Uwięziona w bluszczu J. Lerman 6,7
ocenił(a) na 44 lata temu Miałam nadzieje na coś świeżego, ciekawego, ale niestety czuje że czegoś brakuje.
Mamy klasyczny podział - ON mroczny, władczy, arogancki. Ona niewinna, dobra, szara myszka, która nie wiadomo dlaczego oddziałowuje na mrocznego i dla której on chce się zmienić (brzmi trochę jak Grey, prawda?)
Niestety cała ta relacja jest mocno przesycona dominacją Marca nad Sophią na tyle, ze balansuje na krawędzi wykorzystywania swojej pozycji. Niejednokrotnie Marc wspomina, że odejdzie z akademii, na co Sophia mówi, że nie może tego zrobić studentom… to trąca nieco szantażem emocjonalnym i manipulacją. Nie mówiąc już o tym, że oczywiście w ich wspólnych sytuacjach to on o wszystkim decyduje, co ma zjeść na śniadanie, w co sie ubrać, dokąd jadą, co będa robić itd. Oczywiście wszystko to pod płaszczykiem wielkiej miłości, ale brakuje trochę wyczucia w tych sytuacjach.
Nie wiem jak inni, ale mnie draznią nieścisłości w historii. Powoduje, że historie się źle czyta:
- Na jednej stronie to Soph mówi Jen, że Marc grał już od dziecka, a zaledwie kilka stron później jest zdziwiona że grał tak młodo…..
- Na początku dnia, kiedy Marc pierwszy raz ją karze w archiwum ma na sobie legginsy, ale potem w ciągu dnia jeansy….
- Swoją drogą Sophia jest bardzo orgazmiczna, bo wystarczy że Marc popchnie ją kilka razy a ona już szczytuje….
- Pierwszy raz sex analny on postanawia uskutecznić w teatrze, bez żadnego przygotowania, ot tak, po prostu zadziera sukienkę i się wpycha???
- Kolejny raz kiedy wpycha jej do tyłka wibrator sam zajmując się drugą częścią. Ludzie, przecież dziewczyna nie ma dużego doświadczenia, takie akcje wymagają przygotowania!!