cytaty z książek autora "Robert J. Sawyer"
- Nie rozumiem, jaki sens w ogóle żyć, skoro i tak wszystko jest z góry ustalone?
- A jaki sens w czytaniu książki, której koniec został już napisany?
Problemy dwóch maluczkich ludzi naprawdę nic nie znaczą wobec całego, zwariowanego świata.
Dni za łatwo mijają, nie zawsze się zauważa, że życie stoi w miejscu, nie rozwija się, nie staje się spełnieniem marzeń.
Według kreacjonistów naukowcy nie wiedzą, o czym mówią i mają rację, bo w połowie przypadków nie wiemy. Za szybko kłapiemy dziobami, za wszelką cenę chcąc wszystkich prześcignąć i zdobyć uznanie.
Przestańcie przesyłać mi maile z wiadomością, że w 2030 roku będę prezydentem, zapychacie mi tylko skrzynkę. Wiem, że będę prezydentem, a kiedy dojdę do władzy, naślę kontrolę z urzędu skarbowego na każdego, kto mi to jeszcze raz powie...
- Cóż, Franco, jeśli wizje nie pokazywały naszej przyszłości to co?
- Alternetywną linię czasową, to oczywiste. To ma sens w świetle teori MWI. - Według wielośwatowej interpretacji mechaniki kwantowej, jeśli jakieś wydarzenie może potoczyć się na dwa sposoby nie dochodzi do urzeczywistnienia tylko jednego z nich, ale obu jednocześnie, z których każdy należy do osobnego wszechświata. - Konkretnie rzecz ujmując, wizje pokazują wszechświat, który oderwał się od naszego w chwili przeprowadzenia eksperymentu w LHC; pokazują przyszłość wszechświata, w którym nie nastąpiło przemieszczenie czasowe.
Ujrzałem wszechświat w całym jego pięknie.
Być świadomym, myśleć, czuć, postrzegać! Mój umysł szybował, wdychając planety, smakując gwiazd, dotykając galaktyk... przyćmione i rozmyte formy, odkrywanie przez czujniki bezustannie skierowane na zewnątrz, odsłaniające nieskończenie tajemnicze, niezwykłe, pradawne królestwo.
Jakże cudowne jest żyć; ileż radości daje przetrwanie!
Nie miało znaczenia to, czy niszczyło się czyjeś życie, bo ta osoba mogła trafić do nieba, a winowajca do piekła. Nic, co się komuś zrobiło, nie pozostawało krzywdą na wieki.
Amerykański pisarz science-fiction. Powiedział kiedyś, że w żadnym uniwersum, w którym możliwe są podróże w czasie, nie powstanie nigdy wehikuł czasu. Napisał nawet opowiadanie, by to zilustrować: naukowiec buduje wehikuł czasu i w chwili, gdy kończy pracę, podnosi wzrok i widzi wybuchające słońce. Wszechświat woli go zniszczyć, niż dopuścić do paradoksów właściwych dla podróży w czasie.
Nie ciemność, gdyż to sugeruje rozumienie światła.
Nie cisza, gdyż to sugeruje rozumienie dźwięku.
Nie samotność, gdyż to wymaga wiedzy o istnieniu innych.
NIemniej jednak słaba, tak wątła, że gdyby choć trochę jej ubyło, przestałaby istnieć: świadomość.
Nic ponad to. Tylko świadomość - mgliste eteryczne poczucie istnienia.
Istnienia, ale nie stawania się. Bez upływu czasy, bez przeszłości i przyszłości... tylko nieskończone, pozbawione wyrazu teraz araz niemal niedostrzegalne w tej niezmierzonej chwili, niesprecyzowane i surowe, narodziny precepcji...