cytaty z książek autora "Aleksandra Boćkowska"
....kobieta musi być dwa razy lepsza niż mężczyzna, by uznano ją za przynajmniej w połowie tak dobrą. To boli.
Z przestrzeganiem zasad Slow Food jest trochę jak z byciem świętym. Niewielu się to udaje, ale dobrze jest dążyć.
- Pyta pani o luksus. Wtedy tak nie myśleliśmy, ale ten duży krąg podobnie myślących znajomych, z którymi można było ciekawie porozmawiać, to na pewno był luksus - mówi Antoni Potocki.
Całkowite niehandlowanie traktowane jest na morzu jak niepicie na lądzie: kto nie sprzedaje ten donosi.
Jeśli wiemy, co chcemy robić i na jakie kompromisy pójść, a na jakie nie, łatwiej o konsekwencję.
Dzisiaj luksusem jest dostęp do najdroższego i najrzadszego. W PRL luksusem był dostęp do czegokolwiek.
Jeśli odstawać od rzeczywistości, to w sensie smętnym.
- W tych rozliczeniach nie chodziło o prawdę, tylko o rozgrywkę - mówi Jerzy Eisler. - Proszę zauważyć, że ludzie z nowej ekipy, choćby Jaruzelski, Kania, Olszowski, byli też w poprzedniej. A jednak rozliczeń uniknęli.
O ile opowieści o znajomej ekspedientce, która odkładała mięso albo odrzuty z eksportu, mogą mieć nostalgiczną aurę, o tyle już o kolegach z bezpieki, którzy dostarczali kartki na paliwo, mało kto chce dzisiaj mówić. Dużo milej jest pamiętać czarno-biały świat, w którym po jednej stronie byliśmy my, a po drugiej oni. Milej z pewnością niż uzmysłowić sobie, że być może po obu stronach byliśmy my.
On, syn - jak wówczas mówiono - spekulanta, przyjaźni się też na przykład z synem zastępcy prokuratora generalnego. Z Kępy. Czasem dobierają kogoś z miasta, z alei Przyjaciół, Szucha czy Chopina, bo zainteresowania i pieniądze łagodzą podziały.
Luksus to nie tylko wolność myślenia, ale też wolność od siermięgi.
Przecież wystarczy, że ja kiwnę palcem i ty nie będziesz tu dyrektorem.
Wszyscy nam zazdrościli, bo ojcowie przywozili to czy tamto. Ale oni mieli ojca i matkę na miejscu, a myśmy byli na wpół osieroceni. Dżinsy to nie życie.
No bo dżinsy przeważnie były.
- Jeśli człowiek nie doświadczy wolności, przyjmuje zastany świat jako normalny. Trzeba doświadczyć wolności w rozmowie, myśleniu, lekturze, żeby dostrzec ograniczenia - mówi. (Róża Thun/przypisek).
Przykład Piły i Śliwińskiego pokazuje, na czym polegał luksus gierkowskiej PRL. Byli oczywiście wojewodowie, a zwłaszcza sekretarze otaczający się większym zbytkiem, hojniej rozdający talony i bawiący się z większym rozmachem, jednak zazwyczaj polegało to właśnie na tym.
Na zeszytach ze złotym grzbietem, w których notowano nazwiska tych, co zasłużyli na awans albo talon.
Na ściąganiu inwestycji z pominięciem procedur. Nierzadko, to prawda, na oliwieniu zamków w szufladach w taki sposób, by materiały budowlane z planowanego osiedla trafiały na budowę domu działacza.
Na tych wszystkich telefonach do brata i decyzjach podejmowanych przy lufie - strzelby w tym przypadku, w innych wódki.
Na wybieraniu butów, zanim trafiły do sklepu.
Na posiadaniu władzy i dostępie do dóbr.
Józef Tejchma w 1973 roku: "Najważniejsze rzeczy w naszym systemie można załatwić tylko przez władzę, przy jej posiadaniu".
Każde stanowisko w naturalny sposób daje pewne imperium.