Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kenneth G. Appold
1
7,2/10
Pisze książki: religia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
15 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Reformacja. Krótka historia. Kenneth G. Appold
7,2
Reformacja: jak to się wszystko zaczęło?
Nie jest to opracowanie, które wyczerpuje temat, zatem nie możemy oczekiwać zbyt wiele. Niemniej jednak otrzymujemy całkiem niezły zastrzyk wiedzy, więcej niż zakres podstawowy. Ze względu na skromną objętość, zamieszczono i tak zaskakująco dużo materiału. Wzmiankowano o ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej XVI wiecznej Europy. Za mankament poczytuję sobie słabe zaznaczenie biogramów postaci takich jak John Wycliffe i Jan Hus. Szkoda też, że amerykański historyk pomija wydarzenia rozgrywające się w naszym kraju, przecież ówczesna Rzeczpospolita była mozaiką narodowościową i wyznaniową. I krajem bez stosów. Dodam jednak, że w 1520 roku król Zygmunt Stary wydał edykt toruński, zakazujący przyjmowania nowej religii. Za niecałe sto lat wybuchnie wyniszczająca wojna (trwająca dłużej niż trzydzieści lat),początkowo o charakterze religijnym, angażująca znaczną część Europy. Wprowadzona zostanie żelazna zasada Cuius regio, eius religio.
XVI wiek to czas niekwestionowanego rozkwitu, ożywienia intelektualnego, potrzeby poprawy jakości życia duchowego. Całkiem niedawno wynaleziono druk, jeszcze znaczna część społeczeństwa była niepiśmienna, powoli zaczynało się to zmieniać. Autor wnioskuje: Gdy społeczeństwo przechodzi od kultury oralnej do kultury pisma, zmienia się również sposób myślenia ludzi, co manifestuje się m.in. większym zainteresowaniem i zdolnościami pojmowania abstrakcyjnych idei. W mig pojęto wagę słowa drukowanego, zaczęto dyskutować na temat nowych, kiełkujących myśli, prądów umysłowych. Rozprawiano o teologii, wierze, nie tylko wśród najlepiej wykształconych. Zakładano szkoły, postulowano edukację nie tylko chłopców, ale również dziewcząt, postępował rozwój uniwersytetów.
Badacz sygnalizuje o przyczynach, przebiegu i konsekwencjach reformacji. I wreszcie przywołuje sprawcę całego zamieszania, teologa Marcina Lutra (31 października 1517). Charakteryzuje 95 tez, lecz powiela powszechny błąd o umieszczeniu dokumentu na drzwiach kościoła w Wittenberdze, nie mamy wystarczających dowodów potwierdzających ten fakt. Zakonnik wzywał do dysput na temat istoty, znaczenia odpustów oraz potrzeby głębokiej reformy Kościoła. I słynna zasada Ad fontes (''powrót do źródeł). Odpowiedź Kościoła rzymsko-katolickiego była jednoznaczna: doktor teologii to heretyk, a jego nauki są szkodliwe.
Mam pewne zastrzeżenia co do rzetelności przedstawienia samego mnicha augustiańskiego, trąci mi hagiografią. Przystrojony w szaty nadludzkich możliwości i nieskończonej doskonałości. Zaistniałe wydarzenia były wypadkową wielu rozmaitych okoliczności, z którymi niemiecki reformator nie miał nic wspólnego. Pisze Appold nie tylko o Lutrze, ale też o Zwinglim i Kalwinie, dostajemy też skrótowy przegląd pism autora 95 tez.
Ogólnie uważam, że ''Reformacja. Krótka historia'' to bardzo dobra synteza dziejów ruchu religijno-politycznego, który narzucił nowy porządek XVI wiecznej Europie. Opisano w niej znane i mniej znane ugrupowania; wiedza w pigułce, szybka powtórka najważniejszych wydarzeń.
Reformacja. Krótka historia. Kenneth G. Appold
7,2
To nie jest tak, że w Kościele działo się źle i nagle pojawił się Marcin Luter jako reformator, który miał recepty na wszelkie bolączki trawiące Kościół katolicki. Nie było "złego Kościoła i dobrego Lutra".
Owszem, w Kościele nie działo się najlepiej ale - co jest kluczowe - Luter swoimi "95 tezami" nie chciał reformować Kościoła jako instytucji, nie chciał tworzyć nowej teologii a pragnął jedynie uzdrowić praktyki w Kościele. To bardzo istotna różnica aby poprawnie rozumieć Reformację.
Kiedy jednak Rzym odrzucił jego - jeśli można tak powiedzieć - "metody naprawcze" Luter zaczął tworzyć swoją teologię. Był zawistny i jeśli ktoś się z nim nie zgadzał, od razu traktowany był jako wróg. Odpowiedz Rzymu "NIE DLA REFORM KOŚCIOŁA" było dla Lutra "TAK DLA WOJNY Z RZYMEM i PAPIEŻEM". I rozpoczęło się negowanie katolicyzmu. Luter odrzucił Tradycje, stworzył swój kanon Biblii, negował sakramenty - wszystko rzekomo w oparciu o Pismo Święte, które traktował wybiórczo.
Każdy kolejny reformator szedł jeszcze dalej: Thomas Müntzer stworzył "chrześcijańską komunę" a Jan Kalwin chciał wręcz "zniewolić duszę chrześcijaństwem" poprzez podporządkowanie dosłownie każdego aspektu życia pod chrześcijaństwo - zakazał gry w kości i karty a tego kto chrzcił dziecko nadając mu imię nawiązujące do jakiejś świętej katolickiej postaci czekała śmierć.
Reformacja w gruncie rzeczy nie dała nic pozytywnego: wszędzie wybuchały spory, między samymi reformatorami nie było jedności przez co każdy kolejny uważał, że ma rację. Cierpiał Kościół. No może trochę zyskali na Reformacji książęta niemieccy (politycznie oczywiście). Natomiast dla Europy to było pęknięcie kulturowe. Nie było już jedności a pojawił się podział na katolicyzm i protestantyzm. Chaos jaki zapanował w sferze teologii zmusił Kościół do zwołania soboru trydenckiego, który lekko naprawił sytuację. Sobór przypomniał i zdefiniował prawdy katolickie, które negował Luter.
Reformacja zapoczątkowała pewien niebezpieczny kurs, widoczny także współcześnie: liberalna interpretacja Biblii. Dzisiaj mnożą się kościoły i wyznania określające się jako protestanckie a w skrajnej wersji określane jako "biblijne chrześcijaństwo". Pojawiła się masa pastorów, samozwańczych nauczycieli teologii, którzy jedynie przeczytali Biblię i to w ich przeczuciu daje im pozwolenie do nauki innych i zakładania kościołów. Nie mają oni ani święceń, ani wiedzy z zakresu biblistyki, o znajomości języka greckiego, aramejskiego czy hebrajskiego nie wspomnę. I co kościół to inna interpretacja Biblii. To powoduje potworny chaos i zamieszanie. To wszystko zapoczątkował Luter bo pokazał że "wystarczy przeczytać Biblię" i można zakładać nowy kościół, bo przecież poznało się prawdę ze Słowa Bożego.
Sama książka jest w porządku. Nie ma przechyleń w którąś ze stron, zachowuje obiektywizm. Mimo że książka nie wyczerpuje tematu (liczy zaledwie 220 stron) to warto poczytać aby wiedzieć jak było naprawdę. Tym bardziej, że dziś wszystko co dotyczy religii katolickiej jest mocno, mocno zakłamane. Żyjemy w czasach rewolucji więc uderza się w Kościół wszelkimi dostępnymi środkami i metodami posuwając się nawet do kłamstwa na Jego temat. Stąd tak ważne samemu szukać odpowiedzi na pytanie jak było naprawdę.