Damien Simonis

Z przewodnikami Lonely Planet miałem już wcześniej styczność, ale pierwszy raz korzystałem z edycji "miejskiej', w której opisane są najciekawsze turystycznie metropolie - nie tylko europejskie. Ten dotyczy stolicy Katalonii - pełnej radości Barcelony. Na wstępie dodam jeszcze, iż przewodnik został wydany w listopadzie 2010 r., a 'przetestowany' na szlaku w terminie 06 - 13 marca 2011 r. Tyle faktografii - pora przejść do recenzji. Wydanie zawiera obszerny wstęp dotyczący historii miasta i regionu z uwzględnieniem trendów w sztuce (literatura, muzyka) . Następnie znajduje się sekcja, którą Lonely Planet najbardziej w mojej ocenie zapunktowała, a w której zabytki i ciekawe miejsca zostały uszeregowane dzielnicami - co pozwala łatwo zaplanować zwiedzanie bez zbędnego przemieszczania się po mieście. Wisienką na torcie jest również skrótowa, ale przejrzysta tabela z trzema najciekawszymi propozycjami z zakresu zabytków, muzeów, klubów, restauracji i sklepów dla każdej z dzielnic, co do minimum ogranicza czas wertowania, dla tych którzy nie są skłonni czytać ciekawych omówień. Niezależnie od powyższego, dla każdej z dzielnic autor przewodnika proponuje "trasę alternatywną" dla najważniejszych punktów wycieczkowych, np. szlakiem pysznych przekąsek. Ja skusiłem się na podróż do rodzinnej miejscowości Salvadora Dalego, do odbycia której wszystkich zachęcam (chociażby dla porównania hiszpańskich kolei regionalnych z polskimi). Odrębne obszerne części poświęcono zakupom, życiu nocnemu czy restauracjom. Kolejnym mocnym atutem jest sekcja "wycieczki", w której przedstawiono różnorodne propozycje jednodniowych wypadów poza stolicę Katalonii - znajdzie się tam coś dla każdego - od wycieczek do centrum imprezowo - plażowego, po spokojne przechadzki po regionie winnic. Niestety, publikacja ma też swoje wady. Przede wszystkim odstępuje czasami od koronnej idei przewodników Lonely Planet - to jest podróżowania dostępnego dla każdego, przy ograniczonych kosztach. Zdecydowanie za dużo miejsca poświęcone zostało drogim i bardzo drogim restauracjom, czy wyszukanym klubom oraz sklepom, w porównaniu z propozycjami z "niższej", co nie znaczy gorszej półki. A z własnego doświadczenia wiem, że takie istnieją! Również, mimo stosunkowo nieodległej od daty publikacji podróży, część informacji zdążyła się już zdezaktualizować (zwłaszcza dotycząca cen biletów wstępu). Pozostałe informacje (najbliższa stacja metra, czy przystanek autobusu, godziny otwarcia, zniżki) są jak najbardziej aktualne i bardzo kompleksowe. Podsumowując, przewodnik mimo swoich wad, zdecydowanie bije na głowę każdą z pozycji oferowanych w naszym ojczystym języku, jak również należy do ścisłej czołówki anglojęzycznej. Gorąco polecam wszystkim Podróżnikom! A i jeszcze krótka uwaga dla przyszłych Traperów. W Warszawie, przewodniki Lonely Planet dostępne są w Traffic Club, jednak jeśli nie goni Was czas bardziej opłaca się skorzystać z niezmiernie atrakcyjnych promocji na oficjalnej stronie wydawcy. Szerokiej drogi!