„Bezsenność” Bregje Hofstede: w poszukiwaniu straconego snu

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
20.03.2023

Według szacunków ekspertów na problemy ze snem skarży się niemal połowa ludzi na świecie. Przewlekła bezsenność – czyli problem z zasypianiem, utrzymaniem ciągłości i dobrej jakości snu – dotyka zaś około piętnastu procent populacji. Bregje Hofstede w eseju „Bezsenność” opisuje swoje poszukiwania remedium na tę dolegliwość, zastanawia się, jakie są jej źródła i dlaczego ludzie, choć słuchają rad lekarzy czy terapeutów oraz zażywają przepisane medykamenty, nie mogą znaleźć upragnionego ukojenia.

„Bezsenność” Bregje Hofstede: w poszukiwaniu straconego snu Materiały Wydawnictwa

Biała Plama

Biała Plama to seria o „mniej znanych fragmentach otaczającej nas rzeczywistości”, należąca do wydawnictwa Linia. W jej ramach ukazują się książki poruszające między innymi tematykę autyzmu, reakcji naszego organizmu na stres, ekologii, mutyzmu czy relacji z własnym ciałem i zdrowia psychicznego – a teraz również bezsenności, problemu dręczącego tak wiele osób, mogącego prowadzić do poważnych zaburzeń i zdrowotnych konsekwencji. Bregje Hofstede, niderlandzka pisarka, dziennikarka i eseistka, współzałożycielka feministycznej platformy De Bovengrondse, badaniu bezsenności poświęciła długie lata, próbując poznać przyczyny swojego stanu i odzyskać upragniony sen, który „stał się zainteresowaniem, być może obsesją. To było tak, jakbym została porzucona przez ukochaną osobę, na której nigdy mi nie zależało – dopóki nie odszedł i nie mogłam bez tego żyć. I bez względu na to, jak uwodzicielsko gruchałam, on nie wracał”.

Aga Kutylak-Hapanowicz, której akwarela zdobi tę okładkę, zatytułowała ją „Szukanie snu”. I w rzeczy samej książka Bregje Hofstede, młodej holenderskiej pisarki i dziennikarki, jest właśnie o poszukiwaniu snu. Nie marzenia sennego, ale snu, który jest odwrotnością jawy, czyli stanu świadomego i celowego reagowania na bodźce zewnętrzne. W owym poszukiwaniu cierpiąca na bezsenność autorka niestrudzenie przemierza sterylne przestrzenie gabinetów terapeutycznych i instytutów naukowych. Rozwiązanie swojego problemu nieoczekiwanie znajduje w małej francuskiej wiosce.

Robert Pucek - tłumacz książki

Człowiekowi, który w nocy nie może zaznać odpoczynku, trudność sprawiają funkcjonowanie w społeczeństwie, wykonywanie obowiązków, logiczne myślenie. Staje się przygnębiony, traci chęć do życia. „Dobrze wiem, że smutek splata się z bezsennością. W okresach ciężkiej bezsenności wiele z tego, co widzę i myślę, jest szare i ponure”. W dodatku, jak zauważa Hofstede, zaburzenia snu „prawie zawsze idą ramię w ramię” z depresją. Chorujące na depresję osoby trudniej zasypiają i częściej się budzą, mają niewiele głębokich faz snu – a niektórzy z kolei zmagają się z nadmierną sennością. Sytuacja pogorszyła się znacznie podczas lockdownu – wiele osób sięgało wówczas po leki antydepresyjne i przeciwlękowe, a lekarze przepisali aż o dwanaście procent więcej tabletek nasennych niż przed pandemią. Stres i lęk odcisnęły swe piętno na społeczeństwie, a to czynniki wpływające niekorzystnie nie tylko na zdrowie psychiczne i fizyczne, ale też oczywiście na jakość snu. A pragnienie, by zaznać w nocy ukojenia, bywa tak stresujące, że w rezultacie nie można go zrealizować.

Z mojego doświadczenia wynika, że bezsenność sama się utrzymuje, zwłaszcza wtedy, gdy nie śpię z powodu lęku, że nie zasnę. To, co zaczyna się jako sensowna reakcja, wykoleja się i wpada w błędne koło;

pisze Hofstede.

W poszukiwaniu straconego snu

Jak przyznaje autorka, sen stał się jej obsesją. Upragnionego efektu nie dawały herbatki ziołowe ani tabletki, wizyty u dietetyków, psychologów, specjalistów zajmujących się leczeniem zaburzeń snu. Stosowanie się do kolejnych rad nieprzynoszących wyczekiwanych rezultatów powodowało frustrację: nie pomogło zażywanie ruchu w ciągu dnia, odstawienie kawy, niekorzystanie z telefonu przed snem. Co wtedy, co zrobić, kiedy wszystkie znane sposoby zawodzą? – pyta Hofstede. I po latach zna już odpowiedź. „A może zapomnieliśmy o tym, że sen i noc jest częścią czegoś większego. Że nie da się go wymusić, przywołać czy sprowokować tabletkami. Może potrzebne są zupełnie inne zmiany”. Nie chodzi wszak o to, by parzyć kolejne ziółka i łykać pastylki, lecz uczciwie spojrzeć na własne życie. To zaś może się okazać trudniejsze, niż nam się wydaje.

Miałam trzydzieści lat, a bałam się nadchodzącej nocy tak bardzo, jak nigdy nie bałam się w dzieciństwie. Szukałam czegoś, czego mogłabym się trzymać. Pigułki, proszki, zatyczki do uszu, herbatki na dobranoc, dobre nawyki. Każde z tych „rozwiązań” było promykiem nadziei, za którym podążałam, póki nie zgasł, po czym znów musiałam szukać czegoś innego.

Fragment książki

materiały promocyjne

W poszukiwaniu lekarstwa na bezsenność autorka sięgała również po literaturę fachową i zauważa, że rady, jakie można tam znaleźć, są z grubsza takie same. W artykule Harvard Medical School opublikowano listę, w której czytała dobrze już sobie znane instrukcje – o stosowaniu technik relaksacyjnych, rezygnacji z kofeiny i alkoholu, dbaniu o lepszą higienę snu, czyli, ogólnie rzecz ujmując, „zmianie stylu życia”. Jak zauważa Hofstede, te zbiory porad są niekompletne i skupiają się wokół czynników fizycznych – a rzadko mówią o nie mniej przecież istotnych czynnikach psychologicznych, na przykład takich właśnie jak przymus, by zasnąć. Podkreśla, że to właśnie zaburza całościowe spojrzenie na problem.

Tym bardziej że zupełnie pomija się jeszcze trzeci czynnik, związany z kontekstem, czyli „presją czasu, dochodami, otoczeniem, w którym żyjemy, i samotnością”. Dopiero gdy spojrzy się na te wszystkie czynniki razem, można zastosować się do rady, lecz o zmianie nie stylu, a po prostu życia. Osobą, która w poszukiwaniu snu zdecydowała się na radykalne kroki, był amerykański pisarz Henry David Thoreau – bezsenność sprawiła, że nie mógł tworzyć i stał się „chorym kłębkiem nerwów”. Tym, co mu pomogło, była przeprowadzka do cichej chatki, w której spędził dwa lata. Nie tylko udało mu się znów przesypiać noce, ale i napisał swoje najgłośniejsze dzieło: „Walden, czyli życie w lesie”.

Przewlekłe problemy ze snem często nie są wynikiem jego niewłaściwej higieny, a zatem nie można ich rozwiązać za pomocą zmiany wieczornych rytuałów lub nowego materaca. Złe noce są następstwem twojego dnia. A nawet więcej – świata, w którym ów dzień minął.

Fragment książki

Hofstede przytacza rozmowę z miejscowym leśniczym, z którym dyskutowała właśnie o dziele Thoreau: „Słuchając, jak opowiadałam o związkach między snem a samotnością, brakiem pieniędzy i czasu oraz wykorzenieniem, nagle zatrzymał się i podsumował: »A zatem, żeby spać, musisz być szczęśliwa«. Przez chwilę czułam się znokautowana. Czy potrzebowałam do tego aż książki? Ale potem pomyślałam, że tak, a to jest dobre podsumowanie”. Krytyczne przyjrzenie się swojemu życiu, przeanalizowanie go, może mieć zbawienne działanie nie tylko na sen, ale i przyszłość w ogóle. Bezsenność jest więc swego rodzaju „wezwaniem do działania”, sygnałem, że trzeba wprowadzić w życiu zmiany. Oczywiście Hofstede nie daje sobie monopolu na całą prawdę i zaznacza, że jej książka nie jest przepisem, lecz ilustracją. „Chcę tylko wskazywać kierunek myślenia w sytuacji, z której wydaje się, że nie ma wyjścia – sytuacji chronicznej bezsenności”, mówi. Bo przewlekłe problemy ze snem nie wynikają z niewłaściwych rytuałów czy kiepskiego materaca. „Złe noce są następstwem twojego dnia. A nawet więcej – świata, w którym ów dzień minął”.

O autorce

Bregje Hofstede (ur. 1988) niderlandzka dziennikarka i autorka książek. Jej debiutancka powieść De hemel boven Parijs (Niebo nad Paryżem) z 2014 roku była nominowana m.in. do nagrody Libris Literature Prize.

Książka „Bezsenność” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 20.03.2023 15:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post