"Zwierciadlana zagadka" była dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Znałem ja wcześniej z artykułów i słuchowiska, jednak to nie to samo przeczytać książkę samemu. Dopiero książka objawia pełnię pomysłu autorki. Bardzo żałuję, że Deotyma nie zyskała sławy właśnie tą książką. Jest ona dowodem na wielką erudycję i bogactwo ducha tej kobiety. Dowodzi również, że kobity mogły pisać książki pod koniec XIX wieku i nie było z tym takiego problemu jak nam się próbuje wmówić. Sam życiorys Jadwigi Łuszczewskiej jest niezwykle interesujący, jej działalności i poglądy. Jestem nią oczarowany.
"Zagadka" należy do literatury "niesamowitej", będącej prekursorką fantastyki. Z uwagi na pojawienie się niezwykłego wynalazku technicznego oraz wielu kwestii naukowych, ewidentnie jest to dawna fantastyka naukowa... tak zresztą nazywa się seria w ramach której ją wydano. To nie tylko pomysł machiny czytającej z odbicia (nie tylko luster) ale dywagacje o postrzeganiu, o świetle, pokazują jak lotny umysł miała Łuszczewska, że nie ograniczał się jedynie do "cnót niewieścich". Tę książkę napisał "Lem w spódnicy" swoich czasów. Poważnie, nie przesadzam.
Oczywiście język jest dość archaiczny, ale ma to swój niepowtarzalny smaczek. Kidy czytałem o Hallucinim, miałem przed oczami sceny z filmu "Gabinet Doktora Caligari". O, nawet nazwiska brzmią podobnie z włoska. Mamy wątek obyczajowy i zależności trudny mistrz - uczeń. Narracja jest głównie monologiem, opowiadaniem, czo czasami może męczyć i nudzić. Ale są fragmenty, których nie da się przespać. Obok technologii i nauki mamy też zabobony... a może po prostu metanaukę np. wiara w istnienie dżettatury (złego spojrzenia). Ostatecznie Deotyma tak prowadzi narrację, że do czytelnika należy ostateczny osąd i interpretacja opowiedzianych wydarzeń. Co jest prawdą a co li szaleństwem?
Doskonała książka, niesłusznie zapomniana.
Wydana w 1879 roku książka należąca do gatunku science fiction udowadnia, że Deotyma była wizjonerką i mistyczką. Powieść ukazuje opłakane skutki niekontrolowanego korzystania z wysokich technologii. Główny bohater jest bowiem ... filmomaniakiem!
Pozwolę sobie na przytoczenie cytatu, który opisuje doniosłość wynalazku opartego na lustrzanych odbiciach, przy czem zaznaczam, że tematyka dzieła i treść poniższego cytatu nie mają nic wspólnego z mojemi poglądami, a mogły być wynikiem zastosowania wobec naszej heroiny wysoko wyspecjalizowanych metod śledczych (z uwzględnieniem hipnozy świetlnej) wdrożonych przez stosowną instytucję (działania prewencyjne- następstwo zrywu narodowego oraz głębokiej przyjaźni między podejrzaną, a Eugenią Wolff): "Pyszne to rzeczy, ale i zastraszające- odezwałam się z rodzajem trwogi. Taka wieczna kontrola byłaby może istotnie zdrową dla moralności publicznej, ale dla spokoju domowego...no...to zupełnie, jakbyśmy mieszkali w szklanych domach.(...)A toż by nie zostało kąta na świecie, gdzie by można się schować przed okiem uczonych."