cytaty z książek autora "Anthony Burgess"
Człowiek niezdolny wybierać to już nie człowiek.
Albowiem dobroć, bierze się z ludzkiego wnętrza. Dobroć to kwestia wyboru. Kiedy człowiek nie może wybierać, to nie jest już ludzkie.
(...)a wieczór był chujnia mrok ziąb zima sukin kot choć suchy.
Oto herezja tych czasów rozumu - albo coś podobnego. - Widzę i zgadzam się, co słuszne, ale robię to, co niesłuszne.
Może człowiek wybierający zło jest w jakiś sposób lepszy od takiego, któremu narzuca się dobro?
Nie po to nas wywalali na świat, żebyśmy się zadawali z Bogiem.
Przerobili cię na coś innego niż istota ludzka. Odebrano ci możliwość wyboru, skazany jesteś na postępowanie według stereotypu, jaki akceptuj zbiorowość, jakby taka maszynka zdolna wyłącznie do czynienia dobra.
Owszem, wrócę do ciebie, moja miła,
Jak ty już nie będziesz żyła
A polucyjniaki wzięli się za to długie zeznanie, co je miałem podpisać, to ja podumałem sobie: a niech was piekło i szlag trafi, a jeżeli wy wszyscy jesteście po stronie dobra, to ja cieszę się, że po tej drugiej
To komiczne jak barwy rzeczywistego świata dopiero widzą się prawdziwe, kiedy je zobaczysz na filmie.
Ale to obgryzanie sobie paznokci u nóg, braciszkowie moi, żeby dojść, jaka może być przyczyna zła, od tego ja się mogę tylko ześmiać. Nad przyczyną dobroci nie główkują, więc czemu na odwrót? Jeśli wpychle są dobre to dlatego, że lubia, a ja wcale im tych przyjemności bym nie odbierał, i to samo na odwrót
Lat może trzydzieści, może czterdzieści a może pięćdziesiąt, no, staruch i tyle
- Zdawało mi się, że to oczywiste - rzekł sierżant Lightbody. - Mówiąc "oni" mamy na myśli tych, którzy pasą się wyrabiając okręty, mundury i karabiny. Robią je, niszczą i znów robią. I tak robią zawsze i zawsze, bez końca. To oni wywołują wojny. Patriotyzm, honor, chwała, obrona wolności: wszystko to jaja. Celem wojny jest to, co służy do prowadzenia wojny. A wróg to my.
Udałem się do swojego pokoiku (czyli komnatki), rozwłócząc sie po drodze z ciuchów. Tu było moje wyrko i stereo, pychota mojego życia
Popełniłem wszystko, co tylko można. A dopiero mam piętnaście lat
Najsłodsze i najbardziej rozkoszne czynności też zawierają w sobie pewną dozę gwałtu - choćby akt miłosny - choćby i muzyka.
- Żołnierz - oznajmił zmęczonym głosem podpułkownik - nie ma prawa do żadnych poglądów. Te są odgórnie ustalone, słusznie czy niesłusznie. Chyba słusznie, skoro są ustalone.
Ale jeżeli o mnie chodzi, to jednak byłem ciut rozczarowany, że tylko tak się to odbywa i co za czasy. Wszystko łatwe jak całuj mnie w rzopsko
Właśnie mi stuknęła osiemnastka. To już nie młody wiek. Mając osiemnaście lat Wolfgang Amadeusz pisał koncerty i symfonie, opery i oratoria i cały ten szajs, nie, co za szajs! tę boską muzykę. No i ten stary Felix Em z uwerturą do "Snu nocy letniej". I jeszcze inni. A ten niby francuski poeta, do którego słów pisał stary Ben Britt,co wszystko najłuczniejsze stworzył do piętnastego roku życia,o braciszkowie moi! Artur miał na imię. Więc osiemnaście to nie tak znów młody wiek. Ale co ja mam zrobić?
Słuchał aż mu się uszy trzęsły, patrzałki świeciły i usto przyotwierało, a tłuszcz na talerzach zastygłał stygł i zastygł
Celem wojny jest to, co służy do prowadzenia wojny. A wróg to my.
zdjęcie jakby gniazda pełnego jaj ptaszęcych.
- Słucham? - odezwał się jeden z doktorków.
- Gniazdo ptasie [...] z jajami. Bardzo fajne.
- I co byś z tym zrobił? - zapytał [...]
- Och [...] Rozpirzgnąłbym. Złapałbym to wszystko i pierdyknął o ścianę albo skałę, czy o coś tam i popatrzyłbym, jak to się [...] tak fajnie rozbryzga.
- Dobrze dobrze.
-Zostawcie nas, chłopcy, w spokoju! - prosi jedna z mordą całą jak mapa od tej tysiącletniej starości
Tylko bidny stary Jołop wciąż łypał na gwiazdy i planety i Księżyc z gębą tak rozdziawioną jak rybionek, co jeszcze nigdy nie widział tych rzeczy, i wreszcie powiada:
-Ciekawe, co tam na nich jest. Co też może być tam w górze na tych dyngsach?
Szturgnąłem go fest pod żebro i mówię: - Ech, ty głupi skurwlu. Nie myśl o tym. Na pewno takie samo życie jak tu, że ktoś daje nożem a drugi bierze,
No i zobaczyłem ja tego doktora Brodzkiego. Był to malutki chujowinka, bardzo zatłuszczony, kudełki mu się kręcił jak u baranka pokręcone kudłato na całej czaszce, na klufie jak ta kartoszka miał bardzo grube oczki.
Więc kazałem Jołopowi, żeby się trochę wstrzymał, bo czasem ciekawiło mnie, co takie stare próchno ma do powiedzenia o życiu i o świecie