Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej Zaorski
2
7,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, satyra
Urodzony: 17.12.1942Zmarły: 31.10.2021
Andrzej Adam Zaorski - polski aktor i kabareciarz.
Przyszedł na świat na Lubelszczyźnie, w małym miasteczku Piaski, gdzie połowę ludności stanowili Żydzi.
Jego ojcem był Tadeusz Zaorski (1917-1993),późniejszy podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki, zaś bratem Janusz Zaorski (ur. 1947),znany później reżyser kina moralnego niepokoju.
Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Aktor znany m.in. z filmów "Marysia i Napoleon" (reż. Leonard Buczkowski, 1966),"Raj na ziemi" (reż. Zbigniew Kuźmiński, 1970) i "Piłkarski poker" (reż. Janusz Zaorski, 1988) ale przede wszystkim z seriali, takich jak: "Lalka" (reż. Ryszard Ber, 1977),młodzieżowy "Nasze podwórko" (reż. Stanisław Loth, 1980) czy "Panny i wdowy" (reż. Janusz Zaorski, 1991).
W latach 70. XX w. uczestniczył w produkcjach cyklicznych programów telewizyjnych (m.in. "Gallux Show", "Studio Gama") oraz radiowych ("60 minut na godzinę").
Współtwórca (z Marciniem Wolskim i Jerzym Kryszakiem) cieszącego się ogromną popularnością widzów programu "Polskie zoo".
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Dwukrotnie żonaty: 1. Maria Tomaszewska (do 1967, jej śmierć); 2. Ewa Strzelecka (17.03.1969-31.10.2021, jego śmierć),3 córki: bliźniaczki Jolanta i Aleksandra oraz Anna.
Przyszedł na świat na Lubelszczyźnie, w małym miasteczku Piaski, gdzie połowę ludności stanowili Żydzi.
Jego ojcem był Tadeusz Zaorski (1917-1993),późniejszy podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki, zaś bratem Janusz Zaorski (ur. 1947),znany później reżyser kina moralnego niepokoju.
Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Aktor znany m.in. z filmów "Marysia i Napoleon" (reż. Leonard Buczkowski, 1966),"Raj na ziemi" (reż. Zbigniew Kuźmiński, 1970) i "Piłkarski poker" (reż. Janusz Zaorski, 1988) ale przede wszystkim z seriali, takich jak: "Lalka" (reż. Ryszard Ber, 1977),młodzieżowy "Nasze podwórko" (reż. Stanisław Loth, 1980) czy "Panny i wdowy" (reż. Janusz Zaorski, 1991).
W latach 70. XX w. uczestniczył w produkcjach cyklicznych programów telewizyjnych (m.in. "Gallux Show", "Studio Gama") oraz radiowych ("60 minut na godzinę").
Współtwórca (z Marciniem Wolskim i Jerzym Kryszakiem) cieszącego się ogromną popularnością widzów programu "Polskie zoo".
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Dwukrotnie żonaty: 1. Maria Tomaszewska (do 1967, jej śmierć); 2. Ewa Strzelecka (17.03.1969-31.10.2021, jego śmierć),3 córki: bliźniaczki Jolanta i Aleksandra oraz Anna.
7,0/10średnia ocena książek autora
117 przeczytało książki autora
119 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ręka, noga, mózg na ścianie
Andrzej Zaorski, Katarzyna Ciesielska
6,5 z 48 ocen
90 czytelników 12 opinii
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
Ręka, noga, mózg na ścianie Andrzej Zaorski
6,5
Dobrze by było, gdyby książka ta stała się obowiązkową szkolną lekturą w nauczaniu historii okresu PRL-u, bo w formie „lekkiej, łatwej i przyjemnej”, poprzez liczne anegdoty, autor przedstawia realia życia w tym „najweselszym baraku” w obozie Krajów Demokracji Ludowej. O prawdziwości jego przekazu świadczę, jako równy wiekiem warszawiak, systematycznie chodzący na wagary do kin „Przyjażń” i „Młoda Gwardia”, mieszczących się w Pałacu Kultury, jak i uczęszczający na rózne zajęcia w mieszczącym się tam Pałacu Młodzieży. Zaorski - do kółka dramatycznego, a ja na szkolenie drużynowych harcerskich, próby orkiestry dętej i oczywiście, na, jedyny z prawdziwego zdarzenia, basen. /dwa pozostałe – na AWF-ie i przy Konopnickiej nie mogły z nim konkurować/. Podobnie jak jego zachwycił mnie tam przycisk do spuszczania wody, czemu daje wyraz na str.17 „Reszki”:
„Moją wyobrażnię poruszył srebrzysty guzik w ścianie ubikacji - szczyt radzieckiej techniki i automatyzacji - po którego naciśnięciu uruchamiała się spłuczka. Ciekawskiego i wszędobylskiego chłopca zainteresowały drzwiczki w ścianie toalety. Po ich sforsowaniu za pomocą scyzorkyka, znalazłem sie na zapleczu kabin. Tam wyjaśniła sie tajemnica bajkowych guzików. Otóż, do każdego z nich był przyczepiony z tyłu, za ścianą, kawał chamskiego drutu, zwisający z prozaicznego, żeliwnego rezerwuaru. W ten sposób pierwszy raz zetknąłem się z efektem „fasady”, typowym dla realnego socjalizmu”.
I słusznie pisze o „fasadowości”, bo był to jeden z objawów powszechnego zakłamania, które doprowadziło do „socrealizmu” we wszystkich gałęziach życia. Pisarze pisali „słuszne” książki, malarze tworzyli „słuszne” obrazy, Wajda i inni reżyserowali „produkcyjniaki”, politycy wygłaszali „słuszne” przemówienia, miliony członków partii stosowało formę „towarzyszu”, by poza godzinami „urzędowymi” razem pić wódkę, słuchać „Wolnej Europy” i śmiać się z ostatnich dinosaurów, którzy uparcie dalej wierzyli w idee marksitowsko-leninowskie.
A takim dinosaurem był ojciec Andrzeja i jego młodszego brata Janusza, /tak, tego reżysera/ - Tadeusz, jedenaste dziecko w biednej rodzinie chłopskiej, który w II RP zaznał nędzy, a w Polsce Ludowej stał się beneficjentem „awansu społecznego” i doszedł do stanowiska wiceministra Kultury. Zamieszkanie wśród dygnitarzy na górnym Mokotowie owocowało „odpowiednimi” kolegami już w szkole podstawowej, którzy stali się najefektywniejszymi prześmiewcami działań własnych rodziców.
Schizofreniczne rozdwojenie jażni, a może lepiej - współistnienie sprzecznych rzeczywistości w PRL-u, doprowadzało do paradoksalnych wydarzeń, z ktorych jedno opisał „Zaor” na str.28 „Orła”:
„....około marca 68, pisaliśmy z moim kolegą, Krzysztofem Wierzbickim zwanym „Dziubem”, scenariusz filmowy Potrzebna była maszyna do pisania, wziąłem wiec służbową ojca. Dziub, który dobrze pisał na maszynie, zabrał ją do domu. Jego młodsza siostra, Kojka, przepisala na niej jakieś ulotki, które zostały póżniej rozrzucone w czasie demonstracji na uniwersytecie. Nazajutrz przeprowadzono u nich rewizję i zarekwirowano maszynę, na której jak wół „stało”: Ministerstwo Kultury nr... Moj ojciec ucieszył się, jakby mu ktoś w kieszeń narobił”. Byłoby śmiesznie, lecz nie jest, bo Kojka wyleciała ze studiów i przesiedziała ponad pół roku w więzieniu.
Andrzej nigdy nie ukrywał korzyści płynących z ministerialnego stanowiska ojca. Sam podaje na str 95 „Reszki”: „..jako synek wiceministra także korzystałem z części tych udogodnień Nawet dwa razy otrzymałem przydział na samochód!...”, lecz na swój aktorski i reżyserski sukces uczciwie sam zapracował, realizując swoje dziecięce marzenia.
Ta świetnie napisana książka była terapią po udarze mózgu i okazała sie skuteczna, czego świadectwem jest własnoręcznie napisana dedykacja na egzemplarzu przesłanym mnie przez wspomnianego „Dziuba”: „Wojtkowi „Gołebiowi” z przyjacielskim pozdrowieniem Andrzej Zaorski. Milanówek, grudzien 2007”.
Muszę na koniec podkreślić, że niezrównaną, wszechstronną sympatią Andrzej się cieszy, dzięki swojej delikatnosci i kulturze osobistej, której świadectwem jest omawiana książka.
Ręka, noga, mózg na ścianie Andrzej Zaorski
6,5
Od zawsze, gdy tylko losy życiowe zaprowadzą nad „przepaść życia”, determinuje to ludzi do pewnego rozrachunku ze sobą samym, a to najlepiej osiągnąć poprzez analizę swojej przeszłości. Gdzie się aktualnie jest, a gdzie być się chciało. Andrzej Zaorski będąc po poważnym udarze, tracąc kontrolę nad większą częścią swojego ciała, postanowił zrobić wyprawę „w studnię swojej przeszłości”. Myślę, że każdy człowiek w podobnej sytuacji poddaje się takiej retrospekcji. W tym jednak wypadku mamy do czynienia ze znanym swego czasu aktorem i artystą kabaretowym, który ma do tego specyficzny talent, aby na wesoło przedstawić historię swojego życia, którego większa cześć przypadła na mniej lub bardziej szare lata PRL-u. Bardzo doceniam fakt, że Andrzej Zaorski bez ogródek mówi o tym, że miał szczęście urodzić się w rodzinie komunistycznego dygnitarza (w swoim czasie w randze wice ministra),więc jak by nie było jego rodzina należała do nomenklatury. Gdy wychowywał się w powojennej, dźwiganą siłą odbudowy Warszawie, mieszkał na specjalnym osiedlu sąsiadującym bezpośrednio z domami pracowników Urzędu Bezpieczeństwa. Dzieci ubeków czuły lub były tak wychowywane, aby okazywać wyższość swoim rówieśnikom, nawet tym z wierchuszki partyjnej, co owocowało podwórkowymi wojami na kamienie. Przez całą książkę Zaorski bez krępacji wspomina jak w niejednej sytuacji posiłkował się „parasolem” swojego taty i jak chętnie korzystał z przywilejów jakie z tego płynęły. Szczerość oraz ludzka postawa tego wyznania powodują, że czytelnik ma sympatię do bystrego, a zarazem nieszkodliwego chłopaka. Całe stronice autor poświecą przeżyciom i aferkom swojego dzieciństwa, które są bardzo typowe dla tamtych czasów, jednak humor i niekonwencjonalne podejście powodują, że czyta się je z uśmiechem na twarzy. Bardziej jednak interesował mnie późniejszy okres życia Zaorskiego, gdy był aktorem i etatowym pracownikiem Telewizji Polskiej. Ciekawie opowiada o „nocno-trunkowym” życiu polskiej elity aktorskiej w Warszawie z lat 70-tych i po części z lat 80-tych. Bardzo podobały mi się wspominki aktora na temat jego kontaktów z Mariuszem Dmochowskim. Aktorem, który jako jedyny w historii polskiego kina ma absolutny monopol na odgrywanie postaci króla Jana III Sobieskiego, choć dla mnie na zawsze zostanie prezesem Kmitą z filmu „Piłkarski Poker”. Mariusz Dmochowski to był mężczyzna słusznej postury ze słynną w Polsce tuszą. Gdy aktorzy razem jechali pociągiem na przedstawienie do innego miasta, Dmochowski samodzielnie opróżnił litrową butelkę wódki, aby następnie na teatralnej scenie bez problemu odegrać dwugodzinny spektakl, tyle że, jak wspomina Zaorski, nieco wolniej 😉. Gdy się tak głęboko zastanowiłem z jakich ról filmowych pamiętam Andrzeja Zaorskiego to do głowy przyszedł mi głownie film Westerplatte 1967r. oraz jak przez mgłę telewizyjny kabaret polityczny „Polskie zoo”. Generalnie książka jest bardzo pogodna I zabawna, a także jest cennym źródłem informacji na temat warunków życia codziennego w PRL-u a także szmaczków dotyczących życiorysów znanych aktorów tego okresu. Na jesienną chandrę będzie to książka akuratna.