cytaty z książek autora "Svend Brinkmann"
Jesteśmy w stanie zrozumieć siebie tylko wówczas, gdy znamy tradycje, w których zostaliśmy stworzeni, i w których żyjemy.
To całkiem banalne, ale bywa nader często pomijane w naszym zachwycie nad przyszłością: poza tradycjami z przeszłości nie istnieje nic innego nadającego sens. Wszelki sens i znaczenie określonego działania czy produktu kultury opiera się na historycznie wypracowanej
praktyce. Dlatego powinieneś kontemplować
przeszłość, aby móc zrozumieć siebie jako istotę, która nosi ze sobą swój kulturowy i historyczny bagaż. Tylko tam znajdziesz swój grunt pod nogami.
Oto zatem przesłanie tej książki, w tym aspekcie zgodnej ze stoicyzmem: dzięki oglądowi tradycji, praktyk społecznych i relacji, których jesteśmy częścią, oraz zobowiązań,
jakie z nich wynikają, być może uda nam się
odzyskać pewien rodzaj zmysłu orientacji w odniesieniu do egzystencjalnych pytań o sens i wartość. Zapewne jednak będzie to od nas wymagało porzucenia rozpaczliwego skupiania się na wnętrzu i samorozwoju, a zamiast tego będziemy musieli nauczyć się różnych
sposobów nawiązywania relacji ze wszystkim, co
w naszym życiu przedstawia dla nas jakieś znaczenie. Obierając taką drogę, może uda nam się sprostać zobowiązaniom
– żyć cnotliwiej (w znaczeniu stoickim)
i osiągnąć większy spokój ducha, w przekonaniu, że w tym wszystkim jest jakiś sens.
frazes samorozwoju: Musimy się skierować ku wnętrzu (Det innover vi ma ga), poprzez analizy podejść kognitywnych (w tym NLP), trening uważności, samozarządzania, poczucia własnej wartości i samokontroli, ukazuje, że najróżniejsze wymogi wiążące się z samopomocą sprowadzają się do wmawiania człowiekowi, że najważniejsze problemy współczesności (dajmy na to kryzysy ekologiczne albo finansowe) można rozwiązać stosując na przykład medytację albo wzmacniając poczucie własnej wartości. Według autora większość literatury poradnikowej cechuje wyraźne nastawienie ideologiczne: ponieważ każdego z osobna czyni się odpowiedzialnym za swój los, każdy jest zmuszony szukać jednostkowych rozwiązań problemów właściwych całej wspólnocie. Zasadniczy paradoks polega na tym, że literatura samopomocowa z jednej strony hołubi wolne wybory i samorealizację jednostki, a z drugiej przyczynia się do formowania ludzi w coraz większym stopniu uzależnionych od pomocy i terapeutycznej interwencji, którą literatura ta oferuje. Pozornie twierdzi się, że dzięki samorealizacji stwarza się dorosłe, samowystarczalne jednostki, ale zamiast tego mamy do czynienia z uzależnionymi dziećmi (dziecinnymi dorosłymi), którym wydaje się, że prawda znajduje się w nich samych.
W przetrwaniu w dzisiejszej kulturze przyspieszenia i w nauczeniu się czucia gruntu pod nogami może nam pomóc inspiracja klasycznym stoickim myśleniem i filozofią kładącą nacisk na opanowanie, spokój umysłu, godność poczucie obowiązku, i pogodzenie się ze skończonością życia. Pielęgnowanie tych cnót zapewnia głębszą radość życia niż ta wynikająca z powierzchownego skupiania się na ciągłym rozwoju i adaptacji do nowych warunków.
Ideałem staje się silna jednostka, która zna siebie, stawia siebie (i swoją jaźń) w centrum, potrafi wsłuchiwać się w siebie, a także używać swoich osobowych i emocjonalnych kompetencji, zarówno w kontekście zawodowym, jak i w życiu prywatnym – w tym również w miłości
– aby osiągnąć zamierzone cele. Ta jednostka jest osamotniona w poszukiwaniu kierunku dla swojego życia, a także w poszukiwaniu kryteriów oceny udanych przedsięwzięć – bo wszystkie odpowiedzi pochodzą z wnętrza i właśnie dlatego możliwe jest zakupienie terapii, coachingu czy doradztwa, które mają na celu nauczyć nas lepiej odczuwać siebie samego, bycia pozytywnym
i realizowania pełnego potencjału. Szereg
technologii samorozwoju przybrało zinstytucjonalizowaną formę i funkcjonuje w różnych społecznych kontekstach, takich jak okresowa ocena pracownicza czy kursy rozwoju osobistego, nie wspominając już o ogromnym rynku promującym samorozwój.
twoje wewnętrzne "ja" nie stanowi klucza do najważniejszych wyobrażeń o tym, jak powinieneś przeżyć swoje życie, ale samo jako takie jest pewną ideą, konstrukcją, wypracowaną w procesie historycznym przez kulturę, a tym samym okazuje się tworem bardziej zewnętrznym niż wewnętrznym.
książki nie działają! Powód, dla którego wydaje się setki poradników pomagających nam się zrealizować, rozwinąć i stać się „najlepszą wersją samych siebie”, jest taki, że nie przynoszą one żadnego szczególnego efektu.
Albo – pozostając przy metaforze uzależnienia – można stwierdzić, że podobnie jak w przypadku
narkomana, który musi zażywać coraz większą dawkę narkotyku, ponieważ jego działanie jest krótkotrwałe i szybko słabnie, także w przypadku literatury samopomocowej, nawet jeśli zaczniemy żyć ultrazdrowo, jeść w zgodzie ze swoją grupą krwi albo praktykować „uważne jedzenie”, natychmiast pojawi się coś nowego,
czego koniecznie będziemy musieli spróbować, ponieważ wyda nam się bardziej atrakcyjne. Zawsze pojawi się kolejna książka do kupienia, nowa koncepcja do sprawdzenia czy nieznany kurs do wypróbowania i w tym sensie przemysł samopomocowy odzwierciedla mentalność konsumpcyjną właściwą kulturze
przyspieszenia, gdzie produkty (także książki) obiecujące pomoc w odnalezieniu samego siebie, zamiast tego zaczynają postulować nieustanną zmianę samego siebie – ciągły i niekończący się postęp. Mamy tutaj do czynienia z jeszcze jednym wariantem tego, co wcześniej nazwałem „maszyną paradoksu”. Mówiąc ogólnie, poradniki są literaturą wyrywania do przodu, a nie zapuszczania korzeni: musimy pozostać sobą,
a jednocześnie nieustannie się zmieniać.