cytaty z książek autora "Fannie Flagg"
...przeszłam swoje, a za każdym razem bolało równie silnie jak poprzednio. Zdarzało się, że się zastanawiałam, dlaczego dobry Bóg dał mi tak ciężki krzyż do dźwigania - do tego stopnia, że myślałam, że nie wytrzymam już ani dnia dłużej. Ale Pan daje ci tylko tyle, ile możesz znieść - nie więcej... i mówi ci tak: Nie można zatrzymywać się nad smutkiem, to cię wpędzi w chorobę szybciej niż cokolwiek innego
Ona żyje na tym świecie, ale w nim nie przebywa.
To zabawne. Kiedy jesteś dzieckiem, myślisz, że nigdy nie umrzesz, ale kiedy tylko stuknie Ci dwudziestka, czas zaczyna pędzić jak ekspres do Memphis. Tak sobie myślę, że życie dopadnie każdego.
Nie mam czasu być nieszczęśliwa. Życie to świetna zabawa.
Jeżeli istnieje coś takiego jak szczęście całkowite, to jest nim świadomość, że jest się na właściwym miejscu.
Jestem jak ten pies, którego bito zbyt mocno i zbyt często. Już nie ufam żadnej ludzkiej istocie.
Kiedyś mieli takiego szopa pracza, którego nazwali Herbatnik. Całymi godzinami mogli patrzeć, jak usiłuje wyprać krakersa. Stawiali na podwórku małą patelnie z wodą, potem dawali mu krakersa, a on prał krakersa za krakersem i za każdym razem się dziwił, że herbatnik znika.Patrzył wtedy na swoje maleńkie łapki i był taki zdziwiony. Nie mógł zrozumieć co się dzieje z krakersem. Większość życia spędził na praniu krakersów. Prał tez ciasteczka, ale to już nie było takie śmieszne... Kiedyś wyprał nawet wafelek od loda.
Jakie to dziwne, często się zdarza, że spędza się z kimś dużo czasu i stopniowo, nawet nie wiadomo kiedy, człowiek zaczyna kochać tę osobę.
Problemem nie jest to, co wy jecie, tylko to, co was zżera.
Znała przecież to uczucie, w przeszłości nieraz ją ogarniało - znajoma melancholia, dręczące poczucie samotności i tęsknota za czymś, czego nigdy nie umiała nazwać.
Kiedyś była dziewicą, by jej nie wyzywano od puszczalskich i dziwek; wyszła za mąż, by jej nie wyzywano od starych panien; udawała orgazm, by jej nie wyzywano od oziębłych; urodziła dzieci, by jej nie wyzywano od bezpłodnych; nie została feministką, by jej nie wyzywano od dziwaczek nienawidzących mężczyzn; nigdy nie narzekała i nie podnosiła głosu, by jej nie wyzywano od zrzęd...
Życie przypomina jedną wielką przejażdżkę kolejką górską, z wszelkimi podskokami, zakrętami i obrotami, w górę i w dół przez całą drogę.
Słowo daję, nie mam pojęcia, do czego dzisiaj ludzie używają swoich mózgów. Wyobraź sobie tych chłopców: boją się jak cholera siedzieć koło czarnucha i jeść przy nim, a zjadają jajka, które wychodzą kurze prosto z tyłka.
Kiedyś kobiety z pewnością przejmą władzę nad światem. Mężczyznom zależy wyłącznie na wywoływaniu wojen i popisywaniu się jeden przed drugim. Zaczynam myśleć, że większość z nich nie wyrasta ponad poziom 12-latka. (...) Mężczyźni są jak rośliny - trzeba je bez przerwy ogławiać, bo inaczej wszystko pójdzie w nasienie. To smutny fakt, ale przekonałam się na własnej skórze. Mężczyzna bez pilnującej go kobiety traci cały swój polot...
Nie możemy cofnąć się w czasie i zmienić przeszłości. Możemy tylko postarać się, żeby teraźniejszość była jak najprzyjemniejsza.
...jestem za młoda, żeby być starą, i za stara, żeby być młodą.
Nie chciała się od nikogo uzależniać. Zawsze sama się troszczyła o siebie, nie chciała nikogo potrzebować, nie chciała, by ktoś potrzebował jej.
Teraz komicy prześcigają się w tym, który bardziej bluźnie. Nikt już w telewizji nie ma cienia klasy – nie może mieć, bo pożarliby go żywcem. Dzisiaj chodzi o to, żeby wszystkich wytaplać w rynsztoku. – Gdzie się podziali ludzie, którzy umieją się zachować jak damy i dżentelmeni? – spytała kotów, ale koty też nie miały pojęcia…
Najsłodsza mama - jedyna osoba na świecie, która kocha tak, jak nikt nigdy nie pokocha.
Choćby człowiek się bardzo starał, używał pochlebstw, siły, błagał, kopał czy prosił... świni i tak nic nie ruszy.
W całym wszechświecie nie ma dość mroku, by przyćmić światło świecy!
Nieważne, jak poplątane było jej życie - była dokładnie tą osobą, którą miała być, i żyła dokładnie tam, gdzie było jej miejsce.
Stale wypatrywała znaków od losu, które wskazałyby jej właściwą drogę, i bojąc się popełnienia błędu, nie robiła nic
Idgie uśmiechnęła się do niej i spojrzała na czyste, błękitne niebo, które odbijało się w jej oczach, i poczuła się tak szczęśliwa, jak każdy, kto się zakochał latem.
Najlepiej najszlachetniej przezywa życie taka osoba, po której odejściu do lepszego świata mówimy, że kiedy była wśród nas, przynosiła miłość, radość i pociechę wszędzie tam, gdzie się znalazła.
Nigdy nie brałam pod uwagę tego, że mogłabym nie wierzyć. Nigdy nie kwestionowałam swojej wiary. Myślę, że wiara jest jak matma: niektórzy od razu ją łapią, a inni strasznie się z nią męczą.
Zgoda, życie nie zawsze jest fajne i cudowne, ale co to za różnica, czy serwetki są poskładane jak trzeba, a stół należycie nakryty? Kogo to obchodzi?