Najnowsze artykuły
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
- ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dave Wolverton
Znany jako: David Farland
26
5,7/10
Urodzony: 01.05.1957
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
807 przeczytało książki autora
430 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Władcy siódmego roju
Dave Wolverton
Cykl: Złota Królowa (tom 3)
6,7 z 9 ocen
27 czytelników 1 opinia
1998
Opowieści z kantyny Mos Eisley
Barbara Hambly, Dave Wolverton
6,7 z 158 ocen
353 czytelników 14 opinii
1997
Najnowsze opinie o książkach autora
Uczeń Jedi: Narodziny Mocy Dave Wolverton
5,8
Książka "Narodziny Mocy", to pierwszy tom serii "Uczeń Jedi" autorstwa Dave'a Wolvertona, skierowanej do młodszych fanów uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jej akcja umiejscowiona została w roku 44 BBY. Książka przedstawia pierwsze wspólne przygody Obi-Wana Kenobiego i Qui-Gona Jinna.
Dave Wolverton - amerykański autor, redaktor i instruktor warsztatów i grup pisarskich, lepiej znany pod pseudonimem David Farland. Pisze w kilku gatunkach, ale najbardziej znany jest z utworów science fiction. Jego książki z serii "Runelords" trafiły na listę bestsellerów New York Timesa. W 1987 roku wygrał konkurs Writers of the Future, był też nominowany do nagród Nebula i Hugo. Mieszka w stanie George w Utah z żoną i pięciorgiem dzieci.
Dwunastoletni Obi-Wan Kenobi bardzo chce zostać rycerzem Jedi. W ciągu lat spędzonych w świątyni Jedi poznał siłę miecza świetlnego i tajniki Mocy. Ale nie potrafi panować nad własnym gniewem i strachem. Z tego powodu mistrz Qui-Gon Jinn nie chce go na swego ucznia.
Niebawem Obi-Wan po raz pierwszy stanie twarzą w twarz z prawdziwym złem. Musi stawić czoło wrogom, a także mrocznej stronie samego siebie. Dopiero wtedy będzie mógł rozpocząć szkolenie Jedi.
Książka "Narodziny Mocy" to jedyna część serii "Uczeń Jedi", której autorem jest Dave Wolverton. I nie ma się czemu dziwić. To najsłabsza opowieść o poczynaniach Qui-Gon Jinna i Obi-Wana Kenobiego, a zapewne też jedna z najgorszych książek z uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Dwunastoletni Obi-Wan Kenobi obawia się, że nigdy nie się zostanie rycerzem Jedi. Niebawem nadejdzie dzień, w którym będzie musiał opuścić Świątynię Jedi na Coruscant . Jeżeli do tego czasu nie zjedna sobie przychylności jednego z Mistrzów Jedi, jego los zostanie przesądzony. Zostanie odesłany na planetę Bandomeer, gdzie spędzi resztę życia jako jeden z pracowników Korpusów Rolniczych. Całą swoja nadzieję Obi-Wan Kenobi podziela w Mistrzu Qui-Gon Jinnie. Mężczyzna jednak dostrzega w chłopcu dużo złości, przez co odmawia jego nauczania. Na dodatek dzień opuszczenia przez młodzieńca Świątyni Jedi zostaje niespodziewanie przyspieszony. Chłopak nie mając innej możliwości, udaje się na Bandomeer, gdzie ma rozpocząć pracę. Wraz z nim na planetę leci Qui-Gon Jinn. Mężczyźnie zostaje powierzona misja. Nie ma ona nic wspólnego z niedoszłym padawanem, dlatego Qui-Gon Jinn ma do chłopaka chłodny stosunek. Chłopak nie zna świata poza Świątynią Jedi, dlatego niezwłocznie wpada w tarapaty. Pomoc Qui-Gon Jinna jest dla niego niezbędna. W trakcie ich wspólnej podróży chłopak będzie miał wiele okazji na odwdzięczenie mu się za okazane wsparcie. Możliwe, że jego ścieżka jako ucznia Jedi, wcale jeszcze nie została przed nim zatarta.
Podróż Qui-Gon Jinna i Obi-Wana Kenobiego wcale nie zakańcza się na planecie Bandomeer, a na nieznanej planecie, prawdopodobnie osadzonej nieopodal Bandomeer. Planecie będącej domem dla prymitywnego i niebezpiecznego zwierzęcia zwanego Pterosmokiem.
Nie bez powodu "Narodziny Mocy", pierwsza część serii "Uczeń Jedi" autorstwa Dave'a Wolvertona, została już na początku tego tekstu nazwana najgorszą z książek należących do uniwersum Gwiezdnych Wojen. Odliczanie błędów, jakie autor popełnił, tworząc swoje dzieło, rozpoczyna się już na pierwszej stronie, a zakańcza dopiero na ostatniej. Na jego niekorzyść przemawia także fakt, że powieść jest skierowana raczej do młodszego grona odbiorców. I takim oto sposobem z omawianej powieści odbiorca dowiaduje się, że członkowie Zakonu Jedi bardzo przedmiotowo traktowali swoich podopiecznych. Jeżeli któremuś nie udawało się przypochlebić sobie przychylności któregoś z nich, postanawiano pozbyć się takiego delikwenta. Co ciekawe, nie odbiera mu się świetlnego miecza. Uzbrojonego, podszkolonego, ale nie znającego świata, odsyłano na obcą planetę. Szczególnie odpowiednie są takie, na których panuje niewolnictwo, a także mało sprzyjające warunki naturalne. Pisarz ma też ciekawe podejście do samego oręża Jedi. Na kartach jego książki, uczeń Jedi może zbudować miecz o barwie ostrza, którą posługują się zaledwie Sithowie. Cóż, nie takie uniwersum Gwiezdnych Wojen pokazał nam w swoich ekranizacjach George Lucas. Takich odstępstw od pierwowzoru w omawianej książce jest naprawdę wiele. Jeżeli jednak pisarz nie potrafił zadbać o takie błahostki, to sądzicie, że udało mu się przynajmniej w niewielkim stopniu oddać bohaterów? Jasne, że nie. Potraficie sobie wyobrazić obojętnego na los młodego Obi-Wana Kenobiego, Qui-Gon Jinna? Mało przekonująca wizja. Tak samo trudno postrzegać Obi-Wana Kenobiego cierpiącego na brak pewności siebie. Jednakże właśnie takie rozwiązania postanowił zastosować autor powieści, tworząc w ten sposób bohaterów kompletnie odmiennych od postaci, które znane nam są z filmów. Nie mniej charakterystyczni są bohaterowie poboczni. Co prawda pisarz postanowił umieścić na kartach swojego dzieła przedstawicieli takich ras, jak Huttowie, Whiphidowie i Arconowie, jednocześnie uzupełniając naszą wiedzę o nich, a przynajmniej próbując. W przypadku, jeśli nasza wiedza nie przekracza informacji, jakimi podzielił się z nami George Lucas za sprawą swoich ekranizacji, trudno jest zrozumieć, o jakich konkretnie postaciach pisze twórca książki. Wszakże, jak to nierzadko w pozycjach dla młodszego grona odbiorców ma miejsce, ilość opisów została zmniejszona do koniecznego minimum. W przypadku tak urozmaiconego uniwersum, jakim są Gwiezdne Wojny, nie powinno mieć to miejsca.
Następne części przygód Obi-Wana Kenobiego i Qui-Gon Jinna, napisane są przez Jude Watson, której sposób pisania prezentuje się znacznie lepiej.
Klątwa Nilu Dave Wolverton
4,6
Oglądałam wszystkie części "Mumii", choć nie lubię horrorów. Nie wiedziałam nawet, że na podstawie scenariusza drugiej części, powstała seria książek "Kroniki Mumii". Dowiedziałam się jakieś 2-3 dni temu od mojej przyjaciółko-kuzynki, która od razu pożyczyła mi część 2 i 3, bo pierwszej nie miała, więc będę czytać nieco od tyłu. A jak już od tyłu, to po całości, zatem wczoraj w drodze z Verden do Berlina, przeczytałam część 3.
Akcja zaczyna się w starożytności, gdy świątynia Ozyrysa w Kairze zostaje zbezczeszczona przez złego czarownika, który postanowił zdobyć amulet thet, który ma nieograniczoną moc. I oczywiście mu się od razu udało, wparowała straż z najwyższym kapłanem na czele, zaczęła się sieczka, ogniste nietoperze latały, a czarownik godzony oszczepem rzucił klątwę na amulet, aby po śmierci jego dusza znalazła się w środku. Kapłan pozbył się theta, wrzucając go do Nilu. I jakieś 5 tysięcy lat później, 12 letni Alex O'Connell zostaje wrzucony do owej rzeki przez arabskich złoczyńców, którzy na zlecenie pewnego Niemca, mają go zabić. Dookoła oczywiście pływają krokodyle i jest niebezpiecznie. Chłopak nurkuje i na dnie znajduje wcześniej wspomniany medalion. Czarownik w środku stał się dżinem i miał spełnić jego 3 życzenia. Oczywiście, Alex o niczym nie wiedział i wszystko wyszło w praniu. Skończyło się w szpitalu, gdzie odwiedzili go najlepsi przyjaciele- Matt i Rachel. Dalej było coraz ciekawiej. Generalnie, to książka nie była jakaś szczególnie porywająca, ale nie była też nudna. Taka króciutka (bo niespełna stustronna) przygodówka. Od zawsze fascynuje mnie starożytny Egipt, więc chętnie zagłębiam się we wszelkie książki, w których występuje. Początek był dość kiepski, dialogi pospolite, ale jakoś w połowie zaczęło się rozkręcać.
Lektura przyjemna, na jeden wieczór lub krótką podróż. Raczej nie dla kogoś, kto chce się przekonać do książek przygodowych. No, chyba, że jest to młody czytelnik, który dopiero zaczyna przygodę z książkami tego typu. W innych przypadkach, może nie zachwycić. Może zanudzić, ale też się podobać. Oceniłabym raczej jako przeciętną. Chętnie przeczytam pozostałe części, jako przerywnik między fantastyką, a kryminałami. Czyli mam nadzieję, że 2 część jeszcze w tym roku. Oby była tak samo fajna jak pierwsza, albo najlepiej lepsza. Choć rewelacji się nie spodziewam.