cytaty z książki "Listonosz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie, ptaki, wszyscy musimy podejmować decyzje.
Życie jest jednak kurewsko ciężkie.
Gdybym mógł, choć trochę, uczesać także i tę twarz - pomyślałem sobie, gapiąc się w
lustro - ale to się nie da.
Ale od czasu do czasu zjawia się kobieta w pełnym rozkwicie, której ciało wprost rozrywa sukienkę... uosobienie seksu, przekleństwo mężczyzn, koniec świata.
Cierpienie było pisane kobietom; nic dziwnego, że oczekiwały ciągłych deklaracji miłości.
Odwaga powstaje w brzuchu - a wszystko inne to tylko zwątpienie!
Lecz w chwili, kiedy postanawia się ryzykować wszystkim, wiedząc że innego wyjścia nie ma, przestajemy się nad tym zastanawiać, bo to staje się mało ważne, a nawet
zupełnie nieważne.
Każdy głupek potrafi wyżebrać jakąś pracę; mądrości wymaga dojście do czegoś w życiu bez pracy. Tutaj nazywamy to "kombinowaniem". Chciałbym dobrze w życiu kombinować.
Nasze życie przypomina życie wszystkich innych ludzi - zabija nas.
Trochę przesadził. W więzieniu ma się dużo lepiej. I nie musisz nic robić. Nie trzeba płacić komornego, żadnych rachunków za gaz i elektryczność, żadnych podatków, nic nie
wydaje się na żarcie, nie płacisz podatków od samochodów, żadnych kar i odszkodowań, nikt się ciebie nie czepia za parę nic nie wartych promili, nie przegrywa się na wyścigach, konnych, bezpłatne leczenie, a nawet dentysta, przyjaźń i koleżeństwo z równymi sobie, dają
nawet msze święte, nie grożą ci żadne choroby weneryczne, no i pogrzeb masz na koszt państwa.
Chinaski! Rejon 539!
Najtrudniejszy w całym obszarze doręczeń. Budynki mieszkalne ze skrzynkami o startych nazwiskach lub w ogóle bez nazwisk, pod maleńkimi żarówkami w mrocznych korytarzach. Stare kobiety stojące w sieniach domów na całej długości ulicy i zadające to samo pytanie, jakby były tą samą osobą mówiącą jednym głosem:
"Listonoszu, macie dla mnie jakąś pocztę?"
Miałeś ochotę wrzasnąć:
"Kobieto, skąd, u diabła, mam wiedzieć, kim jesteś ty, ja bądź ktokolwiek?!
Spojrzałem przez szybę . Pielęgniarka wskazała moje dziecko. Miało czerwoną twarz i wrzeszczało głośniej niż którykolwiek z pozostałych noworodków. Sala była pełna wrzeszczących niemowląt. Tyle porodów. Pielęgniarka sprawiała wrażenie, że jest bardzo dumna z mojej córki. Miałem przynajmniej nadzieję, że to moja córka . Podniosła dziewczynkę, żebym mógł się jej lepiej przyjrzeć. Uśmiechnąłem się przez szybę, nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Mała tylko darła się na mnie. Biedactwo-pomyślałem-biedne stworzenie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś będzie piękną dziewczyną, łudząco podobną do mnie ha, ha, ha.
Pokazałem ręką pielęgniarce, by położyła małą, po czym pomachałem im obu na pożegnanie. Ładna była. Zgrabne nogi, kształtne biodra. Ładny biust.
A po rozwodzie z Joyce przez pomyłkę spakowałem do walizki dwa tomy "Żywotów kompozytorów muzyki klasycznej i nowoczesnej". Ich życie przeważnie było tak pełne udręki, że z przyjemnością czytałem ich biografie, myśląc: cóż, moje życie też jest piekłem, a przecież nawet nie umiem komponować. [s.152].
Widzisz tych ludzi za szybą. Oni nie mają najmniejszego pojecia, co tu się teraz rozgrywa. Idą i idą, po raz tysięczny tą samą drogą..czy to nie jest śmieszne? Ze on też zostali kiedyś urodzeni? Każde z nich.. pojedyńczo!
Joyce podeszła do stołu i ostrożnie usiadła. Chwyciłem kilka ślimaków, wydłubałem, co było do wydłubania i wrzuciłem smakowite mięsko na język.
- To jest wspaniałe, baby, SPRÓBUJ CHOCIAŻ JEDNEGO!
Joyce wyskrobała jednego z muszli i wsadziła w usta, nie przestając gapić się na pozostałe
leżące w złocistym tłuszczu i pachnące przyprawami. Ja w tym czasie miałem już pełne usta niezwykle smakowitej i kruchej morszczyny.
- Dobre, nie?
Wolno i długo przeżuwała tego pierwszego ślimaka.
- Na złoto upieczone w maśle.
Chwyciłem palcami parę krabów i położyłem je na język.
- To są już setki lat tradycji, ta kuchnia ma już swoją historię. A teraz właśnie my jej
kosztujemy. Jest niezwykła i bardzo smaczna!
Wreszcie przełknęła tego ślimaka. Pierwszego. Teraz grzebała w talerzu i się im przyglądała.
- To jest okropne! Okropne! One mają takie małe, skulone otwory odbytowe! Takie śmieszne małe tyłki!
- Baby, a co jest w tym takiego okropnego, co? Przycisnęła serwetkę do ust, wstała i wybiegła do łazienki. Wymiotowała, a ja z kuchni darłem się jak opętany:
- A CO TY MOŻESZ MIEĆ PRZECIWKO TYŁKOM I DUPOM! TY MASZ TYŁEK, I JA GO TEŻ MAM! ŁAZISZ PO TYCH SKLEPACH I KUPUJESZ STEKI, ONE TEŻ KIEDYŚ MIAŁY DUPY I TO JAKIE! TE DUPIASTE STWORZENIA POKRYWAJĄ CAŁY GLOB! NIE JEST
KŁAMSTWEM NAWET I TO, ŻE I DRZEWA MAJĄ DUPY! MAJĄ! TYLKO MY ICH NIE POTRAFIMY ODNALEŹĆ! JESIEŃ BYŁABY NAJLEPSZĄ PORĄ, BO WTEDY GUBIĄ ONE LIŚCIE! TWÓJ TYŁEK, MOJA DUPA, CAŁY ŚWIAT SKŁADA SIĘ TYLKO Z TAKICH UDUPIONYCH I Z TYŁKAMI!!! PREZYDENT TEŻ MA TYŁEK I ŚMIECIARZ TEŻ! SĘDZIA I
MORDERCA TEŻ MUSZĄ MIEĆ PO JEDNYM... NAWET TEN Z CZERWONĄ SZPILKĄ DO KRAWATA TEŻ MA, A JAKŻE!!!
- Zaniknij się! Zamknij się wreszcie!!!
Wymiotowała dalej. Była nieodpartym produktem małomiasteczkowej mentalności.
Otworzyłem butelkę sake... i przełknąłem parę artyleryjskich łyków.
Z oryginału: "He has a big cock," said Fray. "He was over the other night and he asked me, 'How would you like to be fucked with a big cock?' and I told him, 'I would rather be fucked with love!
Cóż, jak mawiały chłopaki, gdzieś trzeba było pracować. Więc z rozsądkiem niewolników godziliśmy się na swój los
Cholera, nie dadzą człowiekowi pożyć, prawda? Wiecznie chcą, żeby trzymał ster.
Tydzień później wszędzie pojawiły się tablice z napisem PALENIE PAPIEROSÓW WZBRONIONE. Urzędnicy mogli palić, jeżeli używali popielniczek. Zlecono komuś ich produkcję. Były ładne. I nosiły napis WŁASNOŚĆ RZĄDU STANÓW ZJEDNOCZONYCH. Większość została skradziona.
Było to jedno z moich najlepszych przeżyć w łóżku. Słyszałem szum wody, słyszałem wędrujące fale. Miałem wrażenie, że niesie mnie ocean, że to się nigdy nie skończy. Potem zsunąłem się na bok.
- O Jezu Chryste - jęknąłem - Jezu Chryste!
Nie mam pojęcia, jakim cudem Jezus Chrystus zawsze wdawał się w takie sprawy.
Następnego ranka, po nocy nie było ani śladu, a ja jeszcze żyłem.
Może napiszę książkę - pomyślałem.
I napisałem.
Płomienie parzyły mi ręce. Musiałem ratować pocztę Stanów Zjednoczonych, niezamówione przesyłki reklamowe czwartej klasy!
... od czasu do czasu pojawia się istota... boska? Kobieta pękająca w szwach... seks-maszyna, przekleństwo, początek i koniec Wszechrzeczy.
Nerwy nawalały bez przerwy. To wszystko przez te liczne pijaństwa. A i kobiety poczyniły mocne spustoszenie.
Moja głowa pękała, a mózg przyjął już płynną formę istnienia, którą można było nazwać rozwodnionym pierdem przeforsowanego intelektu członka klasy robotniczej.
Nigdy nie chciałem należeć do klanu małych złodziejaszków. Ja chciałem zdobyć albo cały świat, albo nic.
Dlaczego każecie ludziom umierać? Czy to już jest grzech, że się jest biednym?
Tak długo jak masz pieniądze, tak długo nic nikomu nie przeszkadza!
Rany Boga, czy ja słyszę to, co właśnie słyszę? I coś takiego akceptuje nasz demokratyczny rząd! Ten kretyn chce mi powiedzieć, że byłoby dobrze, gdybym codziennie mył własne pachy.
Inżynierom czy dyrygentom nie opowiadałby takich bzdur.
(...) zostałem "skoczkiem", zastępcą doręczyciela. (...) o piątej siedzieliśmy, czekając, aż jakiś etatowy doręczyciel zgłosi, że zachorował. Etatowi doręczyciele zwykle zapadali na zdrowiu, gdy padał deszcz, podczas upałów bądź nazajutrz po święcie, gdy dwukrotnie wzrastała porcja przesyłek.