cytaty z książki "Inkspell"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.
Miłość to straszne cierpienie! (...) Kto twierdzi inaczej, zapewne nigdy jeszcze nie odczuł tego szczególnego bicia serca.
Wspomnienia, tak słodkie i tak gorzkie... zżerały go i karmiły zarazem. Aż w końcu poczęły blaknąć, traciły kontury, rozpływały się, były już tylko głuchym bólem, który odsuwał się na bok, by nie ranił serca. Po co wspominać coś, co zostało bezpowrotnie utracone?
Słowa. Jego życie zdawało się z nich utkane. I życie, i śmierć.
Meggie nie chciała już nigdy więcej słyszeć żadnej opowieści, żadnej historii. Ta, w której tkwiła złamała jej serce raz na zawsze.
Ogień i woda [...] nie za bardzo się kochają. Ale jeśli się już kochają, to namiętną miłością.
Każda książka przechowuje między karkami cząstkę swego właściciela.
Historie nigdy nie mają końca, Meggie- powiedział kiedyś do niej- chociaż książki nam to sugerują. One nie kończą się na ostatniej stronie ani nie zaczynają na pierwszej.
Nie przejmuj się tym, że jesteś niemową [...] - Ludzie i tak nigdy nie słuchają!
- No, że musi cię tu zostawić. Dlatego, że teraz należysz do mnie, a ja zostaję ze Smolipaluchem.
Czy może być coś wspanialszego od historii, która za każdym razem, gdy jej słuchamy, wkłada inną suknię? Od historii, które rosną i rozkwitają, jak coś żywego? A co można powiedzieć o tych, które wciska się między okładki? Owszem, może i żyją dłużej, ale oddychają tylko wówczas, gdy człowiek otwiera książkę. Są dźwiękiem sprasowanym między kartami i dopiero głos ludzki budzi je do życia! Wtedy dopiero sypią skrami, Balbulusie! Rozwijają skrzydła jak ptaki i wyfruwają w szeroki świat!
Roksana przesuwała palcami po bliznach na twarzy Smolipalucha; były tak blade, jakby zostawił je nie nóż, lecz pióro szklanego ludzika.
- Istnieje taka legenda, którą waganci opowiadają swoim dzieciom. - powiedziała w próżnię. - Jest to historia połykacza ognia, któremu białe damy zabrały syna. Zrozpaczony przypomniał sobie opowieści o tym, że białe damy boją się ognia, a zarazem tęsknią za jego ciepłem. Postanowił więc swoją sztuką zwabić je do siebie i poprosić, by oddały mu syna. I udało się. Przywołał je za pomocą ognia, któremu nakazał tańczyć i śpiewać dla nich, a one zwróciły mu syna zamiast oddać go śmierci. Ale w zamian za syna zabrały połykacza ognia i nigdy już nie wrócił. Legenda głosi, że musi aż do skończenia świata pozostać u białych dam, by zabawiać je swymi sztuczkami z ogniem. - Roksana ujęła martwą dłoń Smolipalucha i pocałowała osmalone opuszki palców. - To tylko legenda - ciągnęła. - ale on kochał tę opowieść. Powtarzał, że jest tak piękna, iż musi być w niej ziarno prawdy. A teraz swoim życiem dowiódł, że ta historia jest prawdziwa. I nigdy już nie wróci mimo swej obietnicy. Tym razem już nie.
Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynamy ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.
59.