rozwiń zwiń

Być albo nie być na ekranie. Shakespeare i kino

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
22.01.2022

Tysiąc sześćset czterdzieści sześć — jak podaje internetowa baza filmowa IMDb, w tylu filmach i serialach nazwisko Williama Shakespeare’a pojawia się w napisach końcowych.

Być albo nie być na ekranie. Shakespeare i kino

I bardzo możliwe, że do czasu publikacji tego tekstu dojdzie do tej listy kilka nowych pozycji, a zanim skończycie go czytać, jeszcze parę kolejnych. Oczywiście mowa nie tylko o mniej lub bardziej wiernych adaptacjach, bo znalazły się tu i luźne inspiracje, ale fakt faktem, że chyba niczyją twórczością nie żonglowano tak często i tak chętnie, na scenie i na filmowym planie.

Aktualnie na platformie streamingowej Apple TV + można oglądać kolejną wersję „Tragedii Makbeta”, wyreżyserowaną przez Joela Coena, który po raz pierwszy kręci bez swojego brata u boku. Niedawna premiera filmu, odwołującego się na poziomie języka wizualnego między innymi do dokonań niemieckiego ekspresjonizmu, jest znakomitą okazją do przypomnienia sobie o najciekawszych, najambitniejszych, najlepszych oraz najbardziej oryginalnych adaptacjach filmowych dzieł angielskiego dramaturga. A także i tych, które okazały się pięknymi klęskami.

Kolejność jest chronologiczna i umyślnie wybierałem po jednej adaptacji danej sztuki, co nie znaczy, że taki „Makbet” nie ma paru wybitnych adaptacji. Bo ma. Podobnie też mógłbym pewnie ułożyć podobną listę i oprzeć się na zaledwie dwóch, trzech nazwiskach, jako że Kenneth Branagh czy Orson Welles wielokrotnie przenosili Shakespeare’a na ekran. Postawiłem jednak na pewną różnorodność, chcąc pokazać, jak bardzo elastyczna jest twórczość stradfordczyka.

„Juliusz Cezar” (1953)

Nie jest to może najlepsza adaptacja Shakespeare’a, ale na pewno interesująca, chociażby z uwagi na to, że skupia bodaj wszystkie wady i zalety wysokobudżetowych produkcji z hollywoodzkiej Złotej Ery. Znany z zamiłowania do monumentalności, reżyser Joseph L. Mankiewicz nakręcił film może i demonstracyjnie koturnowy, ale zgodny z tekstem angielskiego dramaturga. No i kreacje Marlona Brando, Johna Gielguda i Jamesa Masona są niezapomniane.

„Tron we krwi” (1957)

Adaptacja tak odmienna od oryginału, a jednak zachowująca ducha „Makbeta”. Cesarz kina Akira Kurosawa przenosi intrygę do feudalnej Japonii, czerpiąc garściami zarówno z dzieła brytyjskiego dramaturga, jak i z tradycji rodzimego teatru no. Dodajmy, że arcydzieło japońskiego mistrza mogłoby być zaledwie jednym z kilku odczytań Shakespeare’a na tej liście, obok „Ran” i „Zły śpi spokojnie”, które czerpały z, odpowiednio, „Króla Leara” i „Hamleta”. I obie są godne obejrzenia.

„Falstaff” (1965)

Orson Welles, cudowne dziecko kina amerykańskiego, fascynował się dziełami angielskiego dramaturga i adaptował je kilkakrotnie. Lecz chyba najznakomitszą interpretacją Shakespeare’a w jego wykonaniu jest „Falstaff”, istna zbitka paru sztuk, której postacią centralną jest tytułowy rozpustnik. W tej roli wystąpił sam reżyser, a tematem filmu, jak mówił Welles, jest „zdrada ideału przyjaźni”. Wybitny twórca nazywał „Falstaffa” swoim najlepszym dokonaniem. A to coś znaczy.

„Król Lear” (1971)

Znakomita adaptacja Petera Brooka zadebiutowała na teatralnych deskach na początku lat sześćdziesiątych, z wybitną rolą tytułową Paula Scofielda. Na ekranie nie straciła absolutnie nic ze swojej mocy. Film, nakręcony gdzieś na duńskich pustkowiach, znakomicie oddaje stan ducha coraz bardziej osuwającego się ku szaleństwu króla. To dzieło nieprzyjemne, chłodne i raz po raz zadające silne, celne ciosy. Z oglądaniem chyba jednak lepiej poczekać na cieplejsze miesiące.

„Hamlet” (1996)

Nie mogło na tej liście zabraknąć Kennetha Branagha, który żyje Shakespeare’em. Choć jego adaptacja „Hamleta” może wydawać się cokolwiek tradycyjna, to zasługę na uwagę chociażby dlatego, że Branagh nie wyciął z tej sztuki ani jednego słowa. Stąd film trwa imponujące cztery godziny i pozwala zachwycić się dramatem na nowo, bo eksponuje się tutaj detale, które zwykle zostają przez kino pominięte. Co ciekawe, przy okazji filmu powstała również… gra na komputery.

„Romeo i Julia” (1996)

Czegokolwiek byśmy o nim nie myśleli, nie mogło tutaj tego filmu zabraknąć. Pełen barkowej przesady przebój Buza Luhrmanna to Shakespeare w wersji pop, bliski migotliwemu, głośnemu teledyskowi, który jednak nie odchodzi od oryginału tak daleko, jak mogłoby się wydawać. Nie sposób nie docenić śmiałości reżysera oraz jego niebywałego, tanecznego drygu do zremiksowania renesansowego dramatu z sacharydową wrażliwością lat dziewięćdziesiątych.

„Tytus Andronikus” (1999)

Awangardowa adaptacja Julie Taymor to twardy orzech do zgryzienia, lecz zachęcam chociaż spróbować stawić jej czoło. Taymor umiejscawia akcję jednej z wczesnych tragedii Shakespeare’a w miejscu wolnym od czasu, przez co, na przykład, nowoczesność spotyka się tu ze starożytnością na poziomie scenografii i kostiumu. Anthony Hopkins gra tutaj jedną z najlepszych ról w całej swojej karierze, lecz, być może, jedną z mniej znanych. Może już czas to zmienić.

„Zakochana złośnica”​​​​​​​​​​​​​​ (1999)

Szekspirowska sztuka przekuta na szkolną komedię romantyczną. Brzmi karkołomnie, ale jednak się… udało? Jest to, rzecz jasna, kwestia sporna, co kto lubi, lecz to film bystrzejszy, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. No i Heath Ledger i Julia Stiles są w rolach głównych niemalże doskonali. Tylko nie natnijcie się na serialowe przedłużenie tego filmu, bo nie ma ono z nim praktycznie niczego wspólnego. A tym bardziej z dziełem Shakespeare’a. Może poza imionami.

„Ona to on”​​​​​​​ (2006)

Tego się pewnie nie spodziewaliście. Całkiem słusznie, bo jest to film co najwyżej poprawny, ale dowodzi, jak plastycznym materiałem potrafią być sztuki Shakespeare’a. Ta młodzieżowa adaptacja komedii pomyłek „Wieczór trzech króli” sprawnie wykorzystuje fabułę pierwowzoru, bo bohaterka, również imieniem Viola, po rozwiązaniu dziewczęcej drużyny piłkarskiej, decyduje się udawać swojego brata bliźniaka, aby móc grać z facetami. Kto zna oryginał, ubawi się setnie.

„Koriolan” (2011)

Reżyserski debiut Ralpha Fiennesa przygniata co prawda ambicja jego twórcy, lecz ta próba naniesienia szekspirowskiej sztuki na realia konfliktu bałkańskiego zasługuje na uwagę chociażby ze względu na umiejętnie wygłoszony komentarz społeczno-polityczny. No i nikt wcześniej nie odważył się przenieść „Koriolana” na ekran. I pewnie nieprędko Hollywood się na podobny ruch zdecyduje, bo film Fiennesa zarobił grosze. A szkoda, bo ileż razy można kręcić „Makbeta”?

Jakie filmowego adaptacje Shakespeare’a cenicie sobie najbardziej?

Podzielcie się tym z nami w komentarzach.


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Czytalski 28.01.2022 10:55
Bibliotekarz

Z ekranizacji z DiCaprio najbardziej pamiętam pistolet z napisem "Szpada 9 mm" 😁

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Grzegorz 26.01.2022 11:51
Czytelnik

No i jeszcze "Król Lew": "Hamlet" w wersji dla dzieci (i nie tylko).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
namolny 25.01.2022 17:20
Czytelnik

Kenneth Branagh w mojej ocenie wielki popularyzator dzieł Szekspira :"Henryk V" 1989, "Wiele hałasu o nic" 1993, "Otello" 1995, "Hamlet" 1996, "William Shakespeare" (dokument) 2000, "Cała prawda o Szekspirze" 2018 .
W 100 procentach podzielam zadanie autora artykułu, adaptacyjne arcydzieła literatury Szekspira to Akira Kurosawa " Tron we krwi" i "Ran" ( "Ran" 20 nagród/16...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Paweł85x2 25.01.2022 14:38
Czytelnik

W szkole sławne już "analizy tekstu" skutecznie obrzydziły mi tego typu lekturę. Po latach w formie ciekawostki wracałem do niektórych utworów Sheakspeare'a, ale z filmowych adaptacji przypadła mi do gustu tylko ta z 1990 roku z Melem Gibsonem w roli Hamleta. Do reszty nie mogę się przekonać. Nawet "Makbeth" z Fassbenderem, chociaż miał piękne zdjęcia, to niszczył mnie tą...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Magda 22.01.2022 21:42
Czytelnik

Niedawno obejrzałam "Tragedię Makbeta" i podoba mi się ta teatralizacja w czarno-białej aranżacji. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
22.01.2022 11:14
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Bartek Czartoryski 22.01.2022 10:01
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post