cytaty z książek autora "Andrzej Kijowski"
Kto by się w swej pracy kulturalnej ograniczył tylko do czytania arcydzieł lub literatury określającej go wewnętrznie, ryzykuje pozbycie się energii własnego myślenia i tworzenia (w jakiejkolwiek dziedzinie), albowiem jej przypływami nie rządzi sam zachwyt, lecz zachwyt na przemian ze złością wzbudzoną przez widok niedoskonałości. Natchnieniem mądrości jest nie sama mądrość szczęśliwa, dokonana i wyrażona, lecz na równi z nią jej biedna krewna, przebijająca się do niej w udręce - mądrość chybiona, nasza, z którą utożsamiamy się i współczujemy solidarnie.
Taka nie opowiedziana rzeczywistość wydaje się nieprawdziwa, jakby była tylko momentem przejściowym między przeszłością a przyszłością. Czy nie tak przeżywamy naszą rzeczywistość dzisiejszą? Historia opowiedziana na wszystkie sposoby wisi nad nią jak chmura ciężka, gromowa; przyszłość, nasze plany, marzenia, nadzieje - świeci z daleka jak fatamorgana. A co dookoła? Jakieś kształty niepewne, jakaś materia płynna - chaos myśli, krzątanina, szmer bezładnych głosów... Zdaje nam się, że wszystko o niej wiemy. Nic sobie nie opowiadamy. Ani w życiu, ani w literaturze.
Pisarz ze swojej samotni widzi wiele; niech jej nie opuszcza. Jego istnienie na uboczu jest niemałą pociechą dla człowieka, który musi zżyć się z wielką gromadą ludzką. Ludzkość zawsze otaczała szacunkiem samotników, pustelników. Mędrzec żyje w odosobnieniu... Tak: uprawianie myśli i sztuki jest także swoistym rytuałem; odosobnienie jest jego ważnym czynnikiem. Jeżeli pisarz zechce wyjść ze swojej samotni i zżyć się ze społeczeństwem, społeczeństwo samo go do niej zagoni: siedź tam, powie, i mów, co widzisz. Ale mów.
Im dalsza ta wojna, tym wspomnienia o niej piękniejsze. Im pokój zawilszy, tym prostsza wydaje się wojna. Tak właśnie ludzkość dojrzewa do nowych szaleństw.
Organizacja kultury to nie dystrybucja rozrywki na regiony i gminy, lecz stwarzanie światów, w których doświadczenie uczuć będzie w ogóle możliwe; to stwarzanie literatury przyszłej, czyli duszy narodu, który znalazł się w ruchu, jak każdy nowoczesny naród, i któremu jak każdemu nowoczesnemu narodowi grozi duchowa bezdomność, czyli zatrata.
Każdy nieuchronnie rozstaje się ze swoim, z "naszym" miastem. Choćby nie ruszył się z niego nigdy, co w naszych czasach zdarza się rzadko, i choćby ono samo nie zmieniło się zupełnie, przestaje być dla nas żywą wizją estetyczną i moralną. Rozdwaja się na to, które jest, i to, które było. "Nasze miasto" zstępuje w głąb naszej pamięci razem z tymi, którzy umarli, podczas gdy w rzeczywistości, którą oglądamy, pozostaje miasto już nie nasze, miasto żywych, do którego należymy coraz mniej. Nasze miasto jest zawsze przeszłością.
Nikt nie chce być u siebie, na swoim miejscu, ani w swojej skórze, ani w żadnej ze swych form bytu. Erupcja cywilizacyjna jest pochodną erupcji większej, która dokonała się w głębi ludzkiego ducha. Bo jak "nasze miasto" jest metaforą bytu dążącego do porządku, tak wędrówka jest metaforą bytu wytrąconego, bytu oszalałego, bytu, który się wściekł. To nie to czy owo "nasze miasto" uległo zniszczeniu. Zniszczyliśmy nasze miasto wewnętrzne, prototyp wszelkiego miasta, jakie powstało na ziemi.
Rozpaczamy, gdy umiera człowiek, którego kochaliśmy, ponieważ im większa była nasza miłość, tym bardziej nam się zdaje, że kochaliśmy nie dość. Umierając, zabiera z sobą część naszej niezrealizowanej doskonałości.
Kto się ze swoją duszą w świecie zgubił, trafia do literatury.
Jestem zupełnie rozbity. Rozum ludzki padł ofiarą największego oszustwa w dziejach. Ulica warszawska uczciła Bieruta jak bohatera narodowego. Masy potrzebują bohatera. Mianowali nim Bieruta, dlatego że umarł w Moskwie na przekór kultowi Stalina, na przekór obaleniu kultu Stalina, na przekór rezerwie, z jaką rozpoczęto uroczystości, względnie na przekór spodziewanej ogólnie rezerwie. Pogrzeb odbył się z generalską paradą. Masy zachwycone.
Człowiek opowiadając Bogu, sprawdza swą zdolność mówienia prawdy, którą Bóg zna lepiej od niego.
Miasto nad Wisłą, rzeką w Polsce główną, leży. Obrazem pierwotnym miasta i rzeki bieg powieści znaczę i miejsce akcji oraz ideę utworu wykładam. Miasto promieniste; to nie znaczy jasne, lecz koncentryczne. Podobne słońcu, gdyby zgasło słońce, na ziemię spadło i stygło w oparze krwawym i popiele. Taka jest miasta barwa i struktura.
Zwątpiliśmy w wartość konwencjonalnych zwrotów, słów, stylów; zwątpiliśmy w wartość wszelkiej konwencji. (...) Nie ma przecież stosunków między ludźmi nieobjętych konwencją kultury, wolnych od jej filtrów. Podziwiamy łatwość, z jaką „dawniej" pisywano listy. Nie oszczędzano sobie oznak przyjaźni i miłości; nie odmierzano uprzejmości, komplementami sypano jak z worka bez obawy o śmieszność.
Dlaczego jest mi tak dobrze w szpitalu, w więzieniu?
Bo jestem sam, bez zobowiązań.
Żądanie rzeczy, które są do spełnienia niemożliwe, to albo dziecinada, albo prowokacja.