Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Pace
1
6,8/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
262 przeczytało książki autora
89 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Batman: Zagłada Gotham Mike Mignola
6,8
Odnoszę wrażenie, że jakiejkolwiek strony nie wskaże umowny kompas popkultury, tam znaleźć można Lovecrafta i jego „przedwieczną menażerię”. Gry, filmy, komiksy, literatura – Cthulhu stał się maskotką fandomu. Jako fanowi pisarstwa Amerykanina nijak mi taki stan rzeczy nie wadzi, ale potrafię też dostrzec, że te gościnne występy Przedwiecznych często są tylko magnesem na geeków, którzy łykną wszystko, co choćby tylko wspomina o ich ulubionych mrocznych bóstwach. Jednym z tytułów, który korzysta ze spuścizny HPL-a, jest „Zagłada Gotham”, ale akurat w tym przypadku można śmiało powiedzieć, że Mike Mignola czerpał z tego źródła jeszcze zanim stało się to modne.
Jest rok 1928. Właśnie mija dwadzieścia lat odkąd Bruce Wayne zniknął z Gotham City. Młodzieniec opuścił miasto, które odebrało mu rodziców, nikt nie wie jednak, że spadkobierca wielkiej fortuny uciekł także przed głosem zwiastującym zagładę metropolii. Teraz Bruce powraca, a tuż za nim kroczy przedwieczna groza, która chce zawładnąć nie tylko Gotham, ale i całym światem.
Gdzie na mapie tytułów z Batmanem w roli głównej plasuje się „Zagłada Gotham”? To przedstawiciel tak zwanych „elseworldów”, czyli opowieści umiejscowionych gdzieś obok głównej linii wydarzeń. Innymi słowy – są to komiksy, których twórcy mogą zupełnie nie przejmować się kanonem i popuścić wodze fantazji. Taki manewr ma bardzo wiele zalet, a największą z nich jest, przynajmniej w mojej opinii, możliwość zaprezentowania znanej postaci w niecodziennych okolicznościach i kreatywnej zabawy czy to wizerunkiem, czy ikonicznymi scenami. Nie inaczej dzieje się w „Zagładzie Gotham”, na kartach której Mike Mignola zmiksował elementy historii Batmana z „Mitologią Cthulhu”.
Kiedy na arenie wydarzeń danego dzieła popkultury pojawiają się Przedwieczni i gdy mamy do czynienia z tytułem pisanym na poważnie, czytelnik oczekuje kosmicznej grozy i nienazwanych okropieństw spoza otchłani czasu oraz specyficznego, ale doskonale rozpoznawalnego przez fanów, klimatu zagrożenia. Na tym polu „Zagłada Gotham” sprawdza się całkiem przyzwoicie, choć nie wygląda to do końca tak, jak bym się tego spodziewał. Przede wszystkim Mignola operuje bardziej na pojęciach „niepokój” i „klimat” aniżeli „groza” i „strach”. Nad całością unosi się też intrygujący, „weirdowski” zapaszek – jak się okazuje, do horroru inspirowanego Lovercaftem bardzo dobrze pasują niektóre elementy komiksów o Nietoperzu. Motyw rezurekcji Ra’s al Ghula czy też wygląd Oswalda Cobblepota – to idealnie harmonizuje z konwencją i robi klimat, dzięki któremu przy niektórych scenach można poczuć na plecach lekki dreszczyk.
Autorowi udało się w ciekawy sposób wkomponować znanych z kart różnych „Batmanów” bohaterów i złoczyńców (czasami są to dłuższe występy, czasami ograniczają się do króciutkich cameo). Co istotne, w zasadzie każda z tych postaci ma tu jakiś cel, nie jest wprowadzona kompletnie bezzasadnie. Przy lekturze „Zagłady Gotham” fani powinni się doskonale bawić wyłapując zarówno nawiązania do twórczości Lovercafta, jak i odnotowując kolejne modyfikacje i wariacje na temat postaci z Bat-uniwersum. Można się przyczepić tylko do nieco zbyt pospiesznej, odrobinę chaotycznej końcówki. Nie jest to jednak wada, która mogłaby znacząco wpłynąć na moje pozytywne postrzeganie tego komiksu.
Początkowo myślałem, że ilustracje są autorstwa Mike’a Mignoli – styl Troya Nixeya jest w kilku miejscach łudząco podobny do tego, jak rysuje autor „Hellboya”. Te prace początkowo sprawiają wrażenie nieco pokracznych – postaci potrafią być powykrzywiane i zdeformowane – musiała minąć chwila, zanim się do tego przyzwyczaiłem, ostatecznie jednak można powiedzieć, że warstwa graficzna pasuje do scenariusza, dobrze wizualizując brud nękanego przez przedwieczną grozę Gotham City.
Połączenie świata Batmana z panteonem Przedwiecznych okazało się całkiem interesujące. Mike Mignola i Richard Pace zaprezentowali nam sprawnie napisany komiks, który idealnie sprawdza się jako stanowiąca odskocznię od regularnych przygód Mrocznego Rycerza ciekawostka, a także hołd dla ponadczasowej klasyki literackiej grozy. I choć nie jest to album, który wszedłby do mojego „Top 10” historii o Nietoperzu, to na pewno warto go poznać.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2023/07/batman-zagada-gotham-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid02aLRj7ZwbPFLCndMp9cpAtPxZbSEVzgwhhr3ixn7fSVmoqbpbMUhwkb1vYKvzeHtUl
Batman: Zagłada Gotham Mike Mignola
6,8
PopKulturowy Kociołek:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-batman-zaglada-gotham/
Akcja komiksu przenosi nas do roku 1928. Na zimnych, bezkresnych i bezludnych połaciach Antarktydy pojawia się Bruce Wayne (wraz z załogą statku, którym dowodzi). Ich zadaniem jest odnalezienie zaginionej ekspedycji profesora Cobblepota. Z badawczej wyprawy powrócił bowiem tylko on i nikt nie wie, co stało się z jego towarzyszami. Szybko okazuje się, że są oni martwi. Wyjątkiem jest August Grendon, który pogrążony w czystym szaleństwie skuwa lód skrywający coś przerażającego. Bruce szybko i wybuchowo rozwiązuje ten problem, wracając po długiej wyprawie do Gotham. Powrót w rodzinne strony nie oznacza jednak dla niego spokoju i odpoczynku. Zwłoki znalezione w jego rezydencji stają się bowiem początkiem nowej niebezpiecznej sprawy. Zaczyna on podążać śladami pewnej przeklętej książki, walcząc zarówno z potworami, jak i własnymi słabościami i wewnętrznymi demonami.
Mignola wrzuca nas więc tutaj w alternatywną rzeczywistość miasta Gotham i jego zamaskowanego obrońcy. Album zaskakuje tu nie tylko pod względem niezłego połączenia motywów superbohaterskich z elementami Lovecraftowskiego horroru. Uwagę fanów uniwersum najbardziej przykuwa fakt kwestionowania przez scenarzystę pewnej przyjętej przeszłości tego bohatera i jego rodziny. Zaprezentowana tutaj historia jest tak naprawdę początkiem istnienia tej postaci. Konfrontacja z siłami nadprzyrodzonymi staje się bowiem dla Wayne’a bodźcem do zostania Batmanem i walki w celu obronienia swojego miasta (wszystko to w retro otoczce lat 20.).
Dla purystów taki pomysł na historię będzie oczywiście nie do przyjęcia. Jeśli jednak nie stroni się od wszelkich rodzajów crossoverów i chce się zobaczyć Batmana w trochę innej otoczce, to album naprawdę potrafi zaciekawić.
Fabuła jest dosyć gęsta, czasem też nie zawsze do końca jasna. Na pewno jednak potrafi mocno zaangażować czytelnika. Przewracając kolejne strony komiksu, zachwycamy się nie tylko mocnym i mrocznym klimatem, ale również świetnym wykorzystaniem znanych nam postaci. Pojawiają się tutaj bowiem znani z uniwersum bohaterowie, jedni w swoich bardziej klasycznych rolach inni zaś w mocno odmienionej formie. Wiążą się z tym niestety pewne niedociągnięcia albumu. Bohaterów jak na dosyć krótką historię jest jak na mój gust trochę za dużo. Do tego jeszcze dochodzą liczne retrospekcje i mieszanie się wątków. Momentami prowadzi to do kompletnie niepotrzebnego fabularnego chaosu....