cytaty z książek autora "Rachel Caine"
(..) życie to podróż, tylko że ktoś nawalił i zgubił mapę.
-To on?- spytał tata.- To przez niego wpadłaś w te kłopoty? -To nie ja- powiedział Shane.- Ja tylko tak wyglądam.
Teraz się spiesz - powiedział Shane. - Martwić się będziesz później. - Idealne motto dla Morganville
-Wolałem kiedy byłaś nieśmiałą dziewczynką. Co się z tobą porobiło? -Mieszkam z wami. -No tak.
Teraz skoncentruj się na przetrwaniu, popłaczesz sobie później.
-Krzyże?
-Zdecydowanie.
-Dlaczego? -Bo to podłe, pozbawione duszy, krwiopijcze demony? -To tak samo jak mój nauczyciel wuefu w szóstej klasie podstawówki,a krzyża się nie bał.
... dobra definicja miłości: potrzebować kogoś nawet wtedy, gdy dostanie się już to, czego się chciało.
Życie to ból moje dziecko.
- Musisz zawołać „debeściak”, jeśli chcesz siedzieć obok kierowcy.
- Ale nikogo innego tu…
- Ja tylko ci mówię, przyzwyczaj się do tej myśli, bo gdyby tu był Shane, już by sobie zaklepał miejsce, a ty siedziałabyś z tyłu.
- Hm… - Claire pomyślała, że to głupie, ale spróbowała: - Debeściak?
- Jeszcze to poćwicz. Tu się trzeba śpieszyć z palcem na spuście.
-Michael? Tobie nic nie jest? -Jasne, że nie. To Shane ma problemy. Nie ja.
Nie Michaelowi nic nie dolegało. Zabity, rozczłonkowany, pochowany, odrodzony... Dzień jak co dzień.
- Claire ?
-Tak ?
-Dźgnełaś wampira ołówkiem 2B...
-Nie sprawdzalam grafitu...
-Cholera- Shane splunął z niesmakiem.- Nie umiem uderzyć dziewczyny. Masz, Claire. Ty ją walnij.- Rzucił jej kij.
-Cholera Claire. Uprzedzaj faceta, zanim znów postnowisz wykonać pad na twarz na podłogę. Miałbym szansę zachować się jak bohater i się złapać.
Morley się zaśmiał:
- Próbujesz ze mnie zrobić Amelie.
- Boże uchowaj! W kiecce wyglądałbyś fatalnie.
Z pierwszego piętra doszedł ich jakiś łomot, a potem wyraźny, chociaż stłumiony chichot.
Mniej więcej stamtąd, gdzie był pokój Eve.
- Hej! - wrzasnął Shane. - Przyciszcie ścieżkę dźwiękową tego pornosa! My się tu
próbujemy skoncentrować!
-Zabiję go- wymamrotała , po czym zamknęła z trzaskiem dzwi do łazienki , zasuneła zamek i odkręciła prysznic , wpatrując się w amarantowe odbicie . - Zamknę go w solarium .Wywiozę na pustynię kabrioletem ze złożonym dachem. Myrnin już jesteś grzanką . Przypaloną grzanką .
(...)- Idealnie do ciebie pasuje. - Eve westchneła uszczęśliwiona i zaczeła skakać w swoich nowiutkich butach z czarnej lakierowanej skóry z czerwonymi czaszkami -Musisz
ją wziąć. I nosić. Wierz mi, Shane oszaleje. Wyglądasz tak groźnie!
-Shane już oszalał - zaśmiała się Clarie - Widziałaś go w alejce z koszukami? Myślałam, że się rozpłacze. Tyle sarkastycznych powiedzonek i tak mało dni w tygodniu, aby je nosić.(...)
Cały trzęsę się w moich klapkach
-Chyba potrzebna nam będą nowe drzwi. -Moim zdaniem przyda się ban cała Castorama. -A czy tutaj w Castoramie sprzedają drewniane kołki?- spytała Claire.
Świat nie jest sprawiedliwy ani dobry i twoja silna wola nie jest w stanie tego zmienić.
-Tak, kanapki wymagają nie lada umiejętności. Może zacznę wykładać w szkole.
-A więc, Michael- zagaiła mama skubiąc swoje chili.- Czym się zajmujesz? Nawiedzaniem domu, w którym umarł, pomyślała Claire i przygryzła wargę.
(...)- Masz jakiś pomysł? - spytał Oliver.
- Chwilowo nie. - Myrnin znów wzruszył ramionami, ale po chwili zrzucił maskę z twarzy, bo zobaczył coś za szybą limuzyny i rozpromienił się jak trzylatek na widok nowej zabawki - O randy, całodobowa knajpa drive thru! Umarłbym za cheeseburgera. Czy wy nie kochacie tych czasów ?
- Skup się kretynie - warknął Oliver. (...)
Przypuszczała, że pleśń w lodówce stworzyła już cywilizację tak zaawansowaną, że wynalazła już koło.
Znajdz jeszcze jeden ołówek i przyszpil tego - odezwał sie Michael .
- Zdajesz sobie sprawę jak to dziwnie przmi , prawda ? - zapytał Shane . - Nieważne . Ołówek 2B nadchodzi .
Dlaczego mam wrażenie że piszemy klasówkę ?
-No i?- spytał Shane po paru sekundach. - Co ty na to? -To...-przełknęła z trudem.- To po łacinie. -No i? Co tam jest napisane? -Ja nie znam łaciny -Żartujesz chyba. Myślałem, że każdy geniusz zna łacinę. Czy to nie jest międzynarodowy język jajogłowych?
-(...)Przyszła w sprawie pokoju.
-I najpierw ją pobiłaś, żeby sprawdzić, czy jest dość odporna?
- A ugryź się chłoptasiu od chilli!
-Nie zwracaj uwagi na Eve- powiedział Shane.- Ona nie cierpi pracować w ciągu dnia. Boi się, że się opali.
- Cześć, słodziutka. – powiedziała Eve i oparła się na barze aby uśmiechnąć się do Claire. –
Poranki są trudne.
- To nie jest poranek. – powiedziała Claire prosto w twarz. Eve zrobiła tragiczną minę.
- Poprawka, popołudnia są trudne. Poranki są czystym złem z dna piekieł
Słyszałam, że cierpienie jest dobre dla duszy.