cytaty z książki "Obłęd. Tom I: Tropiony i osaczony"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Szczęście nie jest rzeczą łatwą : trudno je znaleźć w sobie, ale nie sposób gdzie indziej
Ale oni tu nas muszą poubierać w swoje diagnozy, w całe to barachło. W te nalepki, które przywalą Ci na czole: "schizofrenia", "schizofrenia paranoidalna", "cyklofrenia" et cetera bomba, jeśliś mądry, możesz sobie gwizdać na to, ale jak się przestraszysz, to możesz być załatwiony na całe życie, bo dla niektórych biedaków to piętno wypalone żelazem, a nie tylko etykietka, którą możesz odkleić i rzucić do śmieci.
Łatwiej czytać w gwiazdach niż w ludziach, przyjacielu(...) Więc? Mów zwyczajnie.
- Nie chcę żyć- wykrztusiłem
- A to bardzo dobrze. To znakomicie. Dzięki temu zaczniesz żyć na nowo.
- Ale życie to trwoga! Mam dość.
- Życie to ty sam i wszystko, co cię spotka. Ty sam, początek i koniec, w tobie się wszystko zamyka
Widzisz, oni... zdrowi i normalni mają na nas spojrzenie, które ich trwale określa w przyrodzonej głupocie. I dlatego nikomu z nich nie powierzyłbym ani słowa z tego, co ci powiedziałem. Bo nawet najświatlejszy ze światłych po tamtej stronie rozumu wzruszy ramionami i powie: wariat. Och, jak to słówko im służy! Namolni przeżuwacze codzienności. I oto oni, ślepi na prawe i lewe oko, nas pouczają o kolorach! W tym zawiera się cały ich rozsądek, bo rozumu im nie odmawiam, mają go aż nadto. Tylko że rozum jest w szaleństwie, poznanie jest w szaleństwie i droga do prawdy wiedzie przez szaleństwo.
A wiesz, rozumiem różne rodzaje ambicji, ale ambicji, aby być niczym, zupełnie nie pojmuję...
Świat nie jest taki, jaki jest, wcale nie taki, jak się nam przedstawia, tylko taki, jak go kto widzi. Toteż ktoś, kto patrzy wciąż przez siedem łusek, nie jest w stanie nawet wyobrazić sobie, czym jest świat dla człowieka, któremu już żadna łuska widoku nie przesłania.
Zwariować, o czym świat wcale nie wie, to znaczy wniknąć w baśń, w rzeczywistą baśń życia, a to jest właśnie szczęście.
Jest tyle o życiu prawd, ile istnień ludzkich, każdy dorabia się prawdy swojej. Świadomość to nie zapalenie ślepej kiszki, które zawsze przebiega podobnie, nawet z powikłaniami... A jednak każdy psycholog, tak w gruncie rzeczy uważa, on się zna na człowieku, tak jak psychiatra na mózgu, o którym wie tyle, że mieści się pod czaszką i sporadycznie robią się na nim guzy. Ale psychiatra na to, czego nie wie, ma zawsze odpowiednią pigułkę. Masz przyjacielu, w oczach wielką ilość fenactilu. Albo innego oszałamiającego świństwa. Poczekaj, aż zmniejszą ci dawkę, wtedy pogadamy. Bo widzisz, trudno mówić o życiu, kiedy człowieka wpakują w chemiczny kaftan bezpieczeństwa
Kiedy patrzyłem na to wszystko, co się działo, byłem zdrowy, tylko świat wokół mnie był chory. I to chory nieuleczalnie.
Jutro, znów jutro i nic tylko jutro
Wciąż pełznie w ciasnym kręgu od dnia do dnia,
Każde zaś wczoraj wskazywało głupcom
Drogę do śmierci...
Rzeczywista to baśń, o jakiej nawet się nie śniło ponurym braciom Grimm ani matkom, ani piastunkom, ani nikomu prócz nas. My znamy esencję, kto zna esencję, ten zna całą tajemnicę, esencją i tajemnicą jest radość. Nagroda za postradanie zmysłów. Wspaniała nagroda. Żeby ją otrzymać, coś trzeba postradać. Przez czterdzieści wiosen patrzyłem tępym wzrokiem na świat, nic nie rozumiejąc. Stałem z z e w n ą t r z, gapiłem się jak inni. Czasem tylko bez powodu ogarniała mnie trwoga, że kiedyś zwariuję. Tak, trwoga zawsze kładzie się człowiekowi kłodą pod nogi, gdy jest bliski szczęścia. Pytanie, czy człowiek w ogóle może do niego dojść spętany ignorancją! Zwariować, o czym świat wcale nie wie, to znaczy wniknąć w baśń, w rzeczywistą baśń życia, a to jest właśnie szczęście.
A nam mózg się rozregulował... Tak mówicie, tak myślicie o nas. Ale to nie my, słowo daję, to nie my z domu obłąkanych, to wy jesteście ludźmi z innej planety. Ta sama matka ziemia inną krew nam dała, innym nakarmiła mlekiem. Po cichu powiem- coś więcej widzimy, coś więcej czujemy, coś więcej jesteśmy w stanie zrozumieć. I czegoś więcej staramy się domyślić. A jeśli już o przyziemność chodzi, to zliczcie, ile naszych obłędnych pomysłów zwyczajnie się skonkretyzowało i służy dzisiaj waszej wygodzie.
Wiem coś o tym: przeżyłem w niewiedzy czterdzieści lat! Przez te czterdzieści lat przyglądałem się światu przekonany, że wiele rozumiem – n i e r o z u m i e j ą c n i c. Pracowałem, kochałem się, podróżowałem, wściubiałem nos w swoje i nie swoje sprawy, chłonąłem życie, uwielbiałem życie. Pasja życia!, tak się to mówi. A cóż to może być za p a s j a ż y c i a, kiedy o życiu samym nie wie się nic? Już samo to słowo – pasja, przekabacone, dziś mówi o czymś na kształt namiętności, a niegdyś prawdziwie głosiło chwałę męki, cierpienia. W czterdzieści lat napatrzyłem się dość cierpień, nie w tym rzecz, każdy się napatrzył w naszych czasach. Rzecz w tym, że nigdy bym nie uwierzył. Tak, nigdy bym nie uwierzył, że moje czterdzieści lat życia to tylko przygrywka, nieświadomy trening do skoku w rzeczywisty wymiar istnienia, którego mógłbym nie poznać nigdy, jak osobnicy „zdrowi na umyśle”, i umrzeć jak oni w błogiej ignorancji. Biedni moi, krocie z was tak umrą. Ja wiem, że jesteście z tego powodu dumni i szczęśliwi. Bo wszystko się mieści w przyjętych wymiarach. A co się nie mieści, też się zmieści, jest przecie sposób na wszystko. Wie o tym każdy zdrów na umyśle. A nam mózg się rozregulował... Tak mówicie, tak myślicie o nas. Ale to nie my, słowo daję, to nie my z domu obłąkanych, to wy jesteście ludźmi z innej planety. Ta sama matka ziemia inną krew nam dała, innym nakarmiła mlekiem. Po cichu powiem – coś więcej widzimy, coś więcej czujemy, coś więcej jesteśmy w stanie zrozumieć. I czegoś więcej staramy się domyślić. A jeśli już o przyziemność chodzi, to zliczcie, ile naszych obłędnych pomysłów zwyczajnie się skonkretyzowało i służy dzisiaj waszej wygodzie. Zmuszony jestem użyć tego argumentu, bo wasza wyobraźnia mieści się w naparstku. Więc zostawcie nasz mózg w spokoju, albowiem nic o nim nie wiecie, Bóg mi świadkiem [...].
Bo czymże jest twoja dusza? Co ona warta? Toż to śmietnik przeżyć, śmietnik uczuć, śmietnik wyobrażeń i myśli, który spalę w czystym ogniu
Bo też nic nie jest straszne prócz braku miłości, strasznego jak samo nic
Ktokolwiek przeżył swoją własną śmierć, ocknie się z tego już innym człowiekiem. I być może to jedyna niewątpliwa korzyść z owego przeżycia, które nie każdemu się przydarza. No i chwała Bogu, bo nie godzi się czegoś takiego życzyć bliźniemu swemu.(...) Trzeba uczyć się kochać życie żyjąc, a nie poprzez doświadczenie śmierci.
Więc tak wygląda twoja samotność,pomyślałem. Mówisz do bliskiego człowieka z którym przeżyłeś w doli i niedoli dwadzieścia lat, a on cię nie rozumie, bo z całą świadomością, z rozmysłem i wyrachowaniem nie chce cię zrozumieć, aby nie dzielić z tobą twojej biedy, abyś był sam ze swoim lękiem, nędzą i rozpaczą
Cóż świat? Cóż jest świat? Gałązka uwiędłych nadziei
Życie to coś, czym trzeba się delektować, a nie pożerać je łapczywie jak głodny pies!
Kłopotem świata jest to, iż głupi są zbyt pewni siebie, a inteligentni zbyt pełni wątpliwości...
Otóż byłem sensualistą, moja namiętność życiowa polegała na tym, aby spróbować wszystkiego, co dozwolone i niedozwolone. Gustowałem nie tylko w trunkach, gustowałem w kobietach. W hazardzie pod niejedną postacią. Chociaż moją najtrwalszą miłością była żona, Helena. No i mój dom. Tak, mój dom i Mokotów. Stała marszruta przez łazienki i do radia. Usiłowałem żyć pełną piersią, ale mało komu to się udaje, więc i mnie się nie udało.
Cudzoziemcy, zanim się do nas wybiorą, powinni wiedzieć, że my wzajemną do siebie nienawiść rekompensujemy nieprzebraną miłością do nich, cudzoziemców; a miłość jest zawsze niebezpieczna...
Rzeczywistość to nie sztuka, powszednieje, choćby była makabrą.
Każdy jest Odysem na własną miarę. A ryzykować musi. Wciąż ryzykuje, odkrywając siebie i świat
I have seen the Bird od Paradise, she has spread herself before me, and I shall never be the same again...