cytaty z książki "Podróże z Herodotem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przeciętny człowiek nie jest specjalnie ciekaw świata. Ot, żyje, musi jakoś się z tym faktem uporać, im będzie go to kosztowało mniej wysiłku- tym lepiej. A przecież poznawanie świata zakłada wysiłek, i to wielki, pochłaniający człowieka. Większość ludzi raczej rozwija w sobie zdolnośći przeciwne, zdolność, aby patrząc- nie widzieć, aby słuchając- nie słyszeć.
Podróż nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca.
W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia.
Ludzie zapamiętują to, co chcą zapamiętać, a nie to, co działo się w rzeczywistości. Każdy bowiem barwi ją po swojemu, każdy w swoim tyglu czyni z niej własną miksturę. Dotarcie więc do przeszłości jako takiej, takiej, jaka była ona naprawdę, jest niemożliwe, dostępne są nam tylko różne jej warianty, mniej lub bardziej wiarygodne, mniej lub bardziej dziś nam odpowiadające. Przeszłość nie istnieje. Są tylko jej nieskończone wersje.
Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.
Bo w każdej wielkiej książce jest kilka książek, trzeba tylko do nich dotrzeć, odkryć je, zgłębić i pojąć.
Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia.
Zbrodnia i kara, krzywda i zemsta, wcześniej czy później, ale zawsze idą w parze.
każde dzieło wybitne trzeba czytać wielokroć - za każdym razem będzie nam wówczas odsłaniać nową warstwę, inne, niezauważone wcześniej treści, obrazy i sensy. Bo w każdej wielkiej książce jest kilka książek, trzeba tylko do nich dotrzeć, odkryć je, zgłębić i pojąć.
Każdy człowiek ma pewną własną siatkę rozpoznawczą i interpretacyjną, którą, najczęściej odruchowo i bezrefleksyjnie, nakłada na każdą napotkaną rzeczywistość.
Dla człowieka nie ma większego bólu do zniesienia niż ten, kiedy wszystko widzi, a nic nie jest w stanie uczynić. /Herodot.
Wszelkie dyktatury żerują na tej bezczynnej magmie. Nie potrzebują nawet utrzymywać
kosztownej armii etatowych policjantów. Wystarczy sięgnąć po tych szukających czegokolwiek
w życiu ludzi. Dać im poczucie, że do czegoś mogą się przydać, że ktoś na nich liczy, że
zostali zauważeni, coś mogą znaczyć
Herodot podróżuje, żeby odpowiedzieć na pytanie dziecka: skąd biorą się na horyzoncie statki? Skąd się pojawiają? Skąd przypływają? A więc to, co widzimy własnym okiem, nie jest jeszcze granicą świata? Są jeszcze inne światy? Jakie? Kiedy dorośnie, będzie chciał je poznać. Ale lepiej, żeby nie dorósł tak zupełnie, żeby trochę pozostał dzieckiem. Bo tylko dzieci zadają ważne pytania i naprawdę chcą się czegoś dowiedzieć.
Jakże potrzebne jest nam nie koło ratunkowe, pozwalające biernie unosić się na powierzchni, ale mocna kotwica, którą człowiek mógłby się przykuć do swojego dzieła.
Nie od samego początku
Jest koniec widoczny.
Herodot’
Człowiek tworzy kulturę, mieszka w niej, nosi ją w sobie. Człowiek jest kulturą.
(…) nie jednostka jest z natury zła, zdeprawowana, nikczemna, zły jest system, w jakim przyszło jej żyć.
Jeśli przestaniemy oddychać, przestaniemy żyć. Toteż od jakości oddychania zależy jakość naszego życia, to, czy jesteśmy zdrowi, silni i rozumni. Niestety, większość ludzi, zwłaszcza na Zachodzie, stwierdza Rama-Czaraka, oddycha fatalnie, stąd tyle chorób, ułomności, cherlactwa i depresji.
Przeszłość nie istnieje. Są tylko jej nieskończone wersje.
... nie ma granicy małości człowieka. Człowiek mały coraz bardziej pogrąża się w małości , coraz bardziej w niej się zaplątuje. Aż ginie.
[…] Ale jeśli to Konfucjusz był starszy od Lao-tse, mógł on przekazać swojemu młodszemu rodakowi trzy wielkie myśli. Pierwszą: „Jakże potrafisz służyć bogom, skoro nie wiesz, jak służyć ludziom?”. Drugą: „Dlaczego odpłacać dobrem za złe? Czym odpłacisz wówczas za dobro?”. I trzecią: „Jak możesz wiedzieć, czym jest śmierć, skoro nie wiesz, czym jest życie?”.
Kiedy zobaczyłem , że w Indiach miliony nie mają butów, odezwało się we mnie jakieś uczucie wspólnoty, pobratymstwa z tymi ludźmi, a czasem nawet ogarniał mnie nastrój, jaki odczuwamy, wracając do domu dzieciństwa.
...bo te inne światy, inne kultury to są zwierciadła, w których
przeglądamy się my i nasza kultura. Dzięki którym lepiej rozumiemy samych siebie, jako że nie możemy określić swojej tożsamości, dopóki nie skonfrontujemy jej z innymi.
Jeżeli przyjmiemy, że Lao-tse żył i byt starszy od Konfucjusza, to możemy też uznać za
prawdziwą opowieść, wielokrotnie później powtarzaną, jak to młody Konfucjusz odbył
wędrówkę do miejsca, w którym żyt mędrzec Lao-tse, i poprosi! go o radę - jak żyć?
„Pozbądź się arogancji i pożądliwości - odpowiedział starzec - pozbądź się nawyku
schlebiania i nadmiernej ambicji. Wszystko to wyrządza ci szkodę. To tyle, co mam ci dopowiedzenia".
Każdy człowiek ma pewną własną siatkę rozpoznawczą i interpretacyjną, którą, najczęściej odruchowo i bezrefleksyjnie, nakłada na każdą napotkaną rzeczywistość. Często jednak te inne rzeczywistości nie przystają, nie pasują do kodu naszej siatki i wówczas można tę rzeczywistość i jej elementy mylnie odczytać i w rezultacie błędnie zinterpretować. Odtąd człowiek ów będzie poruszać się w rzeczywistości fałszywej, w świecie mylących i nieprawdziwych pojęć i znaków.
(...) ludzie zapamiętują to, co chcą zapamiętać, a nie to, co działo się w rzeczywistości. Każdy bowiem barwi ją po swojemu, każdy w swoim tyglu czyni z niej własną miksturę. Dotarcie więc do przeszłości jako takiej, takiej, jaka była ona naprawdę, jest niemożliwe, dostępne są nam tylko różne jej warianty, mniej lub bardziej wiarygodne, mniej lub bardziej dziś nam odpowiadające. Przeszłość nie istnieje. Są tylko jej nieskończone wersje.
Możemy sobie wyobrazić człowieka opętanego jakąś niedającą mu spokoju ideą. Jest ożywiony, nie może usiedzieć na miejscu, ciągle widzimy go gdzie indziej, wszędzie, gdzie się pojawi, wprowadza atmosferę poruszenia i niepokoju! Ludzie, którzy nie lubią ruszać się z domu i wychodzić poza własny opłotek, a takich jest zawsze i wszędzie większość, traktują owe nieprzystającego do nikogo i niczego typy jako dziwaków, jako nawiedzonych, nawet - jako pomyleńców.
Częste czytanie jego dzieła i nawet pewne zżycie się, swoisty rodzaj obycia się i przyzwyczajenia, odruchu i nawyku zaczęły wywierać na mnie dziwny wpływ, którego nie umiem dokładnie zdefiniować. Na pewno wprowadza mnie on w stan, w którym przestaję odczuwać, że istnieje bariera czasu, że od wydarzeń opisywanych przez Greka dzieli mnie dwa i pół tysiąca lat, przepaść, w jakiej spoczywa i Rzym, i średniowiecze, narodziny i istnienie Wielkich Religii, odkrycie Ameryki, Odrodzenie i Oświecenie, maszyna parowa i iskra elektryczna, telegraf i samolot, setki wojen, w tym dwie światowe, odkrycie antybiotyku, eksplozja demograficzna, tysiące i tysiące rzeczy i zdarzeń, które – gdy czytamy Herodota – znikają, jakby ich nie było albo zeszły z pierwszego planu, z czoła sceny, i cofnęły się w cień, skryły za kotarą, za kulisami.
W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia.
Czy zastanawiamy się, że bogactwo świata od niepamiętnych czasów było budowane przez niewolników? Od systemów nawadniania Mezopotamii, chińskich murów, egipskich piramid, ateńskiego Akropolu po plantacje cukru na Kubie, bawełny w Luizjanie i Arkansas, po kopalnie węgla na Kołymie i niemieckie autostrady? A wojny? Od prawieków toczono wojny, aby zdobyć niewolnika. Zdobyć, zakuć w dyby, popędzić batem, zgwałcić, poczuć satysfakcję, że ma się drugiego człowieka na własność. To był ważny, a często i jedyny powód wojen, potężna i nawet jawna ich sprężyna.