzy usilnie próbują udawać, że zakochują się w jakikolwiek inny sposób, że ich miłość jest bardziej wyrafinowana, są żałośni.
...kobiety tracą głowę dla niegrzecznych facetów, a za mąż wychodzą za tych porządnych.
Ale tak łatwo jest kochać kogoś, z kim nie trzeba dzielić brzydszej strony życia, z kim nie trzeba zmagać się z pułapkami codziennej rutyny. Tak łatwo. Tak przyjemnie. Tak nęcąco.
Tak łatwo jest kochać kogoś, z kim nie trzeba dzielić brzydszej strony życia, z kim nie trzeba zmagać się z pułapkami codziennej rutyny. Tak łatwo. Tak przyjemnie. Tak nęcąco.
Mam wrażenie, że jest częścią mojego ciała... Tak trudno odciąć własną rękę.
Każda minuta w jego obecności była jak wygrzewanie się w słońcu po zbyt długiej zimie.
Macierzyństwo i małżeństwo odbierają nam, kobietom, tożsamość. Zamieniamy się w automaty czynne całą dobę, wypełniające swoje obowiązki, dbające o potrzeby wszystkich wokół. Stajemy się tłem, niewidocznym mechanizmem, dzięki któremu wszystko działa, jak należy. Jesteśmy rozczarowane, sfrustrowane, zmęczone, zgorzkniałe. Jeśli gdzieś w głębi duszy mamy tego świadomość i ośmielimy się choćby pomyśleć, że pragniemy więcej, że chcemy żyć inaczej, zaraz wypełza z naszej głowy najpotężniejszy wróg: poczucie winy. Tak nauczyły nas nasze matki, a potem przejmą tę pałeczkę nasze córki i córki naszych córek. Aż staje się normą, że być kobietą oznacza być ofiarą samej siebie, poświęcać się, poddawać, cierpliwie i wytrwale znosić mniejsze i większe niedogodności, rozczarowania, ból. Jesteśmy zbyt silne, by umrzeć, ale zbyt spętane, by walczyć. Popadamy więc w tę uczuciową hibernację.
A co z tą dziewczyną zepchniętą w szary, zakurzony ciemny kąt. Tą dziewczyną, którą naprawdę jesteśmy? Zapominamy o jej istnieniu. Więzimy ją tam, gdzie nikt jej nie usłyszy. Jest zakładniczką brzemienia wielu pokoleń, wielu kultur. Dziewczyna śpiąca w ciele kobiety. Zapada w komę, z której nigdy się nie obudzi.
Ludzie przychodzą do naszego życia nie bez przyczyny. Przychodzą, by nas ukarać, kochać, czegoś nas nauczyć. Przychodzą jak lekcje, które trzeba odrobić, jak egzaminy, które trzeba zdać. Myślimy, że odchodząc, zostawiają w nas puste puste miejsca. A przecież jest odwrotnie. Rodzimy się opustoszali. Ci, którzy przychodzą do naszego życia i z niego odchodzą, zostawiają odłamek siebie. Pozostają na zawsze częścią nas. Żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy sobą, oryginalną, odrębną jednostką. Tymczasem jesteśmy zbudowani z fragmentów innych żyć. Zaczyna się od naszych matek i ojców, babć i dziadków, sióstr i braci i trwa przez całe nasze życie jak układanka, która nigdy nie jest kompletna. Jesteśmy mozaiką sklejoną z pozornie przypadkowych odłamków. Są w niej kawałki z pozoru niepasujące, dla których trudno jest znaleźć odpowiednie miejsce, mimo to bez nich układanka nie byłaby całością. Są w niej luki, dla których brakuje wypełnienia. Czasem po prostu potrzebujemy czasu, by odłamek trafił we właściwy punkt, dopełnił mozaikę, dopasował się do całości.
Dajemy sobie nawzajem to, czego potrzebujemy, czego nam brakuje. Ty wypełniasz moją pustkę, ja twoją. Dlatego to jest tak uzależniające. I toksyczne. I kiczowate. I bardzo niebezpieczne. To... emocjonalna kokaina.
Boję się. Panicznie. Histerycznie. Boję się tego, nad czym nie mamy kontroli. A jest tak niewiele rzeczy, nad którymi panujemy.
...nie możesz wiecznie odsuwać od siebie decyzji i rezygnować z podejmowania działań tylko dlatego, że boisz się, iż będziesz musiała z nimi żyć dłużej niż do jura.
Jednak jeszcze przez chwilę chciała zatrzymać to dla siebie, mieć coś tylko swojego, do czego lgnęła, jakby stanowiło jej tratwę na szarpanych sztormem falach, nieważne jak chybotliwą i marną. Jej mały sekret dawał poczucie, że miała coś, za pomocą czego mogła się odbić od dna.
Boję się. Panicznie. Histerycznie. Boję się tego, nad czym nie mamy kontroli. A jest tak niewiele rzeczy, nad którymi panujemy. Może życie polega na tym, by je oddzielić i skupić jedynie na tych, które możemy kontrolować. Reszta to strata czasu. A czasu jest niewiele. Mniej, niż nam się wydaje.
Są jednak uczucia, które najlepiej rosną w miejscach ciemnych i wilgotnych, rzadko odwiedzanych.
(...)to, co stracone, nie zawsze jest zaprzepaszczone.
Myślisz, że miłość jest jak skrzydła, które uniosą cię, gdy skoczysz. Ale w rzeczywistości miłość jest tą przepaścią, w którą skaczesz. Przepaścią z twardym dnem. I zwykle za późno orientujesz się, że spadasz, a nie lecisz. Jeśli masz spadochron, połamiesz tylko nogi, jeśli nie, skręcisz kark.