Satyajit Ray

Pierwszy raz przyszło mi czytać fantastykę powstałą w Indiach. Nie jest to fantastyka wyjątkowa czy nazbyt błyskotliwa. Jest całkiem przyjemną i lekką, z indyjskim kolorytem. Zbudowana na całkiem prostym schemacie genialnego uczonego, który z ograniczonych zasobów potrafi tworzyć cuda zadziwiające świat. Czytając czułem, że autor łagodzi sobie nieco kompleksy biednych Indii, przedstawiając zachodnich naukowców (oczywiście nie wszystkich) jako zdradliwych, chętnych przywłaszczenia sobie sławy oraz próżnych. Nasz profesor jest za to skromny a wręcz prostolinijny. Ale wciąż genialny. Nie brakuje również kolorowych typów. Jest zabawny wujek z sąsiedztwa, tak dobrze znany z kina bollywoodzkiego. Przyjemni było doświadczyć Indii w nowy sposób, przez fantastykę. Książkę w Polsce wydała Nasza Księgarnia, co mogłoby sugerować, że docelowym odbiorca są dzieci. Bynajmniej nie jest to książka dla dzieci, chociaż mogą ją czytać, mimo wątków kryminalnych. Najbardziej urzekł mnie siankolot, widoczny na okładce (tak tak, okładka nawiązuje do jednej z podróży profesora). W naszych uszach to brzmi bardzo zabawnie... i z sianem nie ma nic wspólnego :) Podsumowując jest to fajna książeczka, raczej dla miłośników gatunku, o dużej odporności na naiwności.