cytaty z książki "Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mam z nim dwójkę, dzieci, dlatego tak trzymałam się przy nim, bo to tatuś... Baba to jest jednak głupia istota.
Do dziś mam przed oczami policjanta, który siedział obok mnie, już na komisariacie, i trzymał mój dowód. Powiedział: Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka.
W telewizji leciał film, romantyczny. Pomyślałam sobie, ile bym oddała, żeby życie było tak piękne. Niestety, życie jest zupełnie inne.
Gdy kładł się obok czułam wstręt. Obezwładniał mnie strach, to było straszne. Miałam do wyboru stawiać opór i zostać skatowaną albo poddać się.
***
Potem to już poddawałam się, walka nie miała sensu. Beznamiętnie dawałam mu robić ze sobą, co chciał. Byłam dla niego nikim, zabawką.
Miałam dużo koleżanek, zresztą nadal mam. Przyznaję się do tego, że to ja nie chciałam ich słuchać, to była moja wina, tylko moja wina. Jak ktoś mi coś mówił, to odpowiadałam, żeby spadał, bo to nie jego sprawa, nie jego rodzina. I tak w to brnęłam.
Dobierał się do najstarszej i najmłodszej córki. Najmłodsza zeznała to przy pani psycholog, najstarsza była już wtedy w zaawansowanej ciąży, więc nie przyjechała na rozprawę, zeznał to jej mąż. W mojej głowie pojawiło się wtedy" "Kurwa, jednak dobrze".
Powiedział: „Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka".
Byłam w stanie znieść bardzo dużo. W imię czego? Szkoda mi było tego wszystkiego, co mam. Miałam swoje gniazdko. Jak był trzeźwy to było nam razem dobrze. Planowaliśmy wakacje, wyjeżdżaliśmy. Mimo wszystko miałam namiastkę domu, namiastkę ciepła. To dużo. Miałam z kim iść w niedzielę na mszę do kościoła. Wpadłam w monotonię, cieszyłam się z krótkich dobrych momentów.
Mieliśmy psa, któremu zabraniał do mnie podchodzić, zabraniał mu się ze mną bawić. Tego psa szanował bardziej niż mnie, tego psa nigdy nie bił.
Zrobiłam, co zrobiłam. Zabiłam człowieka, mimo, że nikt nie dał mi takiego prawa. Teraz muszę ponieść karę. Choć znajomy ksiądz na rozprawie wstał i powiedział, że nastąpiła pomyłka, bo na ławie oskarżonych siedzi niewłaściwa osoba, a główny winny w tej sprawie już nie żyje.