cytaty z książki "Dotknij wiatru, dotknij wody"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tyrania taniego budzika. Wstań. Idź spać. Usiądź.
Naczynia w zlewie.
Irytujące wysychanie i pękanie czarnej pasty do butów w niedokładnie zamkniętym pudełku.
Skwaśniałe mleko.
Lepkość w ustach.
Czarna kawa.
Zgaga.
Suchy kaszel rano.
Prawdziwe niebezpieczeństwo gnieździ się wewnątrz człowieka.
Śmierć jest najdotkliwsza ze wszystkich modulacji. Ni mniej ni więcej. Zwykłą zmianą tonacji.
W obliczu zła musimy wstać i powiedzieć: To jest zło.
Milczenie kobiety. Milczenie mężczyzny.
Coraz większa przepaść między jej i jego milczeniem.
I po chwili znów potok słów.
Dla rekina groźna mina, a dla łani jesteśmy kochani.
A pod ich stopami rzeka i most, nieustępliwe i bezkompromisowe, płynęły nieprzerwanie każde w swoją stronę - te przecinające się prądy były miłością.
Gdybyście choć przez chwile byli cicho, usłyszelibyście zgrzyt ostrzonych noży.
Umierający rodzice zyskują nad tobą władzę, jakiej nigdy przedtem nie mieli. Gdy umiera ci ojciec, chowasz go w sercu jak nienarodzone dziecko lub złośliwy guz. Będzie z tobą podczas wszystkich twoich buntów, już nigdy nie wpadnie w złość ani cię nie ukarze, tylko będziesz słyszał jego cichy śmiech. Do końca życia.
Uzmysłowił sobie, że przeżył około dwudziestu tysięcy dni. I jak na ironię przez połowę tych dni robił wszystko, żeby roztrwonić czas, przyspieszyć jego upływ, zostawić za sobą pierwsze dziesięć tysięcy i jak najszybciej doczekać się chwili, kiedy zacznie się dziać coś ekscytującego. Irytowała go ślamazarność pierwszej połowy życia. W drugiej zaś coraz bardziej żałował tego, co przeminęło: miejsc, dźwięków, twarzy, zapachów, nie domykających się drzwi, ścieżek, którymi nigdy nie chodził i tych, którymi nigdy już nie pójdzie.
Nadciągała ciemność, wymacując drogę długimi palcami zmierzchu, ciemność jak czarna śmierć zagarniała całą Europę, strumienie i brzozy, miasta o zaryglowanych okiennicach i pustkowia, Polskę i jej lasy, wpełzła do pokoju, pod fotele, osnuła koty, półkę, bibeloty...
O szóstej rano wczesnowiosenne słońce zalewa całą równinę. Wzgórza rozbrzmiewają smutkiem. Powiew przemijającego czasu niesie zniszczenie.
Przekroczymy mosty, gdy do nich dojdziemy, a może nie będzie żadnych mostów?
Ja, Ernest Cohen niniejszym oświadczam: tu i teraz, na własne uszy słyszę śpiew gwiazd.
Z okna widziała brzuchate, cerkiewne kopuły, wznoszące się ku niebu, jakby rozpaczliwie próbowały się wyzwolić z cielesności, jakby pragnęły, aby północny wiatr je pieścił, smagał, jakby pragnęły mu się oddać.
W końcu wszyscy jesteśmy Rosjanami - o ile naturalnie nie zdarzy się nam być Polakami.
Niemożność zrozumienia nieskończoności, a zatem niemożność zrozumienia śmierci.
I stąd - mistycyzm. Metafizyczne tęsknoty.
Nadzieja na cudowne oświecenie.
Zbawienie.
Olśnienia.
Ueber allen Gipfeln
ist Ruh.
(Nad wzgórzami jest cisza - Goethe).
Martin Heidegger próbował dopatrzyć się w trwodze przed końcem istnienia i w stałej obecności śmierci klucza do zrozumienia zagadki związków pomiędzy Czasem, Bytem i Myślą.
(…) zło metafizyczne jest więc niepochwytne, zło ziemskie zaś rozsiewa smrodliwą woń słoniny.
Jęk pociągu w ramionach nocy.... Wstyd. Zachwyt. Skradanie się śmierci.
Śnieg, udręka i tłumiony gniew opanowały miasto.
Stopniowo rany się zabliźniały, ponieważ Europa została daleko i uchodźca czuł się, na ile to możliwe w przypadku uchodźcy, pewny i bezpieczny.
Lata już nie te, trud zbierania nowych nawyków w nowym miejscu, w obcym klimacie.