Bardzo przyzwoity kryminal hiszpanskiego debiutanta. Atmosfera sennego,morskiego miasteczka zostala fajnie zbudowana,czulam klimat wioski rybackiej,choc dochodzenie inspektora Leo w roli glownej posuwalo sie bardzo wolno to lekture czytalam z wielka przyjemnoscia. Nie ma w niej dluzyzn czy watkow zapychajacych stronice.
Nic specjalnego. Jakoś nie mogłam głównego bohatera polubić, introwertyk, samotnik, arogant. Podobnie jak jego ojciec, który prowadził księgę głupków, i co jakiś czas dzwonił do syna z zapytaniem, o faceta z przeszłości, gdyż chęć go wpisać do swojej księgi. Pomysł w zasadzie ciekawy, dla ludzi, którzy nie potrafią się zmierzyć z głupotą ludzką. Ciekawe tło samobójstwa, świat kutrów, łodzi, hermetycznego świata rybaków. Lecz nie do końca wykorzystany potencjał, lub moje oczekiwania po prostu się rozmyły...A może po moich ulubionych kryminałach skandynawskich, hiszpański kryminał nie jest w stanie mnie zachwycić. Może potrzebuje oswojenia.