cytaty z książki "Giaur"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lepiej jest płynąć, choć niebo się chmurzy,
Niż morskiej nigdy już nie doznać burzy
(...) Lepiej raz przepaść w zaburzone fale,
Niźli żyć gnijąc po trochu na skale.
Bo choć dla czasu staje się nicością, ona jest dla mnie całą wiecznością.
Serce w cierpieniach gdy samotność widzi, chcąc mieć pociechę, wszystkich znienawidzi.
Lepiej raz przepaść w zaburzone fale,
Niźli żyć gnijąc po trochu na skale.
A twarde serce gdy miłość skaleczy.
Tej rany nigdy już czas nie uleczy.
Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,
Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna,
Sto razy wrogów zachwiana potęgą,
Skończy zwycięstwem.
Dosyć jest wiedzieć, że nikt nie zagrzebie
Ducha swobody - chyba on sam siebie -
Bo własne tylko upodlenie ducha
Ugina wolnych szyję do łańcucha.
Zaiste, miłość jest świętym pożarem,
Iskrą zatloną w ogniach nieśmiertelnych,
Aniołów dobrem, Wszechmocnego darem,
Balsamem rajskim dla serc skazitelnych.
Dziś nic nie kocham ani nienawidzę,
Pychy nie czuję, nadziei nie widzę.
Bo kiedy ludzi zwiąże pamięć zbrodni,
Światu niezdatni, a nieba niegodni...
Leilo! byłaś myśli moich treścią,
Moją rozkoszą i moją boleścią,
Tyś była cnotą, ty zbrodniami memi,
Nadzieją w niebie, i wszystkim na ziemi!
Tak piękna jak ty nie była stworzona,
A jeśli jest gdzie, już nie dla mnie ona.
Nie chciałbym widzieć na ziemi i w niebie
Podobnej tobie, chyba samą ciebie.
Życia mojego okropne wypadki,
Łoże śmiertelne przyzywam na świadki,
Że ciebie dotąd kocham, jak kochałem.
Ty jesteś lubym serca mego szałem.
I tego dożył! żem stał się straszydłem,
Jestem dla ludzi jako ptak złowrogi.
Prawda, że miałem drapieżność jastrzębia,
Żem latał niszcząc i lejąc krwi strugi,
Alem się uczył kochać od gołębia,
Umrę nie znając, co kochać raz drugi.
Jak król motylów, za wiosny powrotem,
Na skrzydłach jasnych purpurą i złotem
Znad szmaragdowej Kaszemiru błoni
Wzlatuje, dzieci wabiąc do pogoni,
I z ziół na zioła, i z kwiatów na kwiaty
Ciągnie myśliwców, i myli ich czaty,
Wreście uleci i niknąc w obłoku
Zostawia żałość w sercu i łzy w oku:
Podobnie piękność wabi starsze dzieci,
Tak bystro lata i tak wdzięcznie świeci,
To łowców trwoży, to nadzieją mami,
Gonią wesoło- łowy kończą łzami.
Lecz jeśli w ręce mysliwemu wpada,
I motylowi, i piekności biada!
Chcąc uciec darmo skrzydełka natęża,
Igraszka dziecka lub ofiara męża.
Cacko za którym żądza chciwie goni,
Straciło urok, gdy je mamy w dłoni-
A gdy wdzięk barwy i świeżość przeminie,
Rzucim, niech leci- lub samotnie ginie.
Gdy skrzydła zranisz, gdy serce zakrwawisz,
Czyli ofiarom swobodę zostawisz?
Motyl odartym skrzydełkiem czyż może
Latać jak dawniej z fijołków na róże?
Z pięknością, w jednej uwiędłą godzinie,
Czyż razem pokój na wieki nie zginie?-
Zgraja motylów, co pod niebem lata,
Nie szuka w dole zranionego brata.
Płeć piekna dla nas ma litości tyle,
Lecz dla płci własnej ma serce motyle!
Piękność nad każdym nieszczęściem łzy leje,
Nad sióstr upadkiem- tylko się zaśmieje.
Ach serce chore na wewnętrzne rany
Nie dba na żaden cios z zewnątrz zadany!
Cacko, za którym żądza chciwie goni,
Straciło swój urok, gdy je mamy w dłoni -
A gdy wdzięk barwy i świeżość przeminie,
Rzucim, niech leci - lub samotnie ginie.
Że Ciebie dotąd kocham, jak kochałem
Ty jesteś lubym serca mego szałem.
Bo nie dzielone - każde czucie nudne,
I szczęście, samo do zniesienia trudne!
Serce w cierpieniach gdy samotność widzi,
chcąc mieć pociechę wszystkich znienawidzi.
Gdy ludzie byli ziemi swej godni?-
Dziś, do niczego nie zdatni - prócz zbrodni.
Nim śmierć ostatnim przyciśnieniem ręki
Zgładziła rysy, gdzie chronią się wdzięki:
Kto pomni twarz tę anielsko-łagodną,
Tak zimno piękną, tak smutnie pogodną!
Zda się w letargu zasypiać głęboko,
Zda się być żywą - gdyby nie to oko,
Gdzie już nie świeci ni łza, ni namiętność,
Gdzie mieszka zimna, wieczna obojętność
I straszy widzów, i serca im studzi,
I z oczu trupa wpada w serca ludzi -
Tu kwiecie samo dokoła wynika,
Za tyle wdzięków, za taką obfitość
Uprasza tylko człowieka o litość.
Wszystko, co czułem i co dokonałem,
Jeśli to znakiem kochania – kochałem!
Życia mego żałować nie warto,
Żałuję życia, które jej wydarto.
Bo kiedy ludzi zwiąże pamięć zbrodni,
Światu niezdatni, a nieba niegodni,
Rozpacz nad nimi, pod nimi noc gruba,
Wkoło płomienie - a w pośrodku zguba.
Gdy skrzydła zranisz, gdy serce zakrwawisz,
Czyli ofiarom swobodę zostawisz?
Motyl odartym skrzydełkiem czyż może
Latać jak dawniej z fijołków na róże?
A kto z was w boju żywota dokona,
Wliczy swe imię pomiędzy imiona,
Na których wzmiankę pochlebstwem pijani
Zwykli się trzeźwić, zwykli drżeć tyrani.
Cacko, za którym żądza chciwie goni,
straciło urok, gdy je mamy w dłoni.
Kochałem, ojcze - o, nie - ubóstwiałem -
Lecz to są słowa, słowo często kłamie -
Ja miłość moją czynem pokazałem.
Chcąc uciec, darmo skrzydełka natęża,
igraszka dziecka lub ofiara męża.
Lecz jeśli w ręce myśliwemu wpada, i motylowi, i piękności biada.