cytaty z książek autora "Leszek Kołakowski"
Przyzwoity człowiek, sam lepiej żyje. Nie dlatego, że ma o sobie lepsze mniemanie, ale dlatego, że nie cierpi duchowo, z powodu zła, które wyrządza
Czas jako substrat ludzkiego doświadczenia nie daje się skonceptualizować (w sensie redukcji do terminów bardziej pierwotnych). Jeśli postrzegamy go jako niekończące się samounicestwienie, cały świat doświadczenia z braku substratu zapada się w nicość. Absolut może służyć ocaleniu świata, uratować go od umierania bez początku i bez końca: w jego wiecznej teraźniejszości wszystko jest przechowane, wszystko chronione i utrwalone, i nic nigdy nie ginie; stwarza on ostateczną podporę istnienia czegokolwiek, ucieleśnia zawładnięcie czasem. By wszak spełniać tę funkcję, musi być jednak nie tylko na czas uodpornionym, lecz także doskonale samoistnym i niepodzielnym; jak to jest możliwe, by owa (pozorna) Nicość wszechświata wracała do chwały istnienia w wieczystej jedności z Eschatonu, bez rozerwania jej na strzępy - wiedzieć nie możemy. Skoro więc Absolut, jak czas - jego wróg wciąż żywy, choć pokonany - nie poddaje się pojęciowej redukcji do czegokolwiek innego, to imię jego, o ile je ma, Nic. Tak to jedno Nic wybawia drugie Nic od jego Nicości.
Oto horror metaphysicus.
W całym świecie nie ma studni tak głębokiej, by człowiek na jej dnie nie ujrzał własnej twarzy.
Elegancja jest łatwo rozpoznawalna i jest niejako wyrazem grzeczności, podczas gdy chamstwo jest usiłowaniem wyróżnienia siebie przez upokarzanie innych lub ostentacyjne pokazywanie swojej wyższości i bogactwa.
s.85 Krzyż jest znakiem męczeństwa za wiarę i męczeństwa dla dobra ludzi. Ci, którzy używają krzyża jako pałki do bicia po głowie przeciwników politycznych, są wrogami krzyża.
Ptaszek śpiewa, ale ptaszek nie zajmuje się ornitologią. Filozofem jest ten, kto filozofuje, nie zaś ten, kto mówi o filozofii.
Cóż, lepiej chyba balansować niepewnie na krawędzi otchłani, niż zamknąwszy oczy przeczyć jej obecności.
Narzędzia kontroli ludu nad władzą nigdy nie są doskonałe, ale najskuteczniejsze co ludzkość do tej pory wymyśliła, by zapobiegać samowolnej tyranii to (...) utrwalać narzędzia nadzoru społecznego nad władzą i ograniczać zakres władzy państwowej do tego, co naprawdę niezbędne, by ład społeczny był zachowany.
Nic nie możemy na to poradzić, że stwarzając czas - niszczymy siebie.
Kłamstwo często szkodzi innym, ale jeszcze częściej szkodzi kłamcy, bo go wewnętrznie pustoszy.
(...) gdy nie ma czegoś takiego jak prawda, nie ma również miejsca na wątpienie.
Nadzieja na braterstwo, do którego oświecona elita może przymusić lud dekretem, stanowi naturalna podstawę dla totalitarnej tyranii.
Zdolność do poczucia winy jest warunkiem bycia człowiekiem. Ta zdolność czyni nas istotami ludzkimi, mówi Księga Rodzaju, i słusznie. Słusznie dlatego, że nie mamy żadnej znajomości dobra i zła, jeśli nie odczuwamy ich w sobie; tak więc doświadczyć zła jako stanu własnej duszy to czuć się winny.
Chociaż niepodobna postanowić, że się będzie młodym, można postanowić, że w miarę sił naszych nie poddajemy się duchowo starości – nie w ten sposób, że absurdalnie udajemy, że sprawa wieku nas nie dotyczy, ale w ten, że nie żyjemy żalem za utraconą młodością.
Bóg mówi do chłopa rosyjskiego: - Dostaniesz wszystko czego chcesz, ale wiedz, że czegokolwiek zażądasz i dostaniesz, twój sąsiad dostanie dwakroć tyle. Czego chcesz? Chłop mówi: - Panie Boże, wyłup mi jedno oko!
To, co za sprawą przypadku się dzieje, bywa korzystne albo niekorzystne, ale nie bywa sprawiedliwe ani niesprawiedliwe.
Szczęśliwcy, którzy (...) znaczną część życia spędzają w książkach, na ogół się nie nudzą, tj. nie mają poczucia, że brak im bodźców zaciekawiających; zawsze sobie mogą takie znaleźć.
Żart (...) bodaj sprzed pierwszej wojny światowej: w Austrii to, co nie jest zakazane, jest dozwolone; w Niemczech to, co nie jest dozwolone, jest zakazane; we Francji wszystko jest dozwolone, również to, co jest zakazane; w Rosji wszystko jest zakazane, również to, co jest dozwolone.
(…)przyswajamy sobie wiedzę moralną nie przez to, że ktoś nas przekona, że Kant lub Husserl, lub Platon mieli rację, ale przez to, że jesteśmy zdolni do poczucia winy i rzeczywiście go doświadczamy, gdy gwałcimy reguły, o których wiemy, że są prawomocne.
Teoria o nieskończonym rogu obfitości stanowi, iż nigdy nie zabraknie ci argumentów na poparcie tezy w którą z jakichkolwiek powodów chcesz wierzyć.
Przemoc jest częścią kultury, nie zaś natury – nie mówimy bowiem, że jaskółka używa przemocy połykając komara.
Być tolerancyjnym wobec błędów to tyle, co okazywać pobłażliwość dla grzechu.
Gdybyśmy sprawę istnienia lub nieistnienia Boga rozstrzygali przez odwołanie się do obecności Dobra i Zła w świecie takim, jaki jest, Dobro o wiele silniej przemawiałoby za dobrocią Boga, aniżeli zło i cierpienie za tym, że jest On zły: nie dlatego, by dobra było więcej niż zła, ale dlatego, że gdyby Bóg był zły, nie byłoby dobra wcale, lecz tylko wieczny ogień w infernalnym mroku.
[Z.M.]: A więc nie jest tak, że nic nie jest wieczne?
[L.K.]: My tego nie wiemy naprawdę. Wolno nam wierzyć, że cały świat naszego doświadczenia nie jest realnością ostateczną.
[Z.M.]: A Ty w to wierzysz?
[L.K.]: Tak, ja w to wierzę. A mam nawet ochotę powiedzieć - ja to wiem. No, ale gdybym tak powiedział, ktoś mógłby zażądać, żebym to udowodnił (...) Więc mówię: ja w to wierzę...
Wiara to raczej spotkanie egzystencji ze Słowem niż akceptacja pewnej liczby twierdzeń. Zgodnie z doktryną Lutra - to znaczy świętego Pawła odczytywanego przez Lutra - wiara nie jest aktem intelektualnym i nie bierze się z egzegezy ani wyjaśnienia Pisma; jest doświadczeniem, a więc, z definicji, nie może być zreifikowana w formie wiecznie prawdziwych dogmatów. Tak, słowo Boże otwiera się przed nami, ale jego sens oraz fakt, iż jest to słowo Boże, objawiają się tylko w teraźniejszości, jako aspekt naszego doświadczenia. Nie można podać "dowodów" boskości Jezusa, ale w sposobie, w jaki On zmienia moje życie, objawia mi się Słowo Boże. To w Jezusie znajduję Boga, nie dlatego, że akceptuję takie czy inne twierdzenie teologiczne, które wypowiedział, ale dlatego, że decyduję się iść za Jego wezwaniem. Przez tę decyzję nabieram zaufania do Boga i mogę już nie bać się przyszłości, ponieważ, choć przyszłość jest nieznana, jej sens wyznacza rzeczywista obecność Jezusa i jest to, z konieczności, sens zgodny z "boską" dobrocią.
Takich męczarni, jakie ludzie ludziom zadali, żadne zwierzę nie znosi.
Tym co naprawdę i najbardziej w młodości jest atrakcyjne, jest rzeczywistość niezakończenia, albo poczucie otwartości życia.
Instynktownie czepiamy się życia i, choć tego wyraźnie wypowiadać nie musimy, obecność życia, a życia ludzi w szczególności, utożsamiamy z dobrem, a tym samym za zło uważamy to, co życiu przeciwne: śmierć i cierpienie. Nie jest to teoria żadna, lecz osobliwość życia samego, które chce trwać i nie pyta „dlaczego?”.
Powyżej wieku pięci lat jesteśmy przypuszczalnie za starzy na szczęście...
Absolut (...) jest czystą aktualnością, to znaczy nie dopuszcza rozróżnienia między tym czym jest i czym może być; jest wszystkim, czym może być.