Irańska pisarka i tłumaczka z chińskiego na perski. Urodziła się w Teheranie, ale jej rodzina pochodziła z Szirazu.
Absolwentka Uniwersytetu Teherańskiego (socjologia) i paryskiej Sorbony (sinologia).
Jej pierwsza książka ukazała się jeszcze za czasów panowania szacha Persji, Mohammada Rezy Pahlawiego. Pisarkę wtrącono wówczas na kilka miesięcy do więzienia.
Ale po obaleniu monarchii nie było wcale lepiej - Shahmush Parsipur spędziła w więzieniach około 5 lat życia.
W 1992 opuściła na stałe Iran.
Jej książka zatytułowana "Zanan Bedun-e Mardan" ("Kobiety bez mężczyzn") posłużyła Shirin Neshat i Shojy Azariemu za scenariusz do nakręcenia filmu pod tym samym tytułem.
W październiku 2012 roku odwiedziła Polskę (Kraków, Warszawa).
Wybrane książki pisarki: "Sag va zemestan-e boland" (1976),"Zanan bedun-e mardan" (1990, polskie wydanie: "Kobiety bez mężczyzn", Wydawnictwo Claroscuro, 2010),"Majerahaye sadeh va kuchake ruhe derakht" (1999),"Bar bale bad neshastan" (2002).
Mąż: Nasser Taghvai (rozwód),1 syn.http://www.shahrnushparsipur.com/
Wokół tej książki w Iranie rozpętała się prawdziwa burza. Już sam tytuł brzmi kontrowersyjnie i jest nie do zaakceptowania dla świata islamu. Tuż po wydaniu w 1989 r zamknięto wydawnictwo, w którym powieść się ukazała, a wydawca został aresztowany. Autorka trafiła do więzienia, a książkę wpisano do rejestru pozycji zakazanych. Nasuwa się zatem pytanie czy powieść jest utworem krytykującym islam?
Przeczytałem i powiem, że Shahrnush Parsipur w ogóle nie odnosi się do islamu, czy religii. Niemniej jednak porusza ona tematy, o których w porewolucyjnym Iranie się nie dyskutuje publicznie. Sama książka jest napisana niemalże poetycko z zachowaniem symboli i konwencją. Historia pięciu kobiet pochodzących z różnych środowisk z bagażem odmiennych doświadczeń sięga roku 1953. W książce panuje atmosfera magii, która sprawiła, że zostałem wciągnięty w życie tych kobiet. Widziałem głęboką przemianę prostytutki Zarrinkolah, która od początku jest przeciwieństwem pozostałych kobiet. Dowiedziałem się jak ważna dla rodziny jest cnota niezamężnych kobiet. I to, że jej utrata przed zamążpójściem ściąga na całą rodzinę hańbę. Pięknie pisze autorka o sekretach kobiecej duszy i umysłu podczas ich przebywania w cudownym ogrodzie Karadż. Ten pobyt w ogrodzie jest tymczasowym azylem, schronieniem od męskiej dominacji. Jest miejscem bez mężczyzn nie licząc dobrego ogrodnika. Patrząc na całą opowieść dopatrzyłem się smutnej historii o poszukiwaniu samego siebie, o człowieczeństwu i chęci przetrwania mając w pamięci słowa Araba Amira Chana „Dom jest dla kobiet, świat zewnętrzny należy do mężczyzn”
Myślę, że warto sięgnąć po „Kobiety bez mężczyzn”, (tym bardziej, że jest to powieść króciutka licząca zaledwie 144 str.) ukazująca przypadkowe przecież spotkanie pięciu kobiet, które zostaną na długo w mojej pamięci. Irańska powieściopisarka za swój utwór po wyjściu z więzienia musiała opuścić swój kraj. Do dzisiaj książka nie jest w Iranie dostępna dlatego warto zaznajomić się z tą dość ciekawą pozycją.
Obawiam się, że nie za bardzo zrozumiałem tę książkę, nie tak, jak powinienem. I nie chodzi tu o to, że autorka pisze o jakichś trudnych i niezrozumiałych rzeczach. Wręcz przeciwnie. Chodzi tu o coś innego a mianowicie o różnice kulturowe jakie dzielą mnie, czytelnika z Polski a autorkę pochodzącą z Iranu. Owszem, kraj ten mnie fascynuje ale ciągle za mało o nim wiem, Shahrnush Parsipur opisuje bowiem tak obce mi zwyczaje, tradycje, obrzędy i zachowania jakie panują w społeczeństwie irańskim. Było to dla mnie na swój sposób „egzotyczne” bo było tak odmienne od tego co znam i w czym żyję ja.
To bardzo ciekawa powieść. Historia pięciu zupełnie różnych kobiet, których ścieżki w pewnym momencie przecinają się. Poznajemy ich historie, ich życia a jednocześnie obserwujemy interakcje do jakich dochodzi między nimi. Autorka opisuje tygiel pięciu różnych charakterów a jednocześnie całą historię zanurza w elementy realizmu magicznego, wątków nadprzyrodzonych, chwilami dusznego klimatu pełnego dziwnej symboliki, niedopowiedzeń, niedomówień.
Nie przeczę, że „Kobiety bez mężczyzn” było ciekawym doświadczeniem bo było. Szkoda tylko, że nie zawsze rozumiałem kontekst. Mimo wszystko nie żałuję lektury.