cytaty z książki "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dla mnie teraźniejszość jest ciągle jeszcze próbą generalną - przedstawienie zacznie się dopiero później. Kiedyś.
Oni umierają z miłości... czyż jest coś piękniejszego niż umrzeć z miłości?
Wypłakałam duszę z ciała ,tak jakbym musiała wypluć z siebie krwawe strzępy wspomnień.
Jednak jego nałóg staje się w naszym związku trzecią osobą, która z nami żyje i ciągle nas rozdziela.
To było pożyczone życie,pożyczone dzieciństwo u pożyczonej rodziny, u której miałam nawet pożyczoną babcię.
Ta przedziwna mieszanina tęsknoty za byciem osobą światową i zuchwałą femme fatale oraz strachu i rozpaczy, jakie w sobie noszę, rozdziera mnie czasem wprost na dwie części.
Kiedy nie trzeba siedzieć przy stole, biegam po lesie,przyglądam się zającom, i sarnom, zanurzam się w trawie i oddycham głęboko.
Moje serce wali tak głośno, że jestem pewna , iż mogę je usłyszeć.
W powietrzu unosi się chorobliwa aura, jaką często można napotkać w starych miastach. W takich miastach niezmiernie łatwo o skłonność do melancholii.
Odczuwam instynktowną potrzebę opiekowania się nim.
Nie miałyśmy wspólnego języka. Nie umiałyśmy ze sobą rozmawiać. Między nami panowało wyłącznie pełne miłości, udręczone, rozczarowane milczenie.
Strach nas paraliżuje, bo każdy ruch, każde słowo mogą być fałszywe. Wszystko jest zakazane, a jednak nigdy nie możemy być pewni, czy nie robimy czegoś jeszcze bardziej zakazanego i z którego kierunku dosięgnie nas kula. Staramy się upodobnić do kamieni, do murów. Staramy się przestać istnieć. Staramy się też nigdy nie puszczać dłoni, którą ściskamy. Jeśli się ją puści, to ona na pewno zaraz zniknie.
Nauczyłam się ciągłej kontroli, ciągłego uważania i nieulegania nigdy nikomu w pełni. Mam wrażenie, że zbytnia bliskość może być dla mnie niebezpieczna.
Ale ja po prostu nie potrafię robić kariery. Przeszkadzają mi w tym moje dawne rany. Brak mi niezbędnej agresji, jaką posiada na przykład Romek. On się bronił, zachowywał głośno, krzyczał, a ja po prostu zamykałam wszystko w moim wnętrzu, zawsze musiałam być mała, spokojna i niezauważalna. Jak taki człowiek ma później być głośny i zauważalny, ma się przebijać w swoim środowisku? Nigdy się tego nie nauczyłam.
Znów stoimy na ulicy i czekamy. Każdego dnia tu stoimy, każdy dzień jest taki sam. Każda noc jest taka sama. W getcie nie ma snu. Nie ma zmierzchu i nie ma świtu. Są tylko oficerki, które wchodzą po schodach, psy, które szczekają, mężczyźni, którzy wrzeszczą. Drzwi, które zostają gwałtownie otwarte, ludzie, którzy krzyczą, błagają, proszą, klną i przeklinają. Światło nigdy tu naprawdę nie gaśnie i nigdy nie jest tu spokojnie.
Kiedy był dzieckiem, nigdy nie dostawał tego, czego najbardziej pragnął - dlatego też w życiu dorosłym od razu się poddaje i rezygnuje.
A potem mama zakłada czarny welon , który będzie teraz nosić przez rok, i żyjemy dalej.
Mam wrażenie, że życie jest tylko filmem.
Wokół rozprzestrzeniła się szarość , wcisnęła w każdy kąt i przybrała inny, ciemniejszy odcień.
Nie miałyśmy wspólnego języka.Nie umiałyśmy ze sobą rozmawiać.Między nami panowało wyłącznie pełne miłości, udręczone, rozczarowane milczenie".
Dzieci muszą być grzeczne, dzieci muszą się dobrze zachowywać. Dla dzieci nikt nie ma teraz po wojnie czasu. To tak, jakby dla nas cała ta wojna w ogóle się nie wydarzyła. Na uczucia dzieci nie trzeba zwracać uwagi, muszą sobie same z nimi poradzić. Dorośli pewnie myślą, że jest im przecież wystarczająco ciężko znosić to wszystko i zdobywać jedzenie".
Życie tej małej dziewczynki przebiega przed moimi oczami jak kolorowy film. To mogło być moje życie, ale ja zostałam oszukana przez los. Nie jestem zazdrosna. Czuję tylko ów kłujący ból, podobny do starej, otwartej rany. Ta mała dziewczynka ma prawo być tu, w tym bezpiecznym, cudownym świecie, w którym ja jestem tylko przejazdem jako gość. Boję się. Czyż nikt nie widzi, że w istocie jestem biedna i tylko tak się przebrałam? Że ja w gruncie rzeczy wcale nie mam prawa tu być? Zaraz ktoś mnie zadenuncjuje! Zedrą ze mnie ubranie i wypędzą na śnieg! Drżę, bo nagle zrobiło mi się przerażająco zimno. Niezauważalnie czepiam się kurczowo miękkiego obicia krzesła. Kręci mi się w głowie. Małe żarówki zaczynają mrugać. Muzyka katarynki staje się coraz głośniejsza. Jest coraz szybsza i szybsza. Mam wrażenie, że kręci się wraz ze mną, że mnie wciąga w swój rytm, w otchłań wspomnień, w głąb czarnej dziury. Z powrotem do getta.
Pani sobie zafundowała piekło na ziemi. Czy pani zasłużyła sobie na takie życie? Przecież to jest mały, prywatny Oświęcim!